Po tej dziwnej akcji w lesie, przeniosłam się prosto do łaźni. Zastanawiałam się cały czas, co ten nowy pielęgniarz miał na myśli mówiąc imię: Tyberiasz. Mówiąc szczerze, nie miałam ochoty się więcej widywać z tym zaklinaczem węży. Znajduje się w lesie o północy bez ubrań, cały we krwi, którą musiałam zmyć z moich ubrań. Rozebrałam się, z ciuchów. Najlepiej teraz zmoczyć materiały, kiedy plamy jeszcze za dobrze nie wyschły. Odpaliłam wodę z kranu, wsłuchując się w rytm spływającej wody. Spojrzałam w lustro. Wyglądałam koszmarnie. Mój kucyk, praktycznie już go nie przypominał. Rozpuściłam włosy, robiąc z fioletowej wstążki prymitywną bransoletkę na kostce. Zawsze tak robiłam, kiedy nie miałam ochoty kombinować gdzie ją związać. Popatrzyłam się czy nie mam jeszcze żadnych plam krwi na ciele. Obróciłam się kilka razy, upewniając się, że nie czeka mnie druga kąpiel. Na szczęście, mogłam powrócić do swego namiotu.
Na następny dzień w stołówce pojawił się Pik informując mnie, że mam rozpowiedzieć innym cyrkowcom, że niedługo odbędzie się próba do wieczornego występu. Po zjedzeniu najzwyklejszej kanapki z serem ruszyłam do namiotów trupy cyrkowej. Po jakimś czasie wchodząc do jednego z "domeczków", natknęłam się na chłopaka ze wczoraj.
-Co ty tutaj robisz?- spytał, będąc lekko oburzonym. Zakrył jedno oko, dłonią, bym nie widziała, drugiego narządu. Siedział na ziemi, opierając plecy o łóżko. Stałam się lekko zirytowana. Czemu ostatnio muszę ciągle na niego natrafiać?
-Musisz się zjawić na próbie do występu. Teraz!- rzekłam rzucając w niego, jego opaską. Odeszłam, teleportując się prosto do swojego namiociku. W końcu są wieczorem występy, więc muszę się przygotować. Wyjęłam swoją ulubioną sukienkę w stylu gotyckim. Pod szafą trzymałam swoją szkatułkę ze wstążeczkami i małą czarna koroną. Teraz trzeba było zrobić makijaż, ubrać swój strój i uczesać ładnie włosy. Nie można też zapomnieć o dobrych humorze!
Kiedy została jeszcze godzina do występu, wszyscy stali się bardzo nerwowi. Niektórzy biegli, trzymając ważne rekwizyty czy bądź jakieś inne przedmioty. Wpadłam niechcący na jakąś osobę.
-Przepraszam!- krzyknęłam w pośpiechu. Ominęłam go, odwracając się z ciekawości, kto to jest. Rozpoznałam w nim tego mężczyzna zboka, który myślał, że jak jeden osobnik jest nago to od razu można tak po prostu stwierdzić, że młodzi się kochali... Odeszłam, jak najszybciej mogłam. Przy nim nie czułam się komfortowo. Zostało jeszcze kilkadziesiąt minut do przedstawienia. Otworzyłam swój mini namiocik. Zostawiłam otwarte wejście, ponieważ było bardzo gorąco. Kilka osób już ustawiło się w kolejce.
Potasowałam karty mojej babci, które wcześniej przygotowałam do użytku. Zarosiłam kobietę do siebie. Nigdy nie wróżyłam zwyczajnym sposobem. Przyszłość wywróżona z kart, zazwyczaj się sprawdzała. Jakaś brunetka ustawiła swoje trzy wybrane karty na stole, w byle jakim miejscu, tak jak prosiłam. Wytłumaczyłam co to wszystko oznacza i dodałam jakieś rady. Po chwili rozmowy, okazało się, że jest u mnie drugi raz i to co przepowiedziałam wcześniej się spełniło. Kolejka robiła się coraz dłuższa. Pożegnałam się z klientką. Zapraszając kolejną osobę do siebie, zauważyłam, jak Cal się na mnie patrzy.
<Cal? Vivi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz