14 paź 2019

Ozyrys CD Esther

Nie mogłem spać. Gdy zamykałem oczy, miałem wrażenie, że coś siedzi w moim namiocie i mnie obserwuje. Co zasypiałem, od razu się budziłem, a uczucie nie chciało odejść. Czułem się nieswojo we własnym łóżku, dlatego gdzieniegdzie zapaliłem świeczki. Mimo to, dalej nie mogłem spokojnie się położyć, dlatego kiedy pierwsze promienie słońca oświetliły naszą polanę, natychmiast wstałem. Ubrałem się w czarny strój i wyszedłem z namiotu. Było dość chłodno, co tylko mnie orzeźwiło. Ruszyłem przed siebie, mając nadzieje, że to dziwne uczucie zaraz zniknie. Najpierw zawitałem do bufetu, ale było zbyt wcześnie, aby można było sobie zrobić śniadanie, dlatego musiałem się nacieszyć owocową herbatą. Po jej wypiciu zrobiło mi się cieplej, cały namiot był pusty. Nic dziwnego, kto wstaje przed siódmą, kiedy nie musi? Podobała mi się ta cisza, nawet pozwoliłem sobie wyczarować mały płomyk, który skakał na stole, kiedy nagle… zniknął. Tak jakby ktoś go zdmuchnął, wtedy zaczynałem się naprawdę bać, że coś za mną chodzi, jest obok mnie, a ja tego nie widzę. Dopiłem herbatę, starając się nie myśleć o tym, a następnie poszedłem się przejść. Musiałem odświeżyć swój umysł, może to tylko paranoja?
Wybrałem kierunek lasu, idąc ścieżką, słuchałem wiatru i ptaków. Kompletna cisza bardzo mi sprzyjała, kiedy nagle wywróciłem się o krzak. Krzak stał na środku drogi… jakim cudem? Przed chwilą go tu nie było, a teraz leżę na ziemi, jak ostatnia ofiara, bo coś, co ciągle mi towarzyszy, podsunęła mi roślinę pod nogi. Jestem pewien, że coś mnie śledzi, coś niewidzialnego, albo ktoś robi sobie ze mnie jaja. Szybko wstałem, otrzepałem się z ziemi i wtedy zdałem sobie sprawę, ze czuje swąd palonego ubrania. Odwróciłem się. Przypadkowo, a nawet z przyzwyczajenia, podpaliłem część krzaka, a ogień zajął się także moją nogawką. Zacząłem skakać, chcąc ugasić ogień, gdy nagle ktoś do mnie podbiegł i zaczął przysypywać płomienie piaskiem. Kiedy moja nogawka została uratowana, pomogłem obcemu i zasypaliśmy krzak, aż przestał się palić. Spojrzałem na wybawiciela. Była to niższa ode mnie białowłosa dziewczyna, której grzywka przysłaniała czerwone, spokojne oczy.
- D-dzięki – jęknąłem marne podziękowania i poprawiłem nerkę, która się przechyliła na bok.

<Esther?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz