Lekko zadziwiona pytaniem wpatrywałam się w jasnowłosą dziewczynę. W chwili, gdy otwierałam usta aby odpowiedzieć zamarłam. Obok niej stał dorosły tygrys. Żywy, dorosły tygrys. Z szeroko otworzonymi oczami wskazałam na zwierzę drgającą rękę. Nieznajoma spojrzała na nie, lecz jej jedyną reakcją był szeroki uśmiech.
-Nie bój się.- położyła rękę na głowie wielkiego kota i lekko nią poruszała, a on przymknął oczy i zadowalał się prostą pieszczotą -To jest Mirai, nie musisz się jej bać. Ona tylko stwarza pozory takiej groźnej, a normalnie to straszny z niej pieszczoszek, prawda Miraś?- Przy pytaniu do swojego pupila zmieniła głos jakby kierowała je do małego dziecka. Spotkałam się już z taką manierą, niezbyt ją rozumiem, ale chyba leży to gdzieś w naturze człowieka. Mimo wszystko miło się patrzy jak człowiek może połączyć swoją egzystencję z innym stworzeniem, a w tej relacji nikt nie pozostaje ranny. -To chcesz z nami poćwiczyć? - Gdy dziewczyna przestała rozczulać się nad zwierzęciem widać było w oczach kotki uszczypliwą zazdrość, ale mimo wszystko chyba nie czuła do mnie urazu. Nie mam kompletnie ręki do zwierząt, nie mi jest takie rzeczy oceniać.
-Jasne.- Odpowiedziałam z mimowolnie podniesionymi kącikami ust. Nawet nie zdążyłam z tą osobą normalnie porozmawiać, ba, ja nawet nie znałam jej imienia, a i tak mogłam poczuć bijącą od niej aurę radości.
Było to bardzo ciekawe przeżycie, ponieważ jej dyscypliną była tresura zwierząt. Nie wiedząc jak zacząć nasz trening jasnowłosa zaproponowała przedstawienie swoich umiejętności. Wykonała ona z wielką gracją pokaz złożony z efektownych trików. Pomimo braku porównania, obudził się we mnie podziw wobec niej. Jej drobna postura poruszająca się z wielkim entuzjazmem naprzeciw rosłego tygrysa powinna sprawić wrażenia bezsilnej lub, na odwrót, wielce dominującej. Ona jednak potrafiła w swoim występie ukazać jej przywiązanie oraz zrozumienie wobec innych istot.
-I jak?- Spytała lekko sapiąc, lecz utrzymując uśmiech na twarzy.
-To było fenomenalne.- Odrzekłam nie kryjąc zafascynowania. Chciałam bardziej rozwinąć swoją wypowiedź, ale prędko ugryzłam się w język. Był to czysty odruch, bezpieczny odruch, izolujący odruch.
-To teraz twoja kolej.- Dziewczyna usiadła w siadzie skrzyżnym, a obok niej położyła się Mirai i tak obie wpatrywały się w moją posturę.
Zamknęłam oczy oraz odliczyłam pięć wdechów. Zaczęłam wykonywać tą samą chorografię co tego ranka. Nie była ona zbyt łatwa, ale starałam się w niej nie ukazywać żadnych z moich słabości. Pod koniec występu postanowiłam lekko zaimprowizować. Jako ostatni trik wytworzyłam pokaźną różę i wręczyłam ją blondynce. Ukłoniłam się z jak największą gracją, a podczas tego kwiat rozpłynął się w jej ręce. Spojrzałam na nią z lekką niepewnością i czekałam na jej reakcję.
-Nie bój się.- położyła rękę na głowie wielkiego kota i lekko nią poruszała, a on przymknął oczy i zadowalał się prostą pieszczotą -To jest Mirai, nie musisz się jej bać. Ona tylko stwarza pozory takiej groźnej, a normalnie to straszny z niej pieszczoszek, prawda Miraś?- Przy pytaniu do swojego pupila zmieniła głos jakby kierowała je do małego dziecka. Spotkałam się już z taką manierą, niezbyt ją rozumiem, ale chyba leży to gdzieś w naturze człowieka. Mimo wszystko miło się patrzy jak człowiek może połączyć swoją egzystencję z innym stworzeniem, a w tej relacji nikt nie pozostaje ranny. -To chcesz z nami poćwiczyć? - Gdy dziewczyna przestała rozczulać się nad zwierzęciem widać było w oczach kotki uszczypliwą zazdrość, ale mimo wszystko chyba nie czuła do mnie urazu. Nie mam kompletnie ręki do zwierząt, nie mi jest takie rzeczy oceniać.
-Jasne.- Odpowiedziałam z mimowolnie podniesionymi kącikami ust. Nawet nie zdążyłam z tą osobą normalnie porozmawiać, ba, ja nawet nie znałam jej imienia, a i tak mogłam poczuć bijącą od niej aurę radości.
Było to bardzo ciekawe przeżycie, ponieważ jej dyscypliną była tresura zwierząt. Nie wiedząc jak zacząć nasz trening jasnowłosa zaproponowała przedstawienie swoich umiejętności. Wykonała ona z wielką gracją pokaz złożony z efektownych trików. Pomimo braku porównania, obudził się we mnie podziw wobec niej. Jej drobna postura poruszająca się z wielkim entuzjazmem naprzeciw rosłego tygrysa powinna sprawić wrażenia bezsilnej lub, na odwrót, wielce dominującej. Ona jednak potrafiła w swoim występie ukazać jej przywiązanie oraz zrozumienie wobec innych istot.
-I jak?- Spytała lekko sapiąc, lecz utrzymując uśmiech na twarzy.
-To było fenomenalne.- Odrzekłam nie kryjąc zafascynowania. Chciałam bardziej rozwinąć swoją wypowiedź, ale prędko ugryzłam się w język. Był to czysty odruch, bezpieczny odruch, izolujący odruch.
-To teraz twoja kolej.- Dziewczyna usiadła w siadzie skrzyżnym, a obok niej położyła się Mirai i tak obie wpatrywały się w moją posturę.
Zamknęłam oczy oraz odliczyłam pięć wdechów. Zaczęłam wykonywać tą samą chorografię co tego ranka. Nie była ona zbyt łatwa, ale starałam się w niej nie ukazywać żadnych z moich słabości. Pod koniec występu postanowiłam lekko zaimprowizować. Jako ostatni trik wytworzyłam pokaźną różę i wręczyłam ją blondynce. Ukłoniłam się z jak największą gracją, a podczas tego kwiat rozpłynął się w jej ręce. Spojrzałam na nią z lekką niepewnością i czekałam na jej reakcję.
<Nice?> Ohh, ty za to będziesz musiała znosić moje zwlekanie z odpisami, więc myślę, że jesteśmy kwita ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz