- Trochę już tutaj jestem, zdążyłem nawet dołączyć do grupy pierwszej - odpowiedziałem na pierwsze pytania. Przypomniałem sobie pierwsze dni, jakie tutaj spędziłem. Ta niepewność, że mi się nie uda, odchodziła krok po kroku, po każdym dniu, gdy prezentowałem przed innymi swoje umiejętności. Koniec końców zdecydowali, ze zasłużyłem na grupę występująca. Uczucie było wspaniałe.
- A jaką rolę odgrywasz? - zadała kolejne pytania. Wyprostowałem się, podwinąłem rękawy aż do łokci, by nie pomyślała sobie, że to jakaś amatorska sztuczka, gdzie wszystko chowasz w rękawach, następnie przybliżyłem swoją dłoń do jej ucha.
- Jestem magikiem - zamiast wyciągnąć monety, wyczarowałem w dłoni białą różę bez kolców i wyciągnąłem rękę. Podałem jej kwiat. - Jak widzisz, róża nie jest mała, a rękawy miałem podwinięte - powiedziałem kręcąc nadgarstkami wokół własnych osi i odwinąłem rękawy.
- Rzeczywiście - odpowiedziała z uśmiechem i położyła kwiat obok siebie na stoliku. Napiła się kakao. - W ten sposób mógłbyś wyciągnąć wszystko? - pokiwałem twierdząco głową. Twoją ściereczkę też, przeszło mi przez głowę.
- W granicach rozsądku - poprawiłem ją. Cicho się zaśmiała, pewnie wyobrażając sobie, jak wyciągam z jej włosów jakiegoś słonia czy coś podobnie wielkiego. - A co do zainteresowań, to nie jestem pewien. Trochę poczytam, pobiegam, pozwiedzam, ale najbardziej to lubię zajmować się zwierzętami i czarować. I trochę jeżdżę na łyżwach - powiedziałem ogólnie. - A ty?
<Nice?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz