Za szybko i za bardzo się przywiązuje do ludzi. Za łatwo się otwieram i zbliżam. Dostrzegam w nich to, co dobre, zapominając, że każdy z nich może skrywać drugie oblicze. To takie przykre. Naprawdę muszę zmienić podejście czy coś, bo to mnie kiedyś wykończy. Westchnąłem cicho, gdy byłem razem z Lenniem w drodze do miasta. Czułem się jak zbłąkane dziecko we mgle. Trzymałem jego rękę i dałem mu się prowadzić. Byłem jakiś przygaszony i bardziej pochłonięty własnymi myślami. A jakimi? Myślałem, o kimś u kogo nie mam teraz zupełnie żadnych szans...
Wtuliłem się w rękę magika, dalej idąc z nim w stronę drewnianych schodów. Co tu zrobić, żeby przestać o tym myśleć? Trzeba jakoś zagadać. Odezwać się... Spojrzałem kątem oka na Lennie'go.
- Co będziemy tam robić? - spytałem po długiej chwili ciszy.
- Co tylko będziesz chciał. - odpowiedział, ciepło się uśmiechając. Na szczęście, chociaż on ma dobry humor. Skinąłem głową, patrząc przed siebie. Znowu zapadła chwila ciszy. Dzień był taki ładny. Świat coraz bardziej stawał się zielony i przepełniony życiem. Wziąłem głęboki oddech i lekko się uśmiechnąłem.
- Wiesz... Tak coś czuję, że... Jeszcze coś mnie dzisiaj spotka cudownego. Pomimo tego kiepskiego poranka, wieczorem będę już szczęśliwy. - oznajmiłem, już oddalając od siebie te okropne myśli. Trochę to złe, że zaczynam wszystko skreślać już na początku, gdy jest mi smutno. Wszystko się jeszcze ułoży. Trzeba być optymistą. A nawet jeśli by się miało nie udać, to nie mam co narzekać ani rozpaczać. - Nawet teraz jest mi już lepiej. Cieszę się, że tu ze mną jesteś. Lepszego przyjaciela nie mogłem sobie wymarzyć. - puściłem już jego rękę z uśmiechem. Zbiegłem zwyczajnie po tych starych schodach prosto na leśną ścieżkę. Lennie szybko do mnie dołączył. Wiosna jest cudowną porą roku. Wszystko się budzi na nowo do życia. Słońce świeci, ptaszki śpiewają. Czego chcieć więcej? Zacząłem iść spokojnie przy moim kochanym przyjacielu... Jak trudno zmienić podejście do tego słowa. Jednak kiedyś trzeba. Przecież nie powiem mu, że mi na nim zależy, że się zakochałem. Wyszedłbym na głupka. Dla niego to tylko przyjaźń i nie ma sensu tego psuć. Chociaż wielkie uczucie nie wkracza w nasze życie jak rycerz w blasku chwały i na białym koniu. Czasem wkrada się po cichutku jak ten stary dobry przyjaciel. Taka miłość rozwija się naturalnie z właśnie pięknej przyjaźni jak...
- ... Jak herbaciana róża z zielonego pąka. - aż powiedziałem to na głos. Sam nie wiem czemu.
- Ale co? - spytał Lennie, patrząc na mnie.
- Zacząłem myśleć o kwiatach. W końcu wiosna. Wszędzie ich już pełno. - odpowiedziałem. - Może się nimi zainspiruje przy nowym projekcie. - w mojej głowie już zaczęła powstawać jakaś kwiatowa suknia. - Oczywiście nie będziesz już nic przymierzać. - zapewniłem i od razu obaj zaczęliśmy się śmiać. Po paru chwilach zauważyłem w oddali miasto. Ciekawe, co tym razem będziemy tam robić?
(Lennie~?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz