- Nie musisz się interesować tym z kim się spotykam i jak na niego wołają - powiedziałam cicho pod nosem. Poczułam wzrok chłopaka naprzeciwko. Yuiji zaczął opowiadać o tym jak byliśmy dziećmi, wspominał o przeszłości. Zacisnęłam swoją dłoń mocniej na bluzie Vogel'a. Nie lubiłam słuchać tego. A gdy zaczął rozmawiać o swoich rodzicach zastępczych i o tym jak mu się żyło, coraz to bardziej się denerwowałam.
- A jacy twoi rodzice zastępczy byli siostrzyczko? - zapytał się, a ja nie miałam odwagi, aby mu odpowiedzieć. U niego było bardziej kolorowo niż u mnie na samym początku.
- Trudno opisać słowami, ale za to moja rodzina jest bardzo duża - wyszeptałam z delikatnym uśmiechem. Wreszcie musiałam przełamać lody i polegać na sobie, a nie przez cały czas na Vogel'u.
- To się cieszę. Mam nadzieję, że kiedyś będę mógł ich poznać - zrobiłam się trochę nerwowa, ale nie mogłam dać po sobie tego poznać.
- Vogel znaczy się Michaela należy do mojej rodziny i jest jedną z osób, które mi pomagają oraz wysłuchają mnie wtedy kiedy jest to potrzebne - powoli zaczęłam się rozpędzać z rozmawianiem. - W dodatku moje zwierzaki bardzo go polubiły, więc ufam mu jeszcze bardziej...
- Więc masz zwierzaki?! - spojrzałam się na niego.
- Tak, to mała suczka imieniem Bisca oraz mały, uroczy biały lis imieniem Yuki - pokazałam mu zdjęcie na telefonie moich uroczych towarzyszy.
Nasza rozmowa się ciągnęła, ciągnęła,... aż w nieskończoność. Opowiadałam swojemu bratu tylko i wyłącznie wspomnienia o których nie potrafiłabym zapomnieć.
- Smiley za chwilę wrócę, muszę zadzwonić do kogoś - wspomniał Vogel, a ja spojrzałam się na niego.
- Dobrze... - powiedziałam trochę zawiedziona tym, że musi mnie na jakiś czas opuścić.
- Wrócę za maksymalnie dziesięć minut - poczochrał mnie po głowie, a ja się rozweseliłam.
Vogel wyszedł, a ja zostałam sama na sam z Yuiji'm.
- Nie chciałabyś zamieszkać ze mną? Wiesz jakoś nie podoba mi się ten cały Vogel, w dodatku widzę, że nie mówisz całej mi prawdy... - atmosfera nie robiła się za fajna, w dodatku zakonnica weszła i zaczęła dopowiadać swoje. Słysząc to wszystko, robiłam się coraz to bardziej zła.
- Zamknijcie się wreszcie! - krzyknęłam tym samym wstając na równe nogi. - To, że ty miałeś taką super rodzinkę, nie oznacza tego, że ja tak miałam. Gdyby nie to, że Dague wraz z Black'iem i Night'em to zapewne mnie już by na tym świecie nie było! To dzięki im i temu, że Pik zgodził się wziąć mnie pod opiekę mam rodzinę! Wiesz braciszku, ta oto święta zakonnica co stoi obok ciebie zawsze mnie karciła, wysługiwała się mną, a na sam koniec wyrzuciła mnie z tego domu dziecka. Chociaż za to mogę być jej wdzięczna, bo przynajmniej zyskałam osoby, które się o mnie troszczą i opiekują! Skoro mogłeś robić tyle rzeczy to dlaczego przyjechałeś co dopiero teraz? - skierowałam się do wyjścia. - Dziękuję za miłą rozmowę, ale muszę już iść - trzasnęłam za sobą drzwiami. Na drodze spotkałam Vogel'a, który akurat wracał.
- Już wychodzisz? - zapytał się, a ja tylko potrafiłam zakryć swoją złość uśmiechem.
- Tak,Yuiji ma coś ważnego do zrobienia, więc powiedziałam mu, że muszę już iść bo jest późno - chłopak szedł tuż obok mnie. - To jak będzie z łóżkiem? - skierowałam swój wzrok, a on sie odrobinę zakłopotał. - Śpimy razem, oddzielając się poduszką czy jak? - zaśmiałam się. Wyszliśmy z przeklętego budynku, kierując się tym samym w stronę miasteczka.
- To się cieszę. Mam nadzieję, że kiedyś będę mógł ich poznać - zrobiłam się trochę nerwowa, ale nie mogłam dać po sobie tego poznać.
- Vogel znaczy się Michaela należy do mojej rodziny i jest jedną z osób, które mi pomagają oraz wysłuchają mnie wtedy kiedy jest to potrzebne - powoli zaczęłam się rozpędzać z rozmawianiem. - W dodatku moje zwierzaki bardzo go polubiły, więc ufam mu jeszcze bardziej...
- Więc masz zwierzaki?! - spojrzałam się na niego.
- Tak, to mała suczka imieniem Bisca oraz mały, uroczy biały lis imieniem Yuki - pokazałam mu zdjęcie na telefonie moich uroczych towarzyszy.
Nasza rozmowa się ciągnęła, ciągnęła,... aż w nieskończoność. Opowiadałam swojemu bratu tylko i wyłącznie wspomnienia o których nie potrafiłabym zapomnieć.
- Smiley za chwilę wrócę, muszę zadzwonić do kogoś - wspomniał Vogel, a ja spojrzałam się na niego.
- Dobrze... - powiedziałam trochę zawiedziona tym, że musi mnie na jakiś czas opuścić.
- Wrócę za maksymalnie dziesięć minut - poczochrał mnie po głowie, a ja się rozweseliłam.
Vogel wyszedł, a ja zostałam sama na sam z Yuiji'm.
- Nie chciałabyś zamieszkać ze mną? Wiesz jakoś nie podoba mi się ten cały Vogel, w dodatku widzę, że nie mówisz całej mi prawdy... - atmosfera nie robiła się za fajna, w dodatku zakonnica weszła i zaczęła dopowiadać swoje. Słysząc to wszystko, robiłam się coraz to bardziej zła.
- Zamknijcie się wreszcie! - krzyknęłam tym samym wstając na równe nogi. - To, że ty miałeś taką super rodzinkę, nie oznacza tego, że ja tak miałam. Gdyby nie to, że Dague wraz z Black'iem i Night'em to zapewne mnie już by na tym świecie nie było! To dzięki im i temu, że Pik zgodził się wziąć mnie pod opiekę mam rodzinę! Wiesz braciszku, ta oto święta zakonnica co stoi obok ciebie zawsze mnie karciła, wysługiwała się mną, a na sam koniec wyrzuciła mnie z tego domu dziecka. Chociaż za to mogę być jej wdzięczna, bo przynajmniej zyskałam osoby, które się o mnie troszczą i opiekują! Skoro mogłeś robić tyle rzeczy to dlaczego przyjechałeś co dopiero teraz? - skierowałam się do wyjścia. - Dziękuję za miłą rozmowę, ale muszę już iść - trzasnęłam za sobą drzwiami. Na drodze spotkałam Vogel'a, który akurat wracał.
- Już wychodzisz? - zapytał się, a ja tylko potrafiłam zakryć swoją złość uśmiechem.
- Tak,Yuiji ma coś ważnego do zrobienia, więc powiedziałam mu, że muszę już iść bo jest późno - chłopak szedł tuż obok mnie. - To jak będzie z łóżkiem? - skierowałam swój wzrok, a on sie odrobinę zakłopotał. - Śpimy razem, oddzielając się poduszką czy jak? - zaśmiałam się. Wyszliśmy z przeklętego budynku, kierując się tym samym w stronę miasteczka.
<Vogel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz