- Mam zbyt ładną buźkę, by dać się zlać.- Uśmiechnął się uroczo mimo ociekającego ironią głosu. Ta tylko przewróciła oczyma. Oczywiście chłopak nie miał zamiaru mówić o potłuczonych plecach, które swoją drogę jeszcze bolały. "Choler, nie będę się mógł zginać jak jakiś pieprzony starzec..."- pomyślał, już mając w umyśle tą wizję.
- A tobie nic nie jest? Krzyknęłaś w pewnym momencie, myślałem, że coś się stało.- Oznajmił, patrząc na nią uważnie. Nie zrobił tego z troski, bardziej z przyzwyczajenia, gdyż poniesione obrażenia zawsze warto sprawdzić. Spojrzała na niego marszcząc czoło.
- Krzyknęłam?- Zdziwiła się. Skoro nie ona, to kto? Machnął ręką.
- Może ktoś nas zauważył lub nawet nie zauważyłaś, że wrzasnęłaś. Mogłem pomylić twój głos, w końcu oficjalnie nie słyszałem pisku w twoim wykonaniu.- Wzruszył obojętnie ramionami. Jej wcześniejszą odpowiedź, a raczej pytanie, uznał za "nie".
- Chodźmy. Mam już dość tego błota.- Trudno mu się przez nie oddychało, gdyż stale czuł, jakby nim oddychał oraz trudno mu się poruszało.- Ach, i po drodze zgarniamy mój plecak, rzecz jasna.- Dodał w obawie, że Rue mogła o tym zapomnieć i poprowadzić ich okrężną drogą. Patrzył, jak z wolna kiwa głową. Szli w ciszy, jakoś nie mogąc znaleźć wspólnego tematu. Oczywiście Akuma musiał wyglądać jak jakiś solidnie trzepnięty gość, gdyż stawiał krzywe kroki.
- Walczyłeś tak kiedyś?- Zagadnęła, a on nadal patrząc w ziemię, odpowiedział bez wahania:
- Unikam bijatyk. Biję jak dziewczyna. Bez urazy, rzecz jasna. Zwykle spierniczałem, ukrywałem się, robiłem w konia swojego "prześladowcę"... Po prostu wszystko, żeby nie doszło do walki. Ale tak, zdarzyło mi się. Czasem z gniewu, czasem, bu musiałem. A czasem, bo chciałem.- Oznajmił. Wiele razy bawił się ze swoimi znajomymi, tak dla zabawy. Częściej jednak wykorzystywał w takich sytuacjach sprytne podejścia, niż okładanie danej osoby na oślep pięściami.
- A tobie nic nie jest? Krzyknęłaś w pewnym momencie, myślałem, że coś się stało.- Oznajmił, patrząc na nią uważnie. Nie zrobił tego z troski, bardziej z przyzwyczajenia, gdyż poniesione obrażenia zawsze warto sprawdzić. Spojrzała na niego marszcząc czoło.
- Krzyknęłam?- Zdziwiła się. Skoro nie ona, to kto? Machnął ręką.
- Może ktoś nas zauważył lub nawet nie zauważyłaś, że wrzasnęłaś. Mogłem pomylić twój głos, w końcu oficjalnie nie słyszałem pisku w twoim wykonaniu.- Wzruszył obojętnie ramionami. Jej wcześniejszą odpowiedź, a raczej pytanie, uznał za "nie".
- Chodźmy. Mam już dość tego błota.- Trudno mu się przez nie oddychało, gdyż stale czuł, jakby nim oddychał oraz trudno mu się poruszało.- Ach, i po drodze zgarniamy mój plecak, rzecz jasna.- Dodał w obawie, że Rue mogła o tym zapomnieć i poprowadzić ich okrężną drogą. Patrzył, jak z wolna kiwa głową. Szli w ciszy, jakoś nie mogąc znaleźć wspólnego tematu. Oczywiście Akuma musiał wyglądać jak jakiś solidnie trzepnięty gość, gdyż stawiał krzywe kroki.
- Walczyłeś tak kiedyś?- Zagadnęła, a on nadal patrząc w ziemię, odpowiedział bez wahania:
- Unikam bijatyk. Biję jak dziewczyna. Bez urazy, rzecz jasna. Zwykle spierniczałem, ukrywałem się, robiłem w konia swojego "prześladowcę"... Po prostu wszystko, żeby nie doszło do walki. Ale tak, zdarzyło mi się. Czasem z gniewu, czasem, bu musiałem. A czasem, bo chciałem.- Oznajmił. Wiele razy bawił się ze swoimi znajomymi, tak dla zabawy. Częściej jednak wykorzystywał w takich sytuacjach sprytne podejścia, niż okładanie danej osoby na oślep pięściami.
<Rue?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz