Spoglądał z otwartymi szeroko oczami, jak dziewczyna zgrabnie wykonuje wszystkie obroty oraz figury, jakby od niechcenia. Pewnie musiała dużo ćwiczyć, by sobie na to zapracować. Pik spoglądał co chwilę na jego twarz, jednak chłopak zdał sobie tego sprawę dopiero wtedy, gdy głośno się zaśmiał.
- Bardzo...imponujące.- Nie mógł dobrać dobrych słów, by nie wyjść na kompletnego kretyna, który nigdy nie widział, jak ktoś wykonuje coś podobnego. Co prawda wiele razy widział ludzi tańczących na ulicach, jednak to znacznie różniło się od tego, co teraz miał przed sobą. Zastanawiał się, czy uciekając przed strażą miejską bądź policją wyglądał chociaż trochę tak dobrze, jak Rue. Co prawda czasem skakał na ściany lub inne pionowe konstrukcje, by się od nich odbić lub wykonywał niezbyt ładne, ale szybkie salta, gdy sytuacja tego wymagała, jednak dziewczyna wydawała mu się latać. I nagle Pik zerwał się, biegnąc pośpiesznie w stronę sceny. Z początku chłopak myślał, że robi to, by pogratulować Rue, ale szybko zrozumiał, że to, co właśnie się zdarzyło było niebezpieczne i niezamierzone. Napiął wszystkie mięśnie, oglądanie kogoś palącego się żywcem nie może być miłym doświadczeniem. Na szczęście jakimś cudem wywinęła się, w zasadzie to w ostatniej chwili unikając pewnej śmierci. Odetchnął z ulgą, jeszcze raz odtwarzając cały widok, tym razem wolniej. Wszystko działo się w oszołamiającym tempie, więc dopiero po dłuższej chwili był w stanie uchwycić poszczególne ruchy dziewczyny. Oczywiście w pamięci. Teraz, nieco już uspokojony podszedł niespiesznie, choć z napięciem do Rue.
- Wszystko fajnie, tylko czy twoje występy zawsze kończą się w ten sposób?- Spytał, nieco zbyt gniewnie i znacząco, niż zamierzał. Pik spojrzał na niego zaskoczony, jakby te słowa głęboko uraziły jego dumę.
- To tylko lina pękła, nic się nie stało...- Zaczęła, ale Akuma natychmiast jej przerwał.
- Nic się nie stało poza tym, że właśnie prawie się spaliłaś.- Spojrzał prosto w jej oczy, zaciskając szczęki. Jego głos przypominał gniewne mruknięcie dzikiego kota, któremu stanęło się na ogonie. Sam nie wiedział, skąd wzięły się w nim te emocje.
- Bardzo...imponujące.- Nie mógł dobrać dobrych słów, by nie wyjść na kompletnego kretyna, który nigdy nie widział, jak ktoś wykonuje coś podobnego. Co prawda wiele razy widział ludzi tańczących na ulicach, jednak to znacznie różniło się od tego, co teraz miał przed sobą. Zastanawiał się, czy uciekając przed strażą miejską bądź policją wyglądał chociaż trochę tak dobrze, jak Rue. Co prawda czasem skakał na ściany lub inne pionowe konstrukcje, by się od nich odbić lub wykonywał niezbyt ładne, ale szybkie salta, gdy sytuacja tego wymagała, jednak dziewczyna wydawała mu się latać. I nagle Pik zerwał się, biegnąc pośpiesznie w stronę sceny. Z początku chłopak myślał, że robi to, by pogratulować Rue, ale szybko zrozumiał, że to, co właśnie się zdarzyło było niebezpieczne i niezamierzone. Napiął wszystkie mięśnie, oglądanie kogoś palącego się żywcem nie może być miłym doświadczeniem. Na szczęście jakimś cudem wywinęła się, w zasadzie to w ostatniej chwili unikając pewnej śmierci. Odetchnął z ulgą, jeszcze raz odtwarzając cały widok, tym razem wolniej. Wszystko działo się w oszołamiającym tempie, więc dopiero po dłuższej chwili był w stanie uchwycić poszczególne ruchy dziewczyny. Oczywiście w pamięci. Teraz, nieco już uspokojony podszedł niespiesznie, choć z napięciem do Rue.
- Wszystko fajnie, tylko czy twoje występy zawsze kończą się w ten sposób?- Spytał, nieco zbyt gniewnie i znacząco, niż zamierzał. Pik spojrzał na niego zaskoczony, jakby te słowa głęboko uraziły jego dumę.
- To tylko lina pękła, nic się nie stało...- Zaczęła, ale Akuma natychmiast jej przerwał.
- Nic się nie stało poza tym, że właśnie prawie się spaliłaś.- Spojrzał prosto w jej oczy, zaciskając szczęki. Jego głos przypominał gniewne mruknięcie dzikiego kota, któremu stanęło się na ogonie. Sam nie wiedział, skąd wzięły się w nim te emocje.
<Rue?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz