7 maj 2020

Lennie CD Shu⭐zo

Gdy Shuzo wyszedł do toalety, a ja zostałem sam, wpatrzyłem się w okno i zastanawiałem, jaka będzie przyszłość. To śmieszne, mam przyjaciela przed dwa lata i w ciągu kilku tygodni staje się moim mężem. Czy to nie za szybko? Czy nie za bardzo nas poniosło? „Ponieść, to mogło nas z ciążą.” Zmieniłem tok myślenia i wyobraziłem sobie czarnowłosego, z okrągłym brzuszkiem. O dziwo w mojej głowie za bardzo się nie zmienił, dalej miał uśmiechniętą twarz z eyelinerem, swoje własne, uszyte ubrania i te kolorowe pisemka na włosach; jedynie był bardziej okrągły. Nie sądziłem, by ta jedyna zmiana mogła sprawić, że w ciągu jednego dnia ucieknę z cyrku i go zostawię. Jego przypuszczenia, że go zostawię, były bardziej niż błędne. Niestety nie mogłem ich zmienić i raczej nie uda mi się to zrobić do końca ciąży, a może i nawet jeszcze dłużej.
Po powrocie chłopaka, pokazaliśmy nasze dokumenty i bilety. Kilka minut później Shuzo ułożył się na siedzeniach i poszedł spać, ja za to ciągle się przyglądałem krajobrazowi za oknem. Za kilkanaście godzin wysiądziemy z pociągu, aby pojechać autobusem na lotnisko. Pierwszy raz jak nim lecieliśmy, czyli te kilka miesięcy temu, było całkiem przyjemne, chociaż miałem obawy, że wylądujemy w morzu. Widok z okna był wspaniały, ludzie głównie siedzieli cicho i co jakiś czas zatykały mi się uszy, co nie było przyjemne. Teraz to miało się powtórzyć. Miałem tylko nadzieję, że Shu nie zacznie panikować, głównie przez tą ciąże. Bałem się, że sobie coś znowu uroi, a wystarczy, że ja się stresowałem tym i tamtym lotem do tego stopnia, że musiał mnie namawiać dobrą godzinę, abym wlazł na pokład. O co mi chodziło? O to, że dwie godziny przez startem, naczytałem się złych opowiadań o takich lotach, które kończył się śmiercią wszystkich pasażerów – internet ma wielką siłę.
W pewnym momencie chłopak zaczął się kręcić i coś mruczeć pod nosem. Zignorowałem to, musiało mu się coś śnić, gdy nagle zaczął płakać. Spojrzałem na niego zdziwiony, wstałem i podszedłem do czarnowłosego. Kucnąłem przy nim i położyłem mu dłoń na głowie. Łzy spływał mu po policzkach, ale dalej spał. Postanowiłem go obudzić, zacząłem go szturchać i wymawiać jego imienia. W końcu uniósł gwałtownie powieki do góry i spojrzał na mnie czerwonymi oczkami.
- Miałeś zły sen, płakałeś – stwierdziłem. Ten się powoli podniósł i popatrzył na mnie, jakby jeszcze wszystkie nie rozumiał. Nagle znowu się rozpłakał i mnie przytulił.
- Miałem już taki duży brzuch i wyglądałem okropnie – zaczął chlipać. - I ta czarna dziewczyna z Toronto przyjechała do cyrku… i ty… się z nią spotkałeś i… zostawiłeś mnie – powiedziałem przerywanym oddechem. Pogładziłem go po plecach i mocno do siebie przytuliłem.
- Głupoty ci się śnią – odezwałem się. Po chwili się uspokoił i wytarł mokrą twarz. Odsunąłem się od niego tak, że mógł spojrzeć na mnie. - Za dużo myślisz i się zamartwiasz na zapas. Ona nawet nie była ładna – ucałowałem go w policzek. - Chodź, zjemy coś – wstałem i trzymając go za rękę, pociągnąłem do wagonu restauracyjnego. - Tak właściwie, to jak wyobrażasz sobie nasz ślub? - zapytałem, aby go oderwać od tych złych myśli.

Shu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz