Chłopak zniknął, zostawiając mnie na pastwę losu, który nie był zbyt kolorowy. Westchnąłem z ciężkością, przecierając nos kciukiem. Nie miałem zamiaru się bić, ale też nie uciekać. Co tak właściwie chciałem zrobić? Mogę szczerze powiedzieć -nie wiem. Zanim zdążyłem się w jakiś sposób ustawić, doleciał do mnie jeden, rosły mężczyzna, łapiąc mnie za szyję. Już od samego początku mocno ją ściskał. Ukazałem zęby, chwytając go za nadgarstek. Na nic jednak to się zdało. Uśmiechnąłem się bez chwili zastanowienia. Nagle usłyszałem jakiś szelest za sobą, a następnie poczułem, że coś rzuca mi się na plecy. Nie zdążyłem się obejrzeć, bo już po chwili znajdowałem się w kompletnie innej lokacji, niż poprzednio. Mężczyzna, puszczając mnie, zatkał usta dłonią, przez którą wydobywały się wymiociny. Nie na długo jednak mi było to oglądać, bo młody zwiał z nim, by następnie zjawić się zaraz przy mnie. Stanął równo, a następnie wypuszczając powietrze, zasiadł na krańcu budowli, na której się znajdowaliśmy. Złapałem się za szyję, powoli ją rozmasowując, rozglądając się przy tym dookoła. Przełknąłem ślinę, a wtedy usłyszałem zmęczony głos chłopaka.
- Tylko nie spadnij -wskazał na ziemię, która była dość nisko od nas.
Uniosłem w szoku brew, następnie przeniosłem wzrok z powrotem na niego. Oparł się ręką o kolano, spoglądając na coś w oddali. Widać jednak było, że jest nieco bardziej spięty, niż zazwyczaj. Zwiesiłem głowę i odwróciłem się do niego tyłem, zwalniając z uścisku bolący kark. Zapewne coś po tym zostanie.
- Dzięki -mruknąłem, zwężając powieki pod wpływem wiatru.
- Za co?
Wzruszyłem ramionami, spoglądając na niego przez jedno z nich.
- Że jednak wróciłeś -uniosłem kącik ust, na co ten zmarszczył brwi.
- Jeszcze bym cię miał na sumieniu -otworzył dłoń w moją stronę -Nie ma za co dziękować.
Przypatrywałem się mu przez chwilę, po czym z prychnięciem przyznałem mu rację. Sięgnąłem do kieszeni, z której wyciągnąłem paczkę papierosów. Puknięciem wydobyłem jednego z papierosów, który szybko znalazł się w moich ustach. Odpalając zapalniczkę, przysłoniłem ją dłonią, po czym ponownie się rozejrzałem po okolicy. Niedaleko nas było widać spory tłum ludzi, zapewne turystów. Nie do końca wiedziałem, o co tu chodzi, ale nie mogłem też powiedzieć, że mi się to nie podobało. Zastanawiając się nad tym, jak w ogóle do tego doszło, że jesteśmy tu, a nie na terenie cyrku, przykucnąłem, przystawiając kciuk do kącika ust. Wypuściłem powoli dym z ust, delektując się tym dziwnym, nieco drapiącym, posmakiem. Wtedy usłyszałem chrząknięcie, na które odwróciłem głowę. Chłopak przyglądał mi się z bocznego profilu, oblizując usta. Zwiesiłem głowę, uśmiechając się mimowolnie, następnie wyciągnąłem paczkę i rzuciłem ją w jego stronę. Na szczęście złapał, ale mało brakowało, by pofrunęła wraz z wiatrem. Nie czekał długo na ruch, po prostu otworzył i wziął fajkę. Trwaliśmy w ciszy, delektując się tym samym dobrem. Może jednak nie jest tak źle, niżbym podejrzewał? Zabawne. Kogo chcę oszukać? Jak już taka akcja wystąpiła, to pewnie będzie ich jeszcze więcej, a ja nie wiem, czy będę miał na tyle spokoju, jak teraz.
- Powiedz -wymruczałem, próbując zyskać jego zainteresowanie -Dlaczego wziąłeś mnie ze sobą? -pociągnąłem nosem, by następnie wziąć potężny haust powietrza.
Jumper? Przepraszam, że tak długo i że takie… meh
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz