Nie mogłem już dłużej wytrzymać, kryjąc się za rekwizytami. Wyszedłem z ukrycia i podszedłem do chłopaka. Zatrzymując się przed nim, zacząłem go oglądać. Zaciekawiły mnie jego włosy. Wpatrzone w nie nawet zapomniałem, gdzie się znajduję.
- A więc świeżuch? -Przez te słowa sobie przypomniałem.
Spojrzałem na jego twarz i nic nie mówiąc, przyciągnąłem do ust dłoń zakrytą rękawem, w której trzymałem cukierki. Chwilę się zastanawiałem, aż ujrzałem jego podirytowany wyraz twarzy. Nadal, mając zakryte usta przez rękaw, zaśmiałem się cichutko, po czym pokręciłem głową.
- Złość, urodzie szkodzi -Po tych słowach oddaliłem rękę -Zależy jak na to patrzeć -Odpowiedziałem na jego pierwsze pytanie, lecz chyba nie zrozumiał.
Wtedy przeniosłem wzrok na jego torbę. Widząc wystającą rzecz, niczym małe dziecko zachciałem tam zajrzeć. Oblizałem kącik ust i nadal wpatrzony w rzecz, znów zacząłem.
- Jestem tu od jakiegoś czasu, ale mało co tu przesiaduję.
- Serio? A co z ćwiczeniami i takimi innymi -Wiedziałem, że się zdziwił, choć tego nie okazywał.
Skinąłem niemrawo głową i wskazałem na torbę.
- Ty natomiast przyszedłeś ćwiczyć? -Chłopak prychnął krótko i przymykając swoje oczy, odpowiedział.
- Wiesz, od tego jest to miejsce.
Ponownie skinąłem głową, a następnie zacząłem się zbliżać do jego rzeczy. Niestety zostałem przyłapany na tym niby skradaniu.
- Mama nie nauczyła, żeby być miłym? -Powiedział, łapiąc za moje ramię.
Niemalże od razu napełniłem policzki powietrzem, przez co wyglądałem jak chomik. Chłopak uniósł delikatnie kąciki ust. Rozkojarzył się, a to oznaczało moją szansę na sprawdzenie, co ma w środku. Szybko więc przykucnąłem i otworzyłem torbę, z której wyłoniły się, jak dla mnie, dziwne rzeczy. Z zaciekawieniem chwyciłem maskę i zacząłem ją obracać w dłoni.
- Czym się zajmujesz?
- Czymś -Teraz był naprawdę zezłoszczony. Wyrwał z mojej ręki swoją własność, a ja spojrzałem na niego z kamiennym wyrazem twarzy, po czym wypaliłem.
- Akrobata? Klaun? Treser? Dziwadło? Żongler? Magik? -Na wszystko jednak pokręcił głową.
Wstałem zamyślony, co najwidoczniej zobaczył, gdyż powiedział z prześmiewczym tonem.
- Zajmuję się sztuczkami dymnymi. -Patrzyłem na niego przez chwilę całkowicie zamurowany.
Chciałem dowiedzieć się, na czym taka praca polega. Nigdy w swoim życiu o czymś takim nie słyszałem, a tym bardziej tego nie widziałem. Ukłoniłem się przed nim.
- Pokaż mi, proszę, na czym to polega -Powiedziałem, wpatrując się w jego buty.
- A więc świeżuch? -Przez te słowa sobie przypomniałem.
Spojrzałem na jego twarz i nic nie mówiąc, przyciągnąłem do ust dłoń zakrytą rękawem, w której trzymałem cukierki. Chwilę się zastanawiałem, aż ujrzałem jego podirytowany wyraz twarzy. Nadal, mając zakryte usta przez rękaw, zaśmiałem się cichutko, po czym pokręciłem głową.
- Złość, urodzie szkodzi -Po tych słowach oddaliłem rękę -Zależy jak na to patrzeć -Odpowiedziałem na jego pierwsze pytanie, lecz chyba nie zrozumiał.
Wtedy przeniosłem wzrok na jego torbę. Widząc wystającą rzecz, niczym małe dziecko zachciałem tam zajrzeć. Oblizałem kącik ust i nadal wpatrzony w rzecz, znów zacząłem.
- Jestem tu od jakiegoś czasu, ale mało co tu przesiaduję.
- Serio? A co z ćwiczeniami i takimi innymi -Wiedziałem, że się zdziwił, choć tego nie okazywał.
Skinąłem niemrawo głową i wskazałem na torbę.
- Ty natomiast przyszedłeś ćwiczyć? -Chłopak prychnął krótko i przymykając swoje oczy, odpowiedział.
- Wiesz, od tego jest to miejsce.
Ponownie skinąłem głową, a następnie zacząłem się zbliżać do jego rzeczy. Niestety zostałem przyłapany na tym niby skradaniu.
- Mama nie nauczyła, żeby być miłym? -Powiedział, łapiąc za moje ramię.
Niemalże od razu napełniłem policzki powietrzem, przez co wyglądałem jak chomik. Chłopak uniósł delikatnie kąciki ust. Rozkojarzył się, a to oznaczało moją szansę na sprawdzenie, co ma w środku. Szybko więc przykucnąłem i otworzyłem torbę, z której wyłoniły się, jak dla mnie, dziwne rzeczy. Z zaciekawieniem chwyciłem maskę i zacząłem ją obracać w dłoni.
- Czym się zajmujesz?
- Czymś -Teraz był naprawdę zezłoszczony. Wyrwał z mojej ręki swoją własność, a ja spojrzałem na niego z kamiennym wyrazem twarzy, po czym wypaliłem.
- Akrobata? Klaun? Treser? Dziwadło? Żongler? Magik? -Na wszystko jednak pokręcił głową.
Wstałem zamyślony, co najwidoczniej zobaczył, gdyż powiedział z prześmiewczym tonem.
- Zajmuję się sztuczkami dymnymi. -Patrzyłem na niego przez chwilę całkowicie zamurowany.
Chciałem dowiedzieć się, na czym taka praca polega. Nigdy w swoim życiu o czymś takim nie słyszałem, a tym bardziej tego nie widziałem. Ukłoniłem się przed nim.
- Pokaż mi, proszę, na czym to polega -Powiedziałem, wpatrując się w jego buty.
<Akuma?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz