Gdy dziewczyna zaczęła mówić o zwierzętach i że oni się bardziej boją od nas, czuł się niczym w depresji. Nie należał do tych ludzi i wiedział, że to on się zachowuje jak zwierzę; boi się bardziej niż wszyscy. Gdyby był w stanie, roześmiałby się na jej słowa, ale teraz się tylko zastanawiał, jak ma się nie bać czegoś, czego nie widzi? I nie miał pojęcia, czy lepiej by było, żeby mu się to tylko zdawało, niż żeby to coś naprawdę istniało. Przez chwilę zapragnął posiadać takie moce, jak dziewczyna, chciał ujrzeć to coś, co mu tak ciągle towarzyszyło, ale gdy sobie pomyślał, że mógłby spotkać się twarzą w twarz z czymś wielkim i strasznym, chyba skoczyłby z mostu. Jego przemyślenia zaćmiły na chwilę jego umysł, dlatego pytanie usłyszał dopiero po chwili.
- M-możesz spróbować – powiedział cicho. Esther pokiwała głową i podeszła do drzewa, przy którym nie dawno siedziała. Chłopak ruszył za nią, martwiąc się, że to coś idzie za nim, a po spojrzeniu dziewczyny, która rzuciła okiem pod moje nogi, wiedział, że to coś nie uciekło. Ze wszystkich sił starał się nie myśleć i wmawiał sobie, że na pewno się myli. Że to nic strasznego.
Esther usiadła pod drzewem i wyjęła z torby notatnik i ołówek. Zaczęła szkicować, co jakiś czas rzucając okiem na różne strony, co oznaczało, że niewidzialny stwór się poruszał. Chłopak stał jak wryty i czekał, aby ujrzeć to coś. Wydawało mu się, że czas niemiłosiernie się dłuży, zacząłem nerwowo bawić się palcami, a gdy dziewczyna zaproponowała, by usiadł, pokręcił głową i dalej czekał. W końcu się podniosła i odwróciła w jego stronę kajet. Wyglądało tak, jak mu go opisała.
- Jest dość straszny – powiedział przyglądając się jego skrzydłom. Po chwili zdał sobie sprawę, jak te słowa zabrzmiały, szybko starał się poprawić. - Znaczy chodzi mi o to stworzenie, nie o rysunek. Bo ten niewidzialny kotonietoperz jest straszny, nie twój obrazek – gdy zaczął mu się plątać język, zamknął buzię.
<Esther?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz