Dziewczyna była na tyle miła, że zaprowadziła mnie do szybszego przeze mnie miejsca. Nie wiedziałam jak mam jej dziękować. Minęło kilka krótkich minut, a już byliśmy na miejscu. Mirai podeszła to lwa, który był prawie że na samym początku. Smiley opowiedziała mi co nie co o zwierzętach. Szczerze to trochę mnie zainponowała. Co prawda nie wiedziałam czym dokładnie się zajmuje, ale nie wyglądała na troszkę zwierząt. Przyjrzałam się jej chwile, przypominała mi kogoś. Zupełnie tak jakbym już ją kiedyś widziała.
Do naszego grona dołączył chłopak, którego poznałam kilkanaście minut wcześniej. Miał drobne obawy przed tym czy coś się nie stanie Mirai, ale ja jak i Smiley go uspokoiłyśmy. Raczej nie było obaw, aby coś się jej stało. Gdy Smiley zaproponowała abyśmy wyszli na zewnątrz nie zrozumiałam tego za bardzo dlaczego. Jednak po wyjaśnieniu i ich krótkiej sprzecce wiedziałam o co chodzi. Mogłam nawet zobaczyć, że oni się naprawdę lubią i chyba są ze sobą bardzo blisko. Wspólne wyjście i to pierwszego dnia po dołączeniu do trupy! Nie potrafiłam się nie zgodzić. Co prawda musieliśmy to na chwilę odłożyć bo różowowłosa dziewczyna musiała pójść do Pik'a. Ona weszła do namiotu, a ja i Vogel poczekaliśmy na nią przed namiotem.
- Dante czyżby Smiley złamała zakaz ćwiczenia? - zapytał się Vogel a ja spojrzałam na nich. Jakoś nie wiedziałam o co chodzi.
- O dziwo nasza Księżniczka posłuchała się i odpowiednio odpoczęła. W dodatku po ostatniej kontroli u lekarza jej rany były całkowicie zagojone - odpowiedział Dante.
- Dziękujemy ci za przypilnowanie jej - dodały wspólnie bliźniaki. Vogel się uśmiechnął. Bliźniaki jak i Dante odeszli machając nam na pożegnanie. Wnioskując po ich rozmowie to mogłam się tylko tyle domyślić, że dziewczyna odniosła jakieś rany, kontuzje przez co nie mogła ćwiczyć.
- Mikael o ile mogę się zapytać to jaka role odgrywa Smiley? - spojrzał się na mnie.
- Chodzi po linie, nawet nie chodzi co tańczy na niej. W dodatku robi akrobacje na koniu. Znając ją jak tylko będzie mogła wrócić do ćwiczeń to zarezerwuje sobie cały namiot przez co inni nie będą mogli ćwiczyć - zaśmiał się, a ja byłam trochę zaskoczona jego odpowiedzią, a raczej to w jakiś sposób powiedział. Oni naprawdę byli blisko siebie. Może nawet i ze sobą chodzą? - przyszło mi na myśl.
Dziewczyna uradowana wyszła z namiotu. Jej uśmiech był taki... sama nie wiedziałam jak ująć to w słowa.
- To gdzie idziemy? - zapytał się chłopak.
- Chodźmy do pobliskiej kawiarenki. Nice nie będzie miała problemu, aby wejść tam z Mirai - odpowiedziała Smiley.
- Naprawdę mogę wejść tam wraz z Mirai? - byłam trochę zaskoczona.
- Tak - odpowiedzieli równocześnie.
- Nie wiedziałam, że takie miejsca istnieją! - oni się zaśmiali, a ja lekko zaczerwieniłam na twarzy.
Ta dwójka była naprawdę miła no i w dodatku bardzo pomocna. Cieszyłam się że wpadłam akurat na nich.
<Vogel? Smiley?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz