Chciałabym spróbować spaghetti ala Azucar tak samo jaki i pizzy, która mało kiedy jadłam, bo nie zachwycała mnie za bardzo smakiem.
Jak tylko usłyszałam, że jutro idzie na urodziny i spytał się czy nie poszłabym wraz z nim, on wypowiedział się jeszcze dając mi przy okazji do namysłu chociaż, że nie musiałam się za długo zastanawiać.
- Z miłą chęcią pójdę z tobą i pomogę ci w przedstawieniu. Może nie mam za dużo talentów, ale zawsze coś się wymyśli - mówiąc to miałam nadzieję, że chłopak coś wymyśli w czym mogłabym mu pomóc.
- Nie ma sprawy - odparł z uśmiechem chłopak.
- To co teraz robimy? - spytałam się i spojrzałam na godzinę. Była dwudziesta pierwsza trzydzieści, nie było tak późno i moglibyśmy na pewno coś porobić.
- Co powiesz na spacer? - spytał, a ja wstałam z krzesła i z miłą chęcią wybrałam się na spacer. Ubrałam płaszczyk, szalik i rękawiczki a chłopak kurtkę i szalik.
- To w którą stronę? - spytałam, a on wskazał palcem na prawo czyli w stronę miasta.
- Miasto tak pięknie wygląda nocą...- powiedziałam pod nosem widząc mały urywek panoramy miasta.
- Zgadzam się - na twarzy chłopaka pojawił się ciepły uśmiech.
Rozmawialiśmy ze sobą tak jakby temat nie miał końca. Niestety temat się skończył jak tylko poślizgnełam się i prawie przewróciłam. Dzięki Azucar'owi i szybkiej reakcji nie upadłam.
- Dziękuję bardzo - odparłam z uśmiechem.
- Powinnaś czasami bardziej uważać - dodał, a ja spojrzałam się na niego pytająco.
- Postaram się - odpowiedziałam po pewnym czasie.
Po dwudziestej trzeciej blisko dwudziestej czwartej, wróciliśmy do cyrku. Jak przystało na Azucar odprowadził mnie pod same drzwi namiotu.
- Azucar miałbym taką małą prośbę do ciebie... - powiedziałam trochę niepewnie.
- O co chodzi? - spytał się, a ja zdążyłam swój wzrok.
- Czy mógłbyś mnie jutro obudzić? Oczywiście śniadanie zjemy u mnie i będziesz mógł wybrać strój, dodatki do stroju jak i to co mam narysować sobie na twarzy. Tylko chodzi o to, abyś mnie obudził... - było mi trochę głupio prosić chłopaka o tak błachną rzecz, chociaż dla mnie nie wykonywalną.
Jak tylko usłyszałam, że jutro idzie na urodziny i spytał się czy nie poszłabym wraz z nim, on wypowiedział się jeszcze dając mi przy okazji do namysłu chociaż, że nie musiałam się za długo zastanawiać.
- Z miłą chęcią pójdę z tobą i pomogę ci w przedstawieniu. Może nie mam za dużo talentów, ale zawsze coś się wymyśli - mówiąc to miałam nadzieję, że chłopak coś wymyśli w czym mogłabym mu pomóc.
- Nie ma sprawy - odparł z uśmiechem chłopak.
- To co teraz robimy? - spytałam się i spojrzałam na godzinę. Była dwudziesta pierwsza trzydzieści, nie było tak późno i moglibyśmy na pewno coś porobić.
- Co powiesz na spacer? - spytał, a ja wstałam z krzesła i z miłą chęcią wybrałam się na spacer. Ubrałam płaszczyk, szalik i rękawiczki a chłopak kurtkę i szalik.
- To w którą stronę? - spytałam, a on wskazał palcem na prawo czyli w stronę miasta.
- Miasto tak pięknie wygląda nocą...- powiedziałam pod nosem widząc mały urywek panoramy miasta.
- Zgadzam się - na twarzy chłopaka pojawił się ciepły uśmiech.
Rozmawialiśmy ze sobą tak jakby temat nie miał końca. Niestety temat się skończył jak tylko poślizgnełam się i prawie przewróciłam. Dzięki Azucar'owi i szybkiej reakcji nie upadłam.
- Dziękuję bardzo - odparłam z uśmiechem.
- Powinnaś czasami bardziej uważać - dodał, a ja spojrzałam się na niego pytająco.
- Postaram się - odpowiedziałam po pewnym czasie.
Po dwudziestej trzeciej blisko dwudziestej czwartej, wróciliśmy do cyrku. Jak przystało na Azucar odprowadził mnie pod same drzwi namiotu.
- Azucar miałbym taką małą prośbę do ciebie... - powiedziałam trochę niepewnie.
- O co chodzi? - spytał się, a ja zdążyłam swój wzrok.
- Czy mógłbyś mnie jutro obudzić? Oczywiście śniadanie zjemy u mnie i będziesz mógł wybrać strój, dodatki do stroju jak i to co mam narysować sobie na twarzy. Tylko chodzi o to, abyś mnie obudził... - było mi trochę głupio prosić chłopaka o tak błachną rzecz, chociaż dla mnie nie wykonywalną.
<Azucar?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz