4 maj 2020

Lycoris CD Geum

Poczułam, jak na moich policzkach pojawiają się palące rumieńce. Czy byłam szczęśliwa? Nie jestem pewna, w końcu było to coś... dziwnego. Wpatrywałam się jeszcze przez chwilę w młodzika, po czym złapałam się za tył głowy, odwracając ją przy tym w kierunku lasu.
- To w sumie nic takiego... od urodzenia jestem tak jakby połączona z całą naturą, czyli i ze zwierzętami i z roślinami. Jakoś tak... wśród nich czuję się inaczej -oderwałam dłoń od włosów i spojrzałam na nią.
Opuszki palców były wysuszone i popękane, przez co wiele można by mówić o ich pielęgnacji, ale według mnie jest to w zupełności niepotrzebne. Jeżeli dbałabym o nie bardziej niż to potrzebne, pewnie straciłabym w końcu w nich czucie. Już kiedyś myślałam, że jest to efekt uboczny tego, że potrafię przy ich pomocy leczyć. Zacisnęłam dłoń, przymykając przy tym oczy. Czasem naprawdę myślę, że jest to już tylko przekleństwo. Dla niego jednak było to coś... niesamowitego. Spojrzałam na chłopca kątem oka. Lustrował mnie swoim wzrokiem, co jakiś czas wprawiając swoje ciało w ruch. Westchnęłam cicho, przeczesując przy tym włosy.
- Powiedziałeś, że mam lepsze moce od twoich - powiedziałam pełna spokoju -Zechciałbyś ty się nimi pochwalić? -uśmiechnęłam się krzywo, choć w sumie tego nie chciałam. Może to już takie przyzwyczajenie? Widzisz dziecko, to rób wszystko, żeby się odczepiło? W sumie może okazać się to prawdą, chociaż młody nie wydaje się zbytnio nadpobudliwy i nieznośny. Jedyną cechę, jaką wykazuję, to zbytnia nachalność, ale czego by się tu spodziewać.
- Ja c-cóż -złapał się za skrawek ubrania i pochylił w jego kierunku głowę, jakby chciał się ukryć. Czyżby naprawdę aż tak się wstydził? -Też potrafię rozmawiać... -powiedział to tak cichutko, że z pewnością każdy musiałby nadwyrężać swój słuch.
- Rozmawiać ze zwierzętami, tak? -dokończyłam za niego, na co on pokiwał głową, uśmiechając się przy tym delikatnie. Chrząknęłam cicho -Coś jeszcze? -dopytałam, bo jego wypowiedź wskazywała na to, że coś jeszcze się kryło.
- T-tak... -splótł swoje dłonie, co jakiś czas obijając swoją skórę palcami -Sprawiam, że przedmioty żyją -spojrzał na mnie spod zasłony jasnych włosów, na co jego tygrys się do niego zbliżył, jakby chciał dodać mu otuchy.
Spojrzałam na Uhuru, który podniósł łapki, jakby wzruszał ramionami. Zaśmiałam się cicho, po czym nakazałam mu, by z powrotem na mnie wskoczył.
- Jesteś głodny, co nie? -pogłaskałam go po głowie, na co ten zaczął wydawać odgłos podobny do mruczenia.
Na powrót spojrzałam w kierunku Geuma, który trzymał swoją tygrysicę za kark. Wyglądało to tak, jakby nie chciał dopuścić do tego, żeby się na mnie rzuciła. W sumie wyglądała na lekko zirytowaną moją postawą, co w sumie mnie nie dziwiło. Widać było, że łączyła ich pewna relacja, której lepiej nie rozdzielać. A może to też przez to, że też była głodna? Stąpała z nogi na nogę, ruszała ogonem i z otwartym pyskiem rozglądała się po całym terenie. Może w taki sposób mówi, że poszukuje ofiary?
- Może pójdziecie z nami? Namiot jest niedaleko, a twój tygrys też wygląda na wygłodniałego -wskazałam na nią palcem, przez co jej właściciel również na nią spojrzał.
- Masz rację, dawno niczego nie jedliśmy, prawda Hanamaru -uśmiechnął się szeroko do tygrysicy, na co ta zadowolona zamruczała -Bardzo chętnie pójdziemy z wami! -dodał po chwili, podchodząc już do nas.
Skinęłam głową, po czym odwróciłam się do tyłu. O ile dobrze pamiętałam, namiot z pożywieniem dla zwierząt znajdował się ledwie kilkanaście metrów dalej od tego, w którym je przetrzymywano. Nie musieliśmy się więc martwić o długą podróż. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Oboje przygotowaliśmy posiłki dla naszych podopiecznych, sami natomiast siadając w ich pobliżu, na słomie. Obserwując całe pomieszczenie, czułam, jak nie kto inny, a Geum wwierca we mnie swój wzrok. Spojrzałam na niego z wyższością i nieplanowaną złością.

<Geum?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz