Robin obserwował przybysza i czekał. Nie sądził, że go widział, ale poznając już jego niektóre możliwości, nie bym zdziwiony, że się do niego odezwał. Dziwiło go jedno: dlaczego jego znaki nie świeciły, jak poprzednio? Czyżby mężczyzna tym razem nie chciał mu zrobić krzywdy? Jakoś nie potrafił w to uwierzyć, dlatego nie zszedł do niego. Siedział na drzewie i uważnie mu się przyglądał. Nie chciał się też odzywać, bał się go, po ostatnim spotkaniu.
- Jesteś na mnie obrażony? - jego głos się nie zmienił. David tylko mocniej zacisnął palce na gałęzi, ale się nie poruszył, ani nie odezwał. - Jakoś się nie dziwie – mówił dalej. - Ale musisz przyznać, że zwierzęta nie mają talentu do mordowania – chłopiec zmarszczył brwi. Nie podobał mu się temat, miał ochotę stąd uciec.
- Nie… - pisnął cichutko i zszedł z gałęzi, zawisając na niej na rękach. Po chwili się puścił i gładko wylądował na ziemi. Mężczyzna spojrzał na niego, z obojętnym wzrokiem, które przeszyło na wskroś Robina.
- Ciesze się, że się rozumiemy – wyglądał jak nakręcana lalka. Żadnych uczuć, uśmiechu, a nawet życia w oczach. Odzywał się w taki sam sposób, jakby ktoś nakręcił mu korbkę. - Tak właściwie, gdzie twój przyjaciel? - chłopak w odpowiedzi wzruszył ramionami, a po chwili się odwrócił i zaczął iść przed siebie. Nie miał już ochoty na niego patrzeć, a myśl, że może go jeszcze raz spotkać w cyrku, zmuszała go do głębokiego namysłu, czy aby nie opuścić tego miejsca. Znaleźć inny teren i już nigdy nie pokazać się ludziom, by przypadkiem nie natrafić znowu na kogoś takiego, jak on. - Ponoć jesteś bardzo związany z naturą – odezwał się, temat go zatrzymał. Młody chłopak odwrócił głowę i spojrzał na demona. O co mu chodziło? Nie odzywał się. Po chwili poczuł, jak coś dotyka go w łydkę. Skierował wzrok w dół, korzeń wystający z ziemi owinął się wokół jego nosi, a gałęzie z drzewa zza jego plecami zaczęły się owijać wokół niego. Czy powinien panikować? Wiedział, że nic się nie stanie, wierzył roślinom i swoim znakom, które w ogóle nie zabłysnęły. Demon obserwował go, kiedy drzewo owinęło jego rękę, brzuch, nogi i gdy zaplotło się w jego szyję. David przez chwilę czuł, jak drzewo zaciska się na jego szyi, ale po ułamku sekundy przestało i bardzo szybko puściło chłopaka. Ten się odwrócił i przyjrzał roślinie, która wydawała się normalna.
- Co to było? - spojrzał na przybysza, który na pewno był przyczyną tego dziwnego zjawiska.
<Riddle?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz