Wchodząc do kawiarenki, dziewczyna powiedziała mi, abym zajął nam jakiś stoik, za to ona coś dla nas zamówi. Jak powiedziała, tak też zrobiła, a gdy tylko ode mnie odeszła, rozejrzałem się po dość obszernym miejscu, w którym przesiadywał ogrom ludzi. Zgarbiłem się lekko zrezygnowany taką ilością ludzi, lecz wbrew pozorom szybko udało mi się odnaleźć stolik. Podchodząc do niego, przypadkowo obiłem się barkami o przechodzących obok mnie ludzi, którzy z grymasem na twarzy odprowadzali mnie do stolika, do którego właśnie zmierzałem. Czując na sobie nieprzyjemne spojrzenia, sięgnąłem za oparcie drewnianego krzesła i sztywną ręką odsunąłem je od stolika. Zanim jeszcze usiadłem, poprawiłem kołnierzyk i mrużąc oczy, spojrzałem ukradkiem za siebie, lecz już nie widziałem tych, którzy tak wlepiali we mnie swoje wrogie spojrzenia. Siadając, odetchnąłem z ulgą. Położyłem skrzyżowane ręce na kolorowym obrusie i uspokoiłem swoje myśli, zatapiając się w zapachy tego miejsca. Tak bardzo mi się to podobało, że nawet nie spostrzegłem, kiedy Smiley już do mnie wróciła.
- Vogel co chciałbyś zwiedzić? Albo najbardziej zobaczyć? - Spojrzała się na mnie z pełnym zainteresowaniem i entuzjazmem wymalowanym na twarzy.
- Hę? Pomyślmy... -Złapałem się za podbródek, po czym uniosłem palec wskazujący -To może pójdziemy na lodowisko? Bądź co bądź wiem, że jest tu takie coś niedaleko, ponieważ czekając na ciebie, usłyszałem to od jakieś przechodzącej pary. Może więc tam się udamy?
- Dobry pomysł, możemy tam iść -skinęła głową, na co podniosłem się z miejsca.
Wyszliśmy z pomieszczenia, gdzie znów odczuliśmy niemały chłód. Odruchowo schowałem dłonie do kieszeni, a następnie spojrzałem się z powrotem na swoją towarzyszkę, która trzymała w dłoni jakąś torbę.
- Co to -wskazałem na rzecz skinieniem głowy.
- Mam tutaj co nieco -powiedziała, podnosząc w górę, na wysokości moich oczu, dość dużą torbę z nadrukiem tej kawiarni.
- O! Widzę, że wzięłaś tego dosyć dużo -odpowiedziałem, przechylając głowę w stronę pakunku, tak, jakbym chciał sprawdzić, co tam się znajduje.
- Oczywiście -zaśmiała się -przecież nie mogę pozwolić, abyśmy umarli z głodu.
Kiedy skończyła mówić, poprawiła torbę, cicho przy tym wzdychając. Przyjrzałem jej się dokładnie, po czym sięgnąłem w jej stronę. Smiley przez chwilę była zdezorientowana.
- Daj, widzę przecież, że ci ciąży.
- Nie -pokręciła żywo głową -Wszystko w porządku.
- Na pewno? -zapytałem, choć dobrze znałem odpowiedź, przez co szybko się uśmiechnąłem.
- Na pewno -powtórnie skinęła głową, myśląc, że właśnie tym mnie przekona.
Przewróciłem oczami, a następnie sięgnąłem za jedno ucho od torby i żeby nie słuchać jej sprzeciwu, szybko ją wyprzedziłem.
- Może przed wejściem na lodowisko najpierw coś z tego zjemy? Będzie nam później zdecydowanie lżej -mówiąc to, przymknąłem na chwilę oczy.
- Oczywiście -odpowiedziała mi dopiero po chwili.
Od tego momentu szliśmy w ciszy, lecz nie takiej napiętej i nieprzyjemnej. Myślę, że bardziej czuliśmy się w niej swobodnie, dlatego też nie została ona przerwana ani od mojej, ani od jej strony. Idąc przed siebie, zacząłem się zastanawiać nad tym, co później byśmy mogli robić. Niestety, nie znałem tego miejsca i nie mogłem stwierdzić, co tu się znajduje, a co nie, a też nie chciałem wyjść na jakiegoś głupka. Westchnąłem cicho, przenosząc tym samym wzrok na Smiley, która wpatrzona była w dal, a uśmiech nadal gościł na jej twarzy, lecz nawet po tym nie mogłem stwierdzić, czy cieszy się, że tu jest, czy raczej nie. Pokręciłem głową, odganiając od siebie te myśli. W obecnej chwili muszę zrobić wszystko, aby Smiley odzyskała odwagę, by mogła zmierzyć się ze swoim strachem. O tym myśląc, zdałem sobie sprawę, że jeszcze mi nie powiedziała, co tutaj robimy, a przynajmniej nie powiedziała tego w całości.
<Smiley?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz