- Wiesz, że ten nicpoń ukradł mi imię? - wskazałem na białego złodzieja, który obdarzył mnie zabójczym wzrokiem i wrócił w objęcia dziewczyny. Zaśmiałem się na ten widok. Lubię zwierzęta, ale nie jestem ich jakimś wielkim fanem, pewnie dlatego, że w dzieciństwie pogryzł mnie bezdomny pies, u dziabał mnie żółw znajomej, a potem na dodatek nietoperze zaatakowały mnie na strychu babci. Jednym słowem, miałem nieprzyjemne spotkania ze zwierzętami. Dlatego też nie miałem żadnych wyrzutów, gdy trzymałem go za uszy, czy oskarżałem o kradzież mojego imienia.
Dziewczyna się nie odzywała, tylko spojrzała na zwierzę będące w jej ramionach. Pogłaskała je i jedynie skinęła głową. Słyszałem jak mruczała coś pod nosem w stylu "On nic nie ukradł", ale trudno było się przekonać w tych słowach, ponieważ nie znajdowałem się najbliżej niej. Była jakaś nieśmiała, wiec postanowiłem chociażby wywołać na jej twarzy uśmiech. - Zobacz – po paru sekundach podniosła na mnie wzrok. Wyobraziłem sobie moją sztuczkę. Gdy tajemnicza dziewczyna poczuła, że braknie jej tego ciężaru an rękach, od razu spojrzała w dół. Niestety nigdzie nie było króliczka, a ona się obejrzała wokół, czy może nie zeskoczył. - Tutaj jest – powiedziałem do niej. Podniosła na mnie wzrok, a ja uniosłem swój kapelusz. Na mojej głowie siedziało białe zwierzę, która od razu wyskoczyło i ponownie pobiegło do dziewczyny.
- To mu się chyba nie podoba... - powiedziała trochę głośniej niż wtedy, ale tak czy siak była bardzo cichutka. Królik schował twarz w jej klatce piersiowej i się nie ruszał. Zaśmiałem się, po czym machnąłem dłonią.
- Uśmiechnij się – po tych słowach wywołałem uśmiech na jej warzy, na co się zdziwiła. Ponownie się zaśmiałem. Wstałem i podszedłem do niej. Zaczęła się cofać i wydawało mi się, jakby chowała się za królikiem. Była niziutka, trochę przy ciele, ale w pewien sposób urocza. - Słyszałam kiedyś takie powiedzenie – Uśmiechaj się na każdym kroku, bo nie wiadomo kiedy ktoś się zakocha w twoim uśmiechu – nachyliłem się lekko nad z nią z ciepłym uśmiechem. - A ty jesteś urocza z uśmiechem – wyszczerzyłem zęby po czym ruszyłem do wyjścia. - A zatem pan magik znika nieznajoma – ukłoniłem się i ponownie ruchem ręki zniknąłem z jej oczu.
Musiałem coś zjeść.
Dziewczyna się nie odzywała, tylko spojrzała na zwierzę będące w jej ramionach. Pogłaskała je i jedynie skinęła głową. Słyszałem jak mruczała coś pod nosem w stylu "On nic nie ukradł", ale trudno było się przekonać w tych słowach, ponieważ nie znajdowałem się najbliżej niej. Była jakaś nieśmiała, wiec postanowiłem chociażby wywołać na jej twarzy uśmiech. - Zobacz – po paru sekundach podniosła na mnie wzrok. Wyobraziłem sobie moją sztuczkę. Gdy tajemnicza dziewczyna poczuła, że braknie jej tego ciężaru an rękach, od razu spojrzała w dół. Niestety nigdzie nie było króliczka, a ona się obejrzała wokół, czy może nie zeskoczył. - Tutaj jest – powiedziałem do niej. Podniosła na mnie wzrok, a ja uniosłem swój kapelusz. Na mojej głowie siedziało białe zwierzę, która od razu wyskoczyło i ponownie pobiegło do dziewczyny.
- To mu się chyba nie podoba... - powiedziała trochę głośniej niż wtedy, ale tak czy siak była bardzo cichutka. Królik schował twarz w jej klatce piersiowej i się nie ruszał. Zaśmiałem się, po czym machnąłem dłonią.
- Uśmiechnij się – po tych słowach wywołałem uśmiech na jej warzy, na co się zdziwiła. Ponownie się zaśmiałem. Wstałem i podszedłem do niej. Zaczęła się cofać i wydawało mi się, jakby chowała się za królikiem. Była niziutka, trochę przy ciele, ale w pewien sposób urocza. - Słyszałam kiedyś takie powiedzenie – Uśmiechaj się na każdym kroku, bo nie wiadomo kiedy ktoś się zakocha w twoim uśmiechu – nachyliłem się lekko nad z nią z ciepłym uśmiechem. - A ty jesteś urocza z uśmiechem – wyszczerzyłem zęby po czym ruszyłem do wyjścia. - A zatem pan magik znika nieznajoma – ukłoniłem się i ponownie ruchem ręki zniknąłem z jej oczu.
Musiałem coś zjeść.
<Lottie? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz