Po tym, jak wręczyłem misia dziewczynie, ta zrobiła coś zupełnie niespodziewanego. Pochylając się w moją stronę, patrzyła na mnie z niemałym szczęściem w oczach. Byłem w nie tak wpatrzony, w te radosne iskierki, które tańczyły w ich wnętrzu, że nawet nie zauważyłem, jak zbliżyła swoje usta. Przez ten moment straciłem kontakt z rzeczywistością. Chciałem zamknąć oczy, choć nie wiedzieć czemu, nie mogłem tego zrobić. Po chwili poczułem, że składa mi krótki pocałunek na policzku, po czym oddaliła się ode mnie, z powrotem siadając na swoje miejsce. Kiedy to zrobiła, nie patrzyła już w moją stronę. Próbowała zakryć swoje zawstydzenie, odwracając ode mnie wzrok. Ogarniając w końcu, co tak naprawdę się zdarzyło, odruchowo dotknąłem palcami miejsca pocałunku, po czym poczułem, że delikatnie się czerwienię. Było to dość niespotykane. Przełknąłem ślinę i już miałem coś powiedzieć, kiedy nagły zryw, który sprawił, że aż podskoczyłem na siedzeniu, skutecznie mi na to nie pozwolił. Rozejrzałem się dookoła, co również zaczęła robić Smiley. Po krótkiej chwili można było usłyszeć szum, głośne piski, a następnie męski, lekko zachrypnięty głos starca, który informował o awarii sprzętu. Mówił także, że spróbują zniwelować błąd jak najszybciej, lecz z góry zapowiedział, że mogą minąć dwie godziny, a nawet i więcej do ponownego ruszenia wagonikami. Kończąc swoje przemówienie, przeprosił, po czym wyszeptał jakieś słowa, zapewne do swojego współpracownika i wyłączył mikrofon. Zażenowany, mimowolnie westchnąłem, chwytając przy tym lekko zardzewiałą, metalową rurkę, która była elementem kolorowego wagonika. Przykleiłem głowę do okna i spojrzałem na dół. Krzątało się tam pełno ludzi. Jedni przechodzili z jednej atrakcji na drugą, inni rozmawiali i śmiali się z ich wolnego czasu. Niektórzy jednak stali pod Diabelskim młynem i obserwowali to wszystko. Mimo iż byliśmy od nich oddaleni, mógłbym przysiąść, że modlą się o brak katastrofy oraz że rozmawiają na temat niekompetencji organizatorów względem ich maszyny, która nie powinna tak nigdy zrobić, kiedy ma w sobie pasażerów. Przyglądałem się temu z nikłym uśmiechem. Wtedy poczułem, że wagonik się delikatnie porusza. Mój wzrok momentalnie spadł na podłogę, a dopiero później na dziewczynę, która trzymając misia, patrzyła przez okno, kołysząc się do tego. Przyjrzałem jej się dokładniej. Z każdym jej ruchem, niesforne kosmyki włosów, które powoli zaczęły odskakiwać od fryzury, poruszały się w każdym kierunku, tak samo, jak jej yukata. Wpatrując się w nią, poczułem się dziwnie spokojny i rozluźniony. Uniosłem kąciki ust i opierając się wygodniej w siedzeniu, rozpocząłem w końcu rozmowę.
- Skoro już mamy tutaj trochę pobyć -zacząłem, na co dziewczyna zwróciła głowę w moją stronę -może o czymś porozmawiamy? -zaproponowałem.
Dziewczyna odwróciła wzrok z powrotem na horyzont, lecz po chwili z uśmiechem odpowiedziała.
- Zależ, o czym chcesz porozmawiać -odwzajemniłem jej uśmiech, po czym wzruszyłem ramionami.
- Może pytanie za pytanie? -oparłem swoje łokcie na kolanach.
Akane głęboko westchnęła, prostując się przy tym.
- Może być -odpowiedziała -mogę być pierwsza?
Skinąłem twierdząco głową, uśmiechając się przy tym szeroko.
<Smiley?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz