21 cze 2017

Od Vogel'a

Dziś w końcu wróciłem do cyrku. Trochę minęło od ostatniej wizyty tutaj, ale co mogłem zrobić, kiedy dowiedziałem się, że moją rodzinę przeszukują i chcą wsadzić do więzienia? Niby się mnie i mojej siostry wyparli tamtego dnia, jednakże nie miałem im tego za złe i tylko czekałem przez te wszystkie lata na przeprosiny od nich, których i tak się pewnie nie doczekam. Załatwiłem tylko tę sprawę, przez co musiałem trochę popracować w pewnym dziwnym i podejrzanym miejscu, i czym prędzej wróciłem do swojej teraźniejszej, wielkiej rodziny. Poprawiłem beżową torbę i zaciągnąłem się specyficznym zapachem wydobywającym się z wielokolorowych namiotów. Rozejrzałem się dookoła. Niewiele się zmieniło. Skinąłem do siebie głową i zrobiłem pierwsze kroki, wychodząc zza gęstwiny drzew. Wracając tu, postanowiłem nie iść normalnie, ścieżką, a lasem, do którego już od samego początku mnie ciągnęło. Im bardziej się zbliżałem do zabudowań, tym więcej słyszałem i czułem. Gdzieś kątem oka ujrzałem nawet jakieś nowe twarze, ale niezbyt mnie to interesowało. Jedyne czego teraz chciałem, to powrotu do mojego odosobnionego zakątku, jakim był mój namiot. Był on wręcz najbardziej wysuniętym, chociaż, że miał numer trzeci. Zawsze się z tego naśmiewałem. Wychodząc na prostą, ujrzałem swój niezbyt kolorowy i mało zadbany namiot. Na sam jego widok poczułem ciepło rozmieszczające się po całym moim ciele. Zacisnąłem pięści i cichutko pisnąłem z podekscytowania. Przyśpieszyłem kroku, lecz kiedy dzieliło mnie od mojego mieszkania zaledwie kilka kroków, wpadłem na kogoś. Zmarszczyłem brwi, łapiąc się tym samym za głowę. Nic jednak nie powiedziałem. Uniosłem delikatnie głowę, poprawiając czarne okulary, a wtedy ujrzałem dawno niewidzianego znajomego.
- Vogel! Jak dobrze, że już wróciłeś! -Mężczyzna uniósł wysoko ręce, uśmiechając się przy tym.
- Pik -Mruknąłem ozięble -Ciebie również dobrze w końcu zobaczyć.
- Tak, tak -Skinął kilkakrotnie głową, a następnie na mnie spojrzał, machając na prawo i lewo palcem wskazującym -Wiesz, dużo się działo pod twoją nieobecność! Dołączyło do nas wielu nowych ludzi i to bardzo ciekawych -Zaśmiał się, przymykając przy tym oczy, lecz niemalże od razu je otworzył, spoglądając na mnie spokojniejszym wzrokiem -Jak się bawiłeś w rodzinnych stronach? Wybawiłeś się trochę?
Prychnąłem krótko, odwracając głowę. Jeżeli dla niego ciężka praca od rana do nocy to niezła zabawa, to owszem, bawiłem się wyśmienicie. Wróciłem spojrzeniem do niego i wzruszyłem ramionami.
- Niezbyt -Po czym przeszedłem obok niego -A teraz przepraszam, ale chcę odpocząć.
Chwilę nic nie słyszałem, lecz kiedy tylko wszedłem do środka, usłyszałem westchnienie, a po kilku sekundach oddalające się kroki. Również westchnąłem, rzucając gdzieś w kąt torbę z brudnymi ubraniami. Nie będę się przecież teraz bawił w perfekcyjną panią domu i nie będę sprzątał. Myśląc o tym, rozejrzałem się po pomieszczeniu. Nie wyglądało to zbyt dobrze, ale również nie było najgorzej. Przeczesałem włosy dłonią, po czym zdjąłem okulary, rzucając je na pościelone łóżko. Zdjąłem granatowy pulower i jasnoniebieską koszulę, odkładając je na fotel. Otworzyłem drewniane drzwi i wszedłem do łazienki, pozostawiając drzwi otwarte. Zdejmując spodnie, wszedłem pod prysznic, gdzie przesiedziałem dwadzieścia minut. Siedziałbym dłużej, gdyby nie odgłos pukania. Wyszedłem wiec do głównego pokoju ubrany tylko w spodnie, pocierając błękitnym ręcznikiem swoje włosy. Chwyciłem jeszcze pierwszą z brzegu koszulę i narzuciłem ją sobie na ciało, a następnie otwarłem drzwi.
<Ktoś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz