17 paź 2017

Smiley CD Vogel

Nasz wspólny dzisiejszy dzień, był przyodziany w różne uczucia oraz sytuacje. Nie mniej jednak nie zmieniało to tego, iż się kiedyś musi skończyć. Zasmucona lekko tym wszystkim, przez chwilę się zamyśliłam. Ale była to krótka chwila, abym mogła odetchnąć. W drodze powrotnej do cyrku, ostatnie chwile spędzone wraz z Vogel'em dzisiejszego dnia nasz temat rozmów jakby nie miał końca, co mi się podobało. Stąpając po ulicach miasta powolnym krokiem, spojrzałam się na krótką chwilę miejsca od którego się oddalaliśmy się. Wciąż kątem oka potrafiłam zobaczyć diabelski młyn. Sama nie wiem, ale ta atrakcja jakoś wzbudzała we mnie smutek oraz strach, ale wciąż nie potrafiłam o niej zapomnieć oraz podziwiać. Taka karuzela ale potrafiła zawrócić mi w głowie. Ten czas ostatnio tak szybko leci, że nim się spojrzałam, byliśmy już na terenach cyrku. Nie chciałam fatygować Vogel'a, aby mnie odprowadził, wreszcie i on był zmęczony. Ostatecznie chłopak poszedł wraz ze mną. Na pożegnanie powiedział kilka miły słów, które zapamiętałam każde jedno, słowo w słowo. Na pożegnanie dzisiejszego dnia chłopak pogłaskał mnie po głowie oraz pomachał. Wchodząc do swojego namiotu spojrzałam się na swoje zwierzaki, które zaspanymi oczyma spojrzały się na mnie. Odeszłam do nich, zdejmując wcześniej buty oraz płaszcz.
- Dlaczego uczucia są takie trudne do zrozumienia, a wyrażenie ich jeszcze trudniejsze? - położyłam się na kanapie, a Bisca i Yuki położyli się blisko mnie. Sama nie wiem kiedy zasnęłam, ale obudziłam się o poranku. Dokładnie mówiąc to obudził mnie Pik, ale nie miałam mu tego za złe.
- Witaj śpiąca księżniczko! - uśmiechnęłam się na jego widok.
- Miło mi ciebie widzieć! Poczekasz chwilkę to oporządze się oraz zrobię nam coś do picia - uśmiechnęłam się, a Pik przytakną, że się zgadza z tym co powiedziałam.
Pięć minut później ja byłam już przebrana, a woda zaczęła powoli bulgotać. Zrobiłam kilka kanapek. Wszystko co przygotowałam przyniosłam do pokoju obok, gdzie Pik siedział przy stole.
- Proszę bardzo! - uśmiechnęłam się delikatnie.
Skoro Pik przyszedł tak wcześnie to musiał mieć do mnie ważną sprawę. Zaczęłam się powoli denerwować.
- Dziękuję - odparł, a ja się spojrzałam na niego.
- Smiley powinnaś pójść na badania do szpitala, a nie wciąż leczyć się u naszych lekarzu. W szpitalu powinni ci pomóc. Jednak ja nie z tym przychodzę do ciebie... - wziął łyk gorącej cieczy, a ja spojrzałam się na niego uważniej. Na pewno nie było to nic dobrego. - Dostałem wczoraj list skierowany do ciebie. Otworzyłem go przez przypadek. Jak się okazało to list jest z twojego sierocińca. Ktoś napisał, że twój brat był po ciebie tam w poszukiwaniu ciebie - powiedział ciszej, a ja zacisnęłam swoje dłonie mocniej na kubku. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć.
- Dziękuję, że mi o tym powiedziałeś - uśmiechnęłam się, nie mogłam pokazać, że się tym martwię czy przejmuje. Dla mnie rodzina były osoby w cyrku i to mi wystarczyło. Przynajmniej tak sądziłam. Zamieniłam jeszcze kilka słów z Pik'iem, a on musiał już iść sobie. Wyszłam z namiotem coś po dwunastej, popołudniu. Poszłam na spacer sama, Yuki i Bisca zostali w namiocie. Nie wiedziałam co mam myśleć o całej tej sytuacji oraz tym wszystko. Ze zamyśleń wyrwał mnie znajomy głos. Odwróciłam się za siebie a moim oczom ukazał się Vogel.
- Wybacz nie usłyszałam ciebie - uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę. Nie miałam zamiaru nic mówić Vogel'owi o tych badaniach a już zwłaszcza o swoim bracie.
- Nic nie szkodzi. Nad czym się tak zamyśliłaś? - spojrzał na mnie, a ja się głupio uśmiechnęłam.
- Wiesz, ja... ja się zastanawiałam nad tym kiedy będę mogła wrócić do swoich obowiązków. Szykuje słowa, aby przekonać Pik'a do tego - wymyśliłam coś na szybko. Jakoś nie potrafiłam na coś innego wpaść.

<Vogel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz