Przez chwilę pełną uwagą się jej przyglądałem. Gdy wypowiedziała te ostatnie słowa, coś mnie ruszyło. Przymrużyłem oczy, rozmyślając nad tym chwilę, lecz gdy na nowo otwarłem se oczy i spojrzałem na nią. Na dziewczynę, która nie potrafi pogodzić się z tym wszystkim, choć mówi wszystkim, że wszystko jest w porządku, nie myślałem zbyt dużo i po prostu objąłem ją całą, przytulając ją mocno. Na początku czułem, że jest zdziwiona i zmieszana, lecz po paru chwilach również mnie objęła. Staliśmy tak dobre trzy minuty, o ile nie więcej, po czym odsunąłem ją delikatnie. Patrzyła na dół, na podłogę, jakby nie chciała spojrzeć mi w twarz. Jakby nie chciała przyznać się do tego, co właśnie powiedziała. Delikatnie ująłem jej obranie na plecach, przez co się trochę przestraszyła. Zacisnąłem zęby i spuściłem tak głowę, że większość kosmyków moich włosów, przysłaniała moją twarz, a w szczególności oczy. Zarazem kochałem to czuć, lecz z drugiej strony, było to dość uciążliwe, tym bardziej dla osób, które nie wiedzą, co później ze sobą zrobić. Puściłem materiał koszuli, którą jej podarowałem, po czym obiema dłońmi objąłem jej twarz. Uniosłem ją na tyle, aby była w stanie na mnie spojrzeć, sam jednak nie odkrywałem swojego spojrzenia spod włosów. Chwilę tak ją przytrzymywałem, aż w końcu rzekłem z delikatnie załamanym głosem. Już wiem, co jest minusem bycia empatycznym. Jest to zbytnie wczuwanie się w rolę tego, kto to coś przeżył, tak jakbym to ja przez te całe cierpienie przechodził.
- Nie mów tak... -zadrżałem, co widocznie poczuła, gdyż poczułem, jak również to robi -nie mów takich rzeczy, jak chciałabyś oddać dobrym za nadobne. Oni nie mów, że jesteś bezużyteczna czy słaba. -zatrzymałem się, w końcu odkrywając swoje oczy. Widziałem na jej twarzy nie tylko zmieszanie i lekki strach, ale i bezradność -Może to dziwne, wręcz głupie, lecz gdyby nie to, nie byłabyś teraz sobą... Nie byłabyś tutaj, nie poznałabyś tych wszystkich ludzi, a przede wszystkim... A przede wszystkim -ponownie zwiesiłem głowę, uśmiechając się przy tym do siebie -Na pewno byśmy się nie poznali... -zakończyłem, czując, że nawet jak dla mnie to już za dużo.
Puściłem jej rozgrzane policzki, po czum prawą dłonią dotknąłem jej włosów. Uśmiechnąłem się wesoło, głaskając ją po czubku głowy. Od razu poczułem, jak dziewczyna znacznie się rozluźnia, co bardzo mnie ucieszyło. Gdy skończyłem, rozejrzałem się po pokoju, obejmując przy tym swoje biodra. W końcu zatrzymałem się na wyjściu. Niewiele czekając, rzuciłem pomysłem.
- Może trochę się rozerwiemy? -zapytałem rozradowany.
Spojrzałem na Smiley pełen nadziei, lecz gdy tylko ujrzałem jej niepewną minę, wybuchnąłem gromkim śmiechem, klepiąc ją przy tym w ramię, po czym wypchnąłem ją na zewnątrz, co było dość trudne, gdyż zapierała się nogami.
- Poczekaj, przecież nie pójdę tak!
Zaprzestałem tego, przez co prawie spadła na ziemię. Przyjrzałem jej się dokładnie.
- No w sumie racje -wtedy pięścią uderzyłem w moją drugą, otwartą dłoń -och, to może przyniosę ci jakieś ubrania?
Dziewczyna zarumieniła się lekko, na początku temu protestując, lecz w końcu zgodziła się i dokładnie opisała mi, gdzie znajdują się jej ubrania i które mam wybrać. Dłużej nie czekając, pobiegłem do jej namiotu. Szybko zabrałem jej rzeczy i w mgnieniu oka wróciłem. Wchodząc do środka, podszedłem do Smiley, podając jej ubrania, po czym z uśmiechem powiedziałem.
- Tak się składa, że deszcz przestaje być taki silny, choć nadal daje we znaki, lecz tam, gdzie pójdziemy, raczej nam to nie powinno przeszkadzać.
Smiley na moje słowa wyglądała, jakby się obawiała tego, co przygotowałem. Co prawda pomysł wzięty kompletnie od czapy, ale mam nadzieję, że jej się spodoba.
- Ach! -powiedziałem, sam wybierając nowe ciuchy, czyli ciemnoszare spodnie, białą koszulkę oraz niebieską bluzę z kapturem -nie widziałem nigdzie twojego płaszczyka, gdyż nie chciałem narobić bałaganu, dlatego, jeżeli się nie obrazisz, dam ci swój -uśmiechnąłem się promiennie.
- A ty? -zapytała -masz coś?
Skinąłem głową. W swoim zasobie mam dwa płaszcze, z czego jeden za mały, pięć kurtek oraz chyba piętnaście cieplutkich bluz.
Po ubraniu się wziąłem jeszcze parasol i wyszliśmy na zewnątrz.
<Smiley?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz