- W sumie, czemu by nie - odparłem z uśmiechem. wiele razy słyszałem o dzikich zwierzętach, ujarzmionych przez ludzi, o takich, które od pierwszych dni życia żyły z ludźmi i stawały się ich przyjaciółmi. I najczęściej kończyło się to tak, że zwierzę poczuło swój dziki instynkt i każde najbliższe spotkanie kończyło się rozszarpaniem.
Ale nie zrezygnuje z takiej okazji.
- Zawsze chciałem mieć jakieś zwierzątko - westchnąłem dopijając kakao do końca. Nice także to zrobiła. Odstawiłem kubki, wróciwszy do dziewczyny, która wzięła do reki swój kwiat, ruszyliśmy ku wyjściu. - Niestety jeszcze nie natrafiłem na żadne, które wręcz pokocham - dodałem.
- Pewnie znajdziesz w najmniej nieoczekiwanym momencie - stwierdziła. Zaśmiałem się twierdząc, ze nawet nie będę miał o tym pojęcia. Po wyjściu z bufetu okazało się, że słońce zdążyło się nieco wznieść na niebie, a na śniadanie wychodziły kolejne osoby, których mijaliśmy. Zazdrościłem im spokojnych nocy, bynajmniej większości. Chciałbym spać spokojnie, gdybym mógł, przespał bym nawet cały dzień.
- To mój namiot - wskazała na piąty z kolei. Puściłem wpierw do środka dziewczynę, a gdy wszedłem za nią, zobaczyłem wielkiego tygrysa leżącego na jej łóżku. - Mirai - odezwała się Nice i podeszła do swojego pupila. Wybałuszyłem oczy ze zdziwienia. O zwierzętach, które nie bały się ludzi i żyły razem z nimi, słyszałem, że takie istnieją tylko w zoo. Ale zaraz... my jesteśmy w cyrku, co w tym dziwnego? A no to, że Mirai sobie spokojnie śpi w jej łóżku i...
Nie... jednak tego nie zrozumiem.
- Nie bój się jej, jest bardzo miła - dziewczyna podrapała ją za uchem. Zwierzę ziewnęło szeroko ukazując szereg lśniąco białych kłów. Wyobraziłem sobie, jak takowe zaciskają się na czyjejś szyi. Mimo tego podszedłem powoli do zwierzęcia i kucnąłem obok.
- No cześć Mirai - wyciągnąłem w jej stronę dłoń.
<Nice? Że co... tygrysa masz w pokoju?! xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz