"Boże, jaki ze mnie był idiota! Jak ja mogłem jej uwierzyć?! Kłamliwa, mała żmija! Jak tylko stąd wyjdziemy, kupie największy sekator w mieście i obetnę jej te pieprzone kudły! To dopiero będzie rolnictwo!" - myślał, wymyślając to coraz różniejsze historyjki na temat, jak ją zabić bądź upośledzić. Chociaż już jest zdrowo trzepnięta, pomyślał. Nie zwracał najmniejszej uwagi na doktora oraz Rue, pogrążony w swoich burzliwych myślach do momentu, aż nie wypowiedział stanowczego zdania:
- Bierzemy cię na badania, ta krew nie jest naturalna - powiedział.
- Chyba cię pogięło gościu, to jest farba, ketchup czy cokolwiek podobnego!- zawołał nadal oburzony Akuma, posyłając obojgu mordercze spojrzenie. Dziewczyna nadal miała niepoważną minę, jednak na twarzy łysego Toniego ( jakie rymy! ) widniał ewidentny niepokój. Posłał mu zaskoczone i jednocześnie zbulwersowane spojrzenie i wnet pojął, że tym razem to nie był żart.
- Ale każda krew jest naturalna - ściął, nadal trwając w fochu.
- Mnie to naturalna krew zaraz zaleje, jeśli nie dasz mi swobodnie działać - warknął lekarz. Ej, to było nie miłe! Tak nie powinno się traktować swoich pacjentów!
- Działać z moją dziewczyną?! Ty zboczeńcu! - zawołał, wstając nagle. Poczuł przy tym ból w okolicach rany od postrzału, ale się tym nie przejął. Musiał na czymś wyładować swoją złość, a padło na tego wrednego łysola. Nawet jeśli ceną jest dalsze udawanie chłopaka Rue. Przybrał bojową postawę, ale nie posiadał żadnych mięśni, którymi mógłby zagrozić starszemu od siebie facetowi.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło. A teraz odsuń się, bo nie przejadę...poza tym to ty masz leżeć, nie możesz wstawać!- udał, że się nim interesuje. Akuma spiorunował go spojrzeniem.
- Słuchaj pan, jeśli chce pan gdzieś z nią jechać, potrzebuje pan mojej zgody, a ja jej nie wyrażam, o ile z nią nie pojadę! - zawołał tak gniewnie, że aż sam się zdziwił. Albo dobry z niego aktor, albo na prawdę potrzebuje zrobić z czegoś awanturę. ( Raczej to drugie, rzecz jasna ).
- Proszę cię przestań i wreszcie usiądź! Muszę ją zbadać... - położył obie dłonie na ramionach chłopaka, próbując posadzić go z powrotem na łóżku. Wyrwał się, popychając przy tym mężczyznę.
- Nie będzie pan jej badał! A co jak powiem, że jest dziewicą?!- chociaż na celu miał wyładowanie się, coraz bardziej wczuwał się w swoją rolę i aż kipiał gniewem. Ponownie popchnął Toniego, tym razem tak mocno, że uderzył w drzwi. Oczywiście nie mocno, ale Rue natychmiast zareagowała.
- Akuma, przestań natychmiast! - zmrużył oczy, spoglądając w jej kierunku.
- A ty? Po której jesteś stronie? Będziecie się macać za moimi plecami?! - warknął do niej gniewnie. Nie wiedząc czemu,. furia z każdą chwilą w nim wzrastała. Maił ochotę w coś przyłożyć i złamać sobie rękę. A potem to samo zrobić z drugą i pogrążyć się w bólu. Nagle poczuł, jak coś odciąga go w tył - usłyszał trzask spadającej maszyny, do której był podpięty. Cienka igła połączona z przezroczystą rurką wysunęła się z jego ręki, przez co o mało co się nie przewrócił. Po chwili w pomieszczeniu znalazło się jeszcze paru mężczyzn, którzy zaczęli oblegać i doktora, i Rue, ale większość rzuciła się na Akumę, by powstrzymać jego próbę zaatakowania Toniego. Nie wiedząc, dlaczego, dopiero teraz zorientował się, że skakał do niego z pięściami, a mały włos trafiając go prosto w twarz. Dostał jedynie w ramie, ale sądząc po cichym krzyku i tak musiało nieco zaboleć.
- To zaburzenia emocjonalne, podaj mu leki. Trzeba będzie go przebadać pod względem psychiki - usłyszał czyiś głos. Że co? Go też chcą badać?! On się tak łatwo nie da! Jednak szybko został powstrzymany w momencie, gdy całe powietrze uszło z jego płuc.
- Gdzie jest Rue? I gdzie ten idiota?! On nie może jej przebadać, nie może! - wołał jak jakiś chory psychicznie. A może faktycznie coś mu było?
- Bierzemy cię na badania, ta krew nie jest naturalna - powiedział.
- Chyba cię pogięło gościu, to jest farba, ketchup czy cokolwiek podobnego!- zawołał nadal oburzony Akuma, posyłając obojgu mordercze spojrzenie. Dziewczyna nadal miała niepoważną minę, jednak na twarzy łysego Toniego ( jakie rymy! ) widniał ewidentny niepokój. Posłał mu zaskoczone i jednocześnie zbulwersowane spojrzenie i wnet pojął, że tym razem to nie był żart.
- Ale każda krew jest naturalna - ściął, nadal trwając w fochu.
- Mnie to naturalna krew zaraz zaleje, jeśli nie dasz mi swobodnie działać - warknął lekarz. Ej, to było nie miłe! Tak nie powinno się traktować swoich pacjentów!
- Działać z moją dziewczyną?! Ty zboczeńcu! - zawołał, wstając nagle. Poczuł przy tym ból w okolicach rany od postrzału, ale się tym nie przejął. Musiał na czymś wyładować swoją złość, a padło na tego wrednego łysola. Nawet jeśli ceną jest dalsze udawanie chłopaka Rue. Przybrał bojową postawę, ale nie posiadał żadnych mięśni, którymi mógłby zagrozić starszemu od siebie facetowi.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło. A teraz odsuń się, bo nie przejadę...poza tym to ty masz leżeć, nie możesz wstawać!- udał, że się nim interesuje. Akuma spiorunował go spojrzeniem.
- Słuchaj pan, jeśli chce pan gdzieś z nią jechać, potrzebuje pan mojej zgody, a ja jej nie wyrażam, o ile z nią nie pojadę! - zawołał tak gniewnie, że aż sam się zdziwił. Albo dobry z niego aktor, albo na prawdę potrzebuje zrobić z czegoś awanturę. ( Raczej to drugie, rzecz jasna ).
- Proszę cię przestań i wreszcie usiądź! Muszę ją zbadać... - położył obie dłonie na ramionach chłopaka, próbując posadzić go z powrotem na łóżku. Wyrwał się, popychając przy tym mężczyznę.
- Nie będzie pan jej badał! A co jak powiem, że jest dziewicą?!- chociaż na celu miał wyładowanie się, coraz bardziej wczuwał się w swoją rolę i aż kipiał gniewem. Ponownie popchnął Toniego, tym razem tak mocno, że uderzył w drzwi. Oczywiście nie mocno, ale Rue natychmiast zareagowała.
- Akuma, przestań natychmiast! - zmrużył oczy, spoglądając w jej kierunku.
- A ty? Po której jesteś stronie? Będziecie się macać za moimi plecami?! - warknął do niej gniewnie. Nie wiedząc czemu,. furia z każdą chwilą w nim wzrastała. Maił ochotę w coś przyłożyć i złamać sobie rękę. A potem to samo zrobić z drugą i pogrążyć się w bólu. Nagle poczuł, jak coś odciąga go w tył - usłyszał trzask spadającej maszyny, do której był podpięty. Cienka igła połączona z przezroczystą rurką wysunęła się z jego ręki, przez co o mało co się nie przewrócił. Po chwili w pomieszczeniu znalazło się jeszcze paru mężczyzn, którzy zaczęli oblegać i doktora, i Rue, ale większość rzuciła się na Akumę, by powstrzymać jego próbę zaatakowania Toniego. Nie wiedząc, dlaczego, dopiero teraz zorientował się, że skakał do niego z pięściami, a mały włos trafiając go prosto w twarz. Dostał jedynie w ramie, ale sądząc po cichym krzyku i tak musiało nieco zaboleć.
- To zaburzenia emocjonalne, podaj mu leki. Trzeba będzie go przebadać pod względem psychiki - usłyszał czyiś głos. Że co? Go też chcą badać?! On się tak łatwo nie da! Jednak szybko został powstrzymany w momencie, gdy całe powietrze uszło z jego płuc.
- Gdzie jest Rue? I gdzie ten idiota?! On nie może jej przebadać, nie może! - wołał jak jakiś chory psychicznie. A może faktycznie coś mu było?
< Rue? Taka małą bijatyka ;P >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz