1 lut 2018

Vogel CD Smiley

Po przyniesieniu przez kelnerkę naszego zamówienia moim oczom kazały się dwa ciasta. Jedno było z kolorowymi makaronikami, które było dziewczyny, oraz mój sernik z galaretką z mieszanymi kawałkami owoców. Po krótkim jedzeniu zauważyłem, że dziewczyna spogląda na mój deser. Z małym uśmiechem zaproponowałem jej kawałek, na co ona się zgodziła. Po tym zapytała się mnie o to samo. Zawahałem się przez chwilę, lecz ostatecznie sięgnąłem łyżeczką w stronę jej talerzyka. Odkroiłem niewielki kawałeczek i przysunąłem go bliżej mnie, bardziej się mu przyglądając. Udało mi się w tym jednym kawałku zebrać aż trzy kolory makaroników -pomarańczowy, zielony i różowy. Zaśmiałem się cicho i włożyłem łyżkę wraz z ciastem do ust. Przymknąłem oczy, próbując jak najdokładniej odszukać jego smak. Jej deser był bardzo pyszny. Po przełknięciu oblizałem krótko usta i spojrzałem na nią z powrotem. Ta wzięła kolejny kęs. Przeniosłem swój wzrok na misia siedzącego zaraz obok nas. Niby jego oczy wpatrywały się w nicość, lecz wyglądał, jakby było zupełnie inaczej. Jakby obserwował coś bardzo dokładnie, jakby się w czymś zatracił bez końca. Wpatrując się w niego, zapomniałem nawet, że na stoliku czeka na mnie trzy czwarte ciasta.
- Coś się stało Vogel? -usłyszałem melodyjny głos, który zdołał mnie wybudzić z tego transu.
Zakłopotany zacząłem wymachiwać rękoma, a kiedy się tylko uspokoiłem, złapałem się za kark. Masując go powoli, odpowiedziałem jej.
- Przepraszam, znowu się zapatrzyłem -zaśmiałem się, po czym wróciłem do jedzenia -jak ci się podobał dzisiejszy dzień? -zapytałem, wkładając do ust łyżeczkę. Naprawdę ciasto było dobre.
- Był wspaniały! -powiedziała dosyć głośnio, po czym dodała odrobinę ciszej -bawiłam się naprawdę świetnie. Było zabawnie i mogę powiedzieć, że nie mogłam się nudzić -zaśmiała się, a ja dobrze wiedziałem dlaczego.
Również się zaśmiałem, kiedy tylko sobie o tym przypomniałem. Miała rację. Najnudniejszą atrakcją na naszej dzisiejszej liście przeżyć było to, że utknęliśmy na Diabelskim Młynie, chociaż i to na swój sposób było dobre. W końcu czegoś więcej się o sobie dowiedzieliśmy, a to mnie cieszyło.
- To cieszę się, że ci się podobało -rzekłem, a następnie dodałem -mam nadzieję, że takich wypadów będzie więcej -zaśmiałem się głośno, przez co pewnie zwróciłem uwagę innych w kawiarence. Mnie to jednak mało obchodziło.
- Również mam taką nadzieję -odpowiedziała, tym samym kończąc swój posiłek.
Widząc to, nie chciałem, by musiała na mnie czekać, dlatego szybko wchłonąłem swoją porcję. Po wytarciu swoich ust chusteczką wstałem z krzesła, podnosząc przy tym misia. Smiley patrzyła się na mnie przez chwilę, lecz kiedy tylko podszedłem do niej i wyciągnąłem w jej stronę dłoń, ta zareagowała wzdrygnięciem. Długo jednak nie musiałem czekać, aby mnie złapała. Uśmiechnąłem się do niej i podszedłem do baru, gdzie znajdywała się kasa, tam zapłaciłem za naszą dwójkę. Po tym obydwoje wyszliśmy na zewnątrz, gdzie następnie skierowaliśmy się w stronę cyrku. Znaleźliśmy się na miejscu kilkanaście minut później. Całe życie w obozie ucichło, choć można było jeszcze usłyszeć ciche, wręcz zlewające się z odgłosem otoczenia, rozmowy. Przeszliśmy przez całą aleję kolorowych, delikatnie oświetlonych przez lampki, namiotów, kierując się w stronę naszych mieszkań. Mimo iż dziewczyna protestowała, odprowadziłem ją do jej siedziby. Tam zaprosiła mnie na chwilę do środka.
- Przepraszam za najście -zakrzyknąłem, wchodząc do środka.
Powitały nas zwierzęta Akane, czyli Bisca i Yuki. Skakały przy nas chwilę, a następnie zaczęły prosić o jedzenie. No tak, trochę nas w końcu nie było. Zaśmiałem się pod nosem, kiedy dziewczyna, chcąc im coś przygotować, co rusz się o nich potykała. Rozejrzałem się krótko, a następnie podszedłem do jej łóżka, gdzie odłożyłem misia, a kiedy już to zrobiłem, chwyciłem się za biodra. Nie minęła chwila, a dziewczyna już była przy mnie. Zwróciłem się w jej stronę.
- Naprawdę miło było, ale muszę się już zbierać -przyznałem bez entuzjazmu. Podchodząc do wyjścia, uniosłem jedną dłoń do góry i odwracając jeszcze do niej głowę, powiedziałem krótko -Kolorowych snów -po tym wyszedłem.
Kierowałem się do mojego namiotu. Kiedy tylko znalazłem się przed nim, szybko wparowałem do środka. Chcąc czy nie, wziąłem szybki prysznic i przebrałem się w luźniejsze ciuchy, jakimi była beżowa bluzka i szare dresy. Po tym rzuciłem się na łóżko. Co jednak mnie zdziwiło, to to, że nie mogłem zbyt szybko zasnąć.

<Smiley?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz