Być może było to trochę nieuprzejme, jednakże nie za bardzo zwracałam uwagę na słowa bordowowłosego, o ile cokolwiek mówił. Mój wzrok podążał za skaczącym wokół nóg chłopaka czarnego stworzenia. Zdawałam sobie sprawę, że masa czy dym, cokolwiek to było, z czego było ono zbudowane może zmieniać swoje kształty, jednakże aktualnie przypominał krzyżówkę kota z nietoperzem. Dosyć wyrośniętego kota, z szerokimi skórzastymi skrzydłami. Może go już gdzieś widziałam, jednak nie mogłam sobie w tej chwili przypomnieć takiej chwili.
- Dlaczego to za tobą chodzi? - powiedziałam podnosząc rękę i pokazując palcem miejsce, w którym aktualnie stało stworzenie. Odrobinę mnie smuciło, że muszę mówić o tym czymś w formie bezosobowej, a przynajmniej na razie. Chłopak odwrócił się i popatrzył w miejsce, w które wskazywałam. Pewnie pomyślał, że robię sobie z niego żarty, kiedy niczego nie zauważył, jednakże i tak czarny kot, kiedy wzrok jego białych oczu padł na moje, czmychnął gdzieś w krzaki i później się nie pokazywał. A przynajmniej na razie - Nie możesz tego zobaczyć. Poza tym, i tak gdzieś poszedł. Ale pewnie jest w tobie coś, co go przyciąga. Z natury nie są złośliwe, nawet czasami są łagodniejsze od ludzi. Lecz najwyraźniej nawet u nich istnieją wyjątki... - powiedziałam opuszczając rękę i gładząc materiał spódnicy, który lekko się zmiął po szybkiej akcji ratunkowej.
Dopiero kiedy upewniłam się, że stwór całkowicie zniknął mi z zasięgu wzroku popatrzyłam na chłopaka. Wtedy zdałam sobie sprawę, że mówiłam do niego, ale nie wiedziałam jak się nazywa. Miałam wrażenie, że to ja powinnam zacząć, więc zaczęłam się zastanawiać czy mam się przedstawić swoim prawdziwym imieniem czy też pseudonimem. Dopiero z perspektywy czasu zorientowałam się, że było to całkowicie niepotrzebne.
- Mam na imię Esther.
<Ozyrys? cx>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz