Jazda powrotna odbyła się w większości w ciszy. Byłem zmartwiony. Sprzedawca zachowywał się bardzo podejrzanie. Gdy zostałem sam na sam z końmi te były spłoszone i nerwowe, o mały włos nie stanęły dęba. Nie pracowałem wiele ze zwierzętami, więc i tak był to sukces, że konie się nie wyrwały i uciekły. Le Bleuet na szczęście jakoś je uspokoił, co wydawało się dla mnie być czymś na wzór czarnej magii. Gdy dojechaliśmy do cyrku trzeba było zabrać konie do innych zwierząt. Okazało się to dość kłopotliwe. Podczas jazdy nie sprawiały żadnego kłopotu, lecz teraz nie można było tego powiedzieć. Znów zaczęły być niespokojne, może przez nadmiar nowych dźwięków i zapachów? Cieszyłem się, że miały ten materiał na oczach, bo nie zapowiadało się najlepiej.
- Co się z nimi dzieje? - spytałem chłopaka, który zwrócił na mnie swój wzrok.
- Nie jestem pewien, nie mogę ich zrozumieć - westchnął lekko - mam nadzieje, że ktoś z cyrku mógłby mi pomóc.
- Z tego co wiem Robin również je rozumie? W razie czego można go spytać... Myślisz, że były bite? Coś chyba musiało wywołać taką reakcje - stwierdziłem. Le Bleuet zaprzeczył jednak moim podejrzeniom, przy oględzinach nie było żadnych takich śladów. Wręcz przeciwnie, wydawały się być zdrowe i zadbane. Prowadząc jednego z koni, parę razy myślałem, że zaraz się zerwie. Niby wytresowane specjalnie pod cyrk ale... to wszystko zdawało się być jakieś dziwne. Sam nie znałem się na tresurze jednak patrząc na reakcje chłopaka nie było to zbyt normalne. Cały czas próbowałem uspokajać klacz, którą prowadziłem do boksu, ta w odpowiedzi patrzyła na mnie jakby wystraszonym wzrokiem jednak dała się prowadzić z momentami oporu. Na szczęście byliśmy na tyle wcześnie, że wciąż mało kto był poza swoim namiotem i nie musiał przejmować się widokiem dwóch niesfornych koni w środku cyrku. Gdy dotarliśmy do boksów, wprowadziliśmy konie i rozwiązaliśmy ich opaski. Le Bleuet znów spróbował użyć swoich umiejętności komunikacji. Z zewnątrz wyglądało to śmiesznie, jak jakiś wariat, który urządził sobie pogawędkę ze zwierzęciem. Podczas jego rozmowy, ja przejrzałem papiery koni. Wszystko wydawało się być legalne, porównując do dokumentów zwierząt z którymi miałem przyjemność mieć wcześniej styczność. Zauważyłem tylko jedną małą rzecz, która mnie zaciekawiła.
- Miejsce urodzenia. Widziałeś? - zainteresowany, chłopak podszedł do mnie.
- USA. Zdarza się. W tych czasach łatwo przetransportować konia, nawet międzykontynentalnie. - miał racje, to na pewno. Wyjąłem telefon i sprawdziłem coś szybko, by nie wyjść na kompletnego idiotę.
- Oni nie mieli przypadkiem problemu z dzikimi końmi? Zaganiali je gdzieś by mieć więcej ziemi czy coś w tym stylu. Poza tym rząd płaci ci za adopcje jednego 5000 oru. Patrząc na tego gościa, nie zdziwiłbym się gdyby zaadoptował dwa, chciał wytresować i gdy średnio mu to poszło, odsprzedać. - powiedziałem. Była to tylko teoria, ale w mojej głowie wyjaśniało to dlaczego Le Bleuet nie potrafił ich zrozumieć. Może były wytrenowane na cyrk i potrzebowały tylko się oswoić z nową atmosferą i cała ta teoria to jedno wielkie nic? Fauna zawsze była dla mnie enigmą - dlatego wybrałem pracę z ludźmi.
- Mam znaleźć Robina? Czy może chciałbyś porozmawiać z naszymi zwierzętami? Może jedno z nich zrozumiałoby konie? - zaproponowałem. Głupio by było gdyby teraz wyszło na naw, że w świecie zwierząt nie ma czegoś takiego jak dwujęzyczność. Czarnowłosy nie zaśmiał się jednak, więc mogłem założyć, że taki koncept nie jest z niewiadomo skąd wzięty. Patrząc na pstrokate wierzchowce kolejny raz widać było, że się uspokoiły. Wciąż były czujne ale nie skakały z jednej nogi na drugą, jakby zaraz miało się coś stać. Spojrzałem na chłopaka, który nad czymś rozmyślał.
- To jak, szukać kogoś? - spytałem ponownie i uśmiechnąłem się do niego. Chciałem mu pomóc z tą całą sprawą, mimo że nie znałem się na zwierzętach. Po tym wszystkim trzeba było również wrócić do zawalonego namiotu, co powinno zająć dłuższą chwilę oraz zabrać z niego brakujące w sejfie pieniądze. Mógłbym to zrobić w międzyczasie, gdy chłopak rozmawiałby z kimś o podobnych umiejętnościach lecz trzeba było przyznać, że ta sprawa wydawała się dość ciekawa. Jest jakieś miejsce, żeby wystawić sprzedającym złą opinie? Bo z chęcią bym to zrobił. Tylko przysporzył nam problemów i bólu głowy.
< Le Bleuet? Próbuje z 1 perspektywy haa x3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz