- Nienawidzę tej czapki, może nawet spłonąć, jeśli nią chodzi - powiedział niezwykle radośnie jak na to wyznanie, ale cóż poradzić, gdy cieszył się jak dziecko posiadające same jedynki, a z najtrudniejszego dla niego przedmiotu wychodzi na szóstkę. Usłyszał śmiech. Czy to jego wypowiedź go spowodowała, czy też głupawka nawiedzająca w tej chwili również i jego towarzyszkę, nie obchodziło go to - wciąż kręciło mu się w głowie, uszy bolały, chyba zawiane. Jeśli za dziesięć minut nie ogłuchnie, postawi kaktusowi na Saharze drinka, po czym się oświadczy.
- Nosiłeś ją przez połowę czasu, CO NAJMNIEJ - klepnęła go lekko w czoło.
- Bo mi w niej ładnie - oddał ze śmiechem, tyle, że śnieżką. Wielką śnieżką, która trafiła prosto w twarz rozmówczyni. Zaśmiał się jeszcze głośniej, tego jeszcze nie było. Chyba, a przynajmniej nie pamięta.
- Faktycznie, zasłaniała przynajmniej część twojej twarzy. O, patrz! W tym też ci ładnie! - wydał z siebie zduszony jej dłonią krzyk - masełko. Potocznie zwana zabawa polegająca na wcieraniu śniegu w twarz przeciwnika. Boże, jak on tego nienawidzi. Ale przyjemnie jest karać innych w ten sposób.
- To najmilsza rzecz, jaką od ciebie dzisiaj usłyszałem - mruknął z udawanym oburzeniem i niezadowoleniem, dłonią strzepując z włosów, nosa i ogólnie całej głowy pozostałości po wyczynie przyjaciółki. Jak jej odda to do końca życia z paraliżem twarzy będzie chodzić.
- Ciesz się że nie słyszysz tego, co myślę - droczyła się. Aż dziwne, jak szybko potrafi się dojść do siebie w dobrym towarzystwie. Nawet jeśli jest się na skraju wyczerpania, w miejscu, gdzie nawet krzaki na ciebie polują, a lawa wydobywa się z pękającej pod tobą ziemi.
- Jeszcze bym się zakochał - skwitował, dostał białym, rozproszonym puchem w twarz, i ogólnie całą sylwetkę. Westchnął, ruchami prawdziwej gwiazdy wśród aktorów i piosenkarzy pozbywając się śniegu. Robiło mu się coraz zimniej, w powietrzu pozostawały smugi po jego nerwowym oddechu. Powinni znaleźć schronienie na odpoczynek, czy jakiekolwiek miejsce, gdzie mogliby zyskać choć trochę ciepła.
- Jestem bardziej urocza niż ty - gdy się nie odezwał, zaśmiała się głośno, uderzając dłonią w swoje udo - Ha, wygrałam! - krzyknęła triumfalnie. Pokręcił przecząco głową na znak,ze trzeba spoważnieć.
- Tu nie jest dobrze zostać. Jesteśmy na widoku, jest zimno, dostaniemy jeszcze hipotermii - nie był pewien, czy to, co powiedział, to prawdziwe i racjonalne stwierdzenie. Hipotermia? Chyba tak to szło.
< Rue? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz