O to czemu nienawidził ludzkiego świata, nienawidził wracać do bycia człowiekiem i nienawidził innych ludzi – uczucia. Nie miał pojęcia co się stało w przeszłości, ale teraz u c z u c i a stanowiły dla niego największy problem. W jednej chwili był wściekły, złość zamieniała się w bezsilność i płacz, a potem wszystko znikało dzięki jednego osobie, która wywoływała w nim burze emocji. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego z jednej strony chciał, by sobie poszedł, ale z drugiej chciał, by został. Słowa i myśli ze sobą nie współgrały, a najgorsza była wiedza, że chociaż może wrócić do lasu i żyć tak jak wcześniej, teraz tego nie zrobi, z kilka powodów: będąc w lesie, odczuł strach, co nie jest dobrą oznaką, bał się tych motyli, zamieniających się w dzieci i na odwrót, samego Riddle, do tego chciał się dowiedzieć, co się stało w przeszłości, gdzie są jego wspomnienia (gdy rozpoznał sklep, którego nie pamiętał, zrozumiał, że czegoś zabrakło w jego umyślę), do tego teraz nie potrafił zostawić Vivi’ego, stał się jego pierwszym, ludzkim przyjacielem, chociaż nie miał pojęcia, jak powinna wyglądać prawdziwa ludzka relacja – a mimo to nic mu nie przeszkadzało.
Nim zdołał zareagować na jego słowa, do namiotu ktoś wszedł: był to sporej wielkości niedźwiedź ze złotą obrożą przy szyi. Jednak pierwsze, co zwróciło uwagę chłopaka, były świetliki, które oświetliły całe pomieszczenie. Gdy usłyszał hałas, wrócił wzrokiem do zwierzęcia, które pożarło ciasteczka ze stołu, przewracając go, by po chwili ruszyć w ich stronę. Lekko się uśmiechnął i położył nogi na ziemi. Najpierw zajął się Vivim, którego zmusił do oddania słodyczy, kiedy podszedł do młodszego, ten się szeroko uśmiechnął.
- Ja nic nie mam – powiedział cicho się śmiejąc i kładąc dłoń na jego łebku. Niedźwiedź chcąc się przekonać, zaczął go obwąchiwać, tym samym go łaskocząc. Robinowi humor się poprawił, kiedy od śmiechu zaczęły mu się wytwarzać endorfiny. Gdy w końcu mógł złapać oddech, położył dłoń na jego obroży i przesunął po niej palcem, by dotknąć małej zawieszki. David chciał przeczytać, co tam było napisane, ale misiek po chwili się odwrócił i podszedł do leżącego stołu, znowu go wąchając.
- Trzeba go odprowadzić, inaczej dalej będzie tu szukał ciastek – odezwał się demon. Chłopak wstał i skinął głową, zgadzając się.
- Wiesz czyj on jest? - Vivi spojrzał na niego i lekko się skrzywił.
- Tak. Wiem też, gdzie mieszka, chodźmy, póki jeszcze jest widno – oznajmił i ruszył do niedźwiedzia, któremu chciał przekazać, że pokażą mu drogę do domu, ale zwierzę nie było tym zainteresowane i ruszyło przegrzebać pozostałe miejsca w przyczepie. - Robinku, możesz mu przemówić do rozsądku? - zwrócił się do chłopca, który pokiwał głową i podszedł do niedźwiedzia. David odchrząknął i ryknął krótko, zwracając na siebie jego uwagę. Potem zaryczał dłużej, przeciągle, zmieniając tonację, a kiedy skończył, stworzenie mu odpowiedziało i ruszyło do wyjścia. Gdy David znalazł się obok demona, usłyszał pytanie: Co mu powiedziałeś?
- Że znajdzie ciastka w domu – oboje się lekko uśmiechnęli i ruszyli do miasta.
<Vivi? Riddle?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz