25 maj 2020

Lycoris cd Geum

Spojrzałam się na swoje ramię, ale niczego tam nie było. Mówił prawdę? Słychać było w jego głosie niepewność i swego rodzaju strach mówił więc kłamstwo lub działam na niego źle i się mnie boi. Westchnęłam cicho, w tym samym momencie przechylając delikatnie głowę do tyłu, przez co mogłam zobaczyć inne osoby. Patrzyli się na nas i coś do siebie mówili, nie mogłam jednak rozszyfrować, o co im chodziło i to w sumie nie tylko im. Po krótkiej chwili widziałam, że część tego towarzystwa żywo coś komentuje, spoglądając przy tym na nas. Powoli zwróciłam głowę w stronę Geuma, który pustym wzrokiem wpatrzony był w nasze zwierzęta. Wyglądał na przybitego. Zmarszczyłam brwi i zacisnęłam przy tym zęby. Zdenerwowało mnie to i to mocno. Zgarbiłam się niechlujnie, myśląc przy tym, co teraz zrobić. Byłam tu od jakiegoś czasu, ale nie sądzę, by moje zachowanie rozeszło się po wszystkich, z czego nie wiem, czy powinnam się cieszyć, czy raczej powinnam być bardziej uważna. Spojrzałam na Uhuru, który jako jedyny obecnie mnie rozumiał i dotrzymywał kroku w każdym momencie, nieważne czy tym złym, czy dobrym -po prostu był. Przymknęłam oczy, myśląc jeszcze przez chwilę.
- Nic nie było na moim ramieniu -rozpoczęłam, ściągając tym samym jego uwagę na siebie -prawda? -dodałam, otwierając przy tym oczy.
Nie dostałam jednak odpowiedzi zwrotnej, przez co znowu się zastanawiałam czy to przez tych ludzi, czy przeze mnie. Nie wierzę, żeby aż tak się mnie bał. Wplątałam palce we włosy, powoli je rozczesując, by na samym końcu pobawić się trochę końcówkami, zawijając je. Postanowiłam, że jeszcze chwilę poczekam na odpowiedź, choć wiedziałam też, że długo nie wytrzymam i zrobię coś zupełnie niespodziewanie -jak zresztą zawsze.
- N..nie... -usłyszałam po dłuższej chwili, przez co zwróciłam się w kierunku jego twarzy, która była przysłonięta przez długie kępki jasnych włosów.
Wtedy to dopiero dopadła mnie złość. Wiedziałam już, dlaczego tak przed chwilą zareagował, co w sumie mnie zaskoczyło, ale i uszczęśliwiło. Spojrzałam się zza ramienia na ludzi za nami, czując, jak uchodzi ze mnie pozytywna energia, która powoli zastępowana jest przez buzującą złość. Cmoknęłam cicho, przez co znowu zwróciłam na siebie uwagę chłopca. Spojrzałam w jego kierunku i wyciągnęłam do niego rękę, ten natomiast skurczył się delikatnie. Pewnie znowu pomyślał, że go uderzę, przez co skarciłam się w duszy. Złapałam go za czuprynę, po czym zaczęłam ją głaskać, na co ten podniósł wzrok z ogromnym pytaniem na twarzy.
- Spokojnie -powiedziałam cicho -nie przejmuj się nimi, jesteśmy razem i nic ci nie będzie -uśmiechnęłam się delikatnie, ściągając dłoń z czubka głowy na jego policzek -ze mną nic ci nie grozi, więc już się nie bój -zdjęłam rękę z policzka, po czym wstałam ze słomy, na której oboje siedzieliśmy. Przeciągnęłam się delikatnie, po czym powolnym krokiem zaczęłam podchodzić do nieznanych mi osób. Będąc wystarczająco blisko nich, stałam się przyczyną, przez którą przestali rozmawiać. Podniosłam w ich kierunku rękę jakby na przywitanie i uśmiechnęłam się szeroko. Jedyne co miałam w głowie, to tylko i wyłącznie to, by Geum już się nimi nie martwił. Nieważne co zrobię, mają się stad usunąć i go zostawić. Już.
- Hejka chłopcy! -powiedziałam wesoło -co tam porabiacie? -zapytałam, spuszczając już rękę wzdłuż ciała.
Spojrzeli się po sobie, po czym jeden z całej trójki się w końcu odezwał, a właściwie chciał, bo szybko mu przerwałam.
- Posłuchajcie słodziaki -zaśmiałam się krótko -nie wiem, o czym rozmawiacie, ale bardzo rozpraszacie mojego małego kumpla, wiecie? -mówiąc to, wskazałam kciukiem za siebie, na Geuma -dlatego mam małą propozycję. Wy się usuniecie i go zostawicie albo... -tu przerwał mi wysoki chłopak o długich, rudych włosach.
- Albo co dziewczynko? -prychnął widocznie zdenerwowany. Zaśmiałam się zadziornie, podnosząc przy tym pięść w kierunku jego twarzy.
- Albo nie skończy się to zbyt przyjemnie -dokończyłam swoją ostatnią myśl, spoglądając na nich z oczekiwaniem.
Ciekawe co sobie teraz o mnie myśleli? Niższa od nich dziewczyna grozi im, bo się tylko patrzyli i o czymś tam rozmawiali, niekoniecznie o nas. No cóż, tak czasem bywa. Grubszy brunet szybko wyszedł przed szereg i złapał mnie za rękę, czego się nie spodziewałam. Uśmiechnął się w moją stronę, po czym spojrzał się za mnie, na młodego. W tym momencie poczułam się bardzo źle.

<Geum?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz