- Mam tylko jedno pytanie... -zacząłem. Kiedy usłyszałem jej ciche przytaknięcie, na powrót na nią spojrzałem, unosząc przy tym prawą brew w geście niezrozumienia -Jeżeli masz taką moc, dlaczego tego nie zrobiłaś, teleportując się na dzisiejsze spotkanie? Na pewno byś wtedy zdążyła, a ja bym cię o to nie męczył -ostatnie słowa wypowiedziałem na jednym wydechu, przez co po skończonej wypowiedzi, musiałem nabrać sporo powietrza w swoje płuca.
W tym samym czasie widziałem jej zdziwione spojrzenie, idealnie komponujące się z małym grymasem na jej twarzy. Zamknęła szybko oczy, napinając przy tym mięśnie rąk, co z uwagą obserwowałem. Kiedy jej jedna brew zaczęła niebezpiecznie drgać, pomyślałem, że zaraz się na mnie rzuci z pięściami.
- Przecież powiedziałam ci, że nie mogę korzystać z tego zbyt często -powiedziała zirytowanym głosem, po czym otwierając oczy, powiedziała drwiąco -Nie jestem na tyle głupia, aby używać teleportacji do tak błahych rzeczy. Nie byłam zbyt daleko, więc mogłam się ze spokojem przejść.
- Ze spokojem? Z tego, co pamiętam, wpadłaś do namiotu, sapiąc przy tym, jak pies -zwróciłem jej uwagę, zastanawiając się przy tym, czy aby nie pokazać jej, jak właśnie wtedy wyglądała.
W odpowiedzi westchnęła głośno, po czym powiedziała krótkie "Dobra" i wstała z miejsca, podchodząc przy tym do małego stolika nocnego. Patrząc na jej ruchy, naszła mnie myśl, że takim sposobem delikatnie powiadamia mnie o tym, abym wyszedł. Na samą tę myśl uśmiechnąłem się zdawkowo pod nosem.
- Hej, możesz powtórzyć swoje imię? -zwiesiłem na moment głowę, po chwili jednak podnosząc ją w jej stronę.
- Przecież nawet się tobie jeszcze nie przedstawiłam -odpowiedziała lekko zmieszana, trzymając w ręku książkę z brązową okładką.
- Toteż proszę o imię -dziewczyna przekręciła oczami i od niechcenia rzekła.
- Nazywam się Rose, dlaczego tak bardzo chciałeś to wiedzieć?
- Rose... -powtórzyłem cicho, a następnie wstałem z miejsca -A więc Rose, dziękuję za tę rozmowę, mam nadzieję, że jeszcze się dziś spotkamy, ponieważ już muszę iść. Niestety Pik znowu coś ode mnie chce -mówiąc to, złapałem się za tył głowy.
Odwróciłem się w stronę wyjścia i będąc już w połowie po drugiej stronie, spojrzałem na nią przez ramię. Widziałem, że podeszła do mnie nieco bliżej, tak jakby mnie odprowadzała. Ponownie się uśmiechnąłem.
- Przepraszam za to, że byłem taki nachalny... Po prostu dzisiaj źle spałem i jakoś wyszło, że wybrałem sobie ciebie, aby trochę zejść z tonu. Obiecuję, że już taki nie będę.
- No mam nadzieję -niepewnie odwzajemniła uśmiech, po czym zniknęła za ścianką.
Odchodząc od jej namiotu, zacząłem zastanawiać się nad dzisiejszą pracą, jaką zada mi Głowa Cyrku. Próbowałem przypomnieć sobie naszą rozmowę z rana, lecz nic z tego nie wynikło. Zrezygnowany moją dzisiejszą postawą, ruszyłem w stronę mieszkania Pika, modląc się o to, aby zbytnio na mnie nie krzyczał, że nie żartowałem, kiedy powiedziałem mu, że go nie słuchałem. Będąc już tylko kilka metrów przed małym budyneczkiem, w którym to wbrew pozorom najrzadziej widziałem się z niebieskookim, zauważyłem coś dziwnego przemykającego pomiędzy konarami drzew. Zaciekawiony, patrzyłem na to miejsce przez kilka minut, aż w końcu ktoś mnie otrząsnął z tego transu. Jak się okazało, była to Diane. Podeszła do mnie, mając na swej twarzy niewinny, aczkolwiek przyjazny uśmiech. Niemalże od razu go odwzajemniłem.
- Kogoś szukasz Diane? -zapytałem, patrząc przy tym na to, co trzymała w ręku. Była to czerwona teczka.
- Tak, po czym to wywnioskowałeś? -odpowiedziała, podchodząc do mnie bliżej, informując mnie przy tym, abyśmy ruszyli przed siebie, co też zrobiliśmy.
- Widzę, że jesteś już trochę zmęczona, więc pewnie tego kogoś szukasz już od jakiegoś czasu.
- Oj trafiłeś w samo sedno -zaśmiała się melodyjnie, zakrywając przy tym usta dłonią.
- Więc kogo tak uporczywie szukasz?
- Zgadnij -powiedziała głosem, dający wiele niepewności.
Zamyśliłem się na chwilę, spoglądając przy tym to przed siebie w las, to na niebo pełne białych chmur zakrywających słońce. Była to dobra zagadka, którą nie wiadomo dlaczego, ale chciałem rozwiązać, choć nie można było tak naprawdę nazwać zagadką, ale czystym trafem i szczęściem. W naszym cyrku było wiele osób, których mogła obecnie poszukiwać.
- Mogę chociaż wiedzieć, czy ten ktoś jest pracownikiem, czy też występującym? Jeżeli to drugie, to z której grupy?
W tym momencie dziewczyna na chwilę się zamyśliła, przykładając przy tym teczkę do ust. Myślała pewnie o daniu mi najlepszej wskazówki, która mówiłaby już wszystko, ale jednak nie byłaby niczym specjalnym. Chyba jednak odwiodła od siebie ten pomysł, gdyż w końcu odpowiedziała.
- Jest występującym, który jest ściśle ze mną powiązany.
- A więc ktoś powiązany z twoimi występami? -dziewczyna szybko skinęła głową, oczekując przy tym mojej odpowiedzi. Niestety było to dla mnie na tyle trudne, że nie znałem jeszcze wszystkich imion, gdyż najczęściej nie mam ze wszystkimi styczności -Smiley? -dodałem niepewnie.
- Źle! Szukam Blue, ponieważ mam jej dać nowy spis harmonogramu ćwiczeń.
- Rozumiem -odpowiedziałem cicho, po czym ciągnąłem dalej -Widziałaś może gdzieś Pika? Mam do niego pewną sprawę.
- No właśnie, co do niego to kazał ci przekazać, że dziś masz zrobić sobie wolne. Sam musiał gdzieś pojechać na kilka godzin, więc pewnie wróci pod wieczór -kończąc swoją wypowiedź, przystanęła na moment -No cóż, to ja już lecę szukać dalej. Dziękuję za tę chwilę odpoczynku -rzekła, po czym odeszła w stronę cyrku.
Dopiero teraz zorientowałem się, że znajduję się w lesie, z którego widziałem delikatne prześwity terenu, na którym znajduje się cyrk. Westchnąłem zrezygnowany, stwierdzając przy tym, że mając dzień wolny od zajęć zawodowych, przejdę się do miasta. W końcu jeszcze nie odwiedziłem mojej ulubionej kawiarenki, a brak posmaku kawy w ustach przyprawiało mnie o dziwne uczucie. Ruszyłem więc w przeciwną stronę rozłożonego cyrku.
<Rose?> Mam nadzieję, że tę opowiadanie jest trochę lepsze od poprzednika xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz