Widząc w jak złym stanie, zarówno fizycznym jak i pewnie psychicznym, znajduje się Smiley, postanowiłem dać jej odrobinę prywatności, by mogła w spokoju odpocząć. Nie musiałem się o nią martwić, była w dobrych rękach. Mimo wszystko jakaś część mnie kazała mi biec do jej namiotu i chociażby skulić się w jego rogu, by mieć pewność, że dziewczyna będzie bezpieczena.
Pokreciłem głową, jakby w nadziei, że w ten sposób wylecą z niej te nierozsądne pomysły. Smiley musi odpocząć. Nie powinienem jej nachodzić.
Po powrocie wziąłem szybki prysznic i przebrałem się w czyste ubrania. Przywitałem też stęsknionego za mną Amadeusza, który natychmiast wpakował się do kieszeni dresowych spodni, które miałem na sobie.
Wyszedłem z namiotu na świeże powietrze i niemal od razu wpadłem na Mischę.
- Oh -krzyknął zaskoczony omal na mnie nie wpadając- Wybacz. Pik chciał się upewnić, że wszystko z tobą w porządku.
Zmierzyłem go uważnie wzrokiem. On również zdążył się już ogarnąć, choć nie potrzebował tego tak bardzo jak my. Warunki mieszkaniowe u Lucasa były dobre. Spojrzałem mu w oczy. Wydawał się być spięty.
- Co teraz z tobą będzie? -spytałem
Ściągnął brwi. Zaskoczyło go to pytanie i jak widać nie rozmyślał wcześniej nad tą kwestią, bo zaczął się zastanawiać.
- Cóż... Luca nie odpuści. Chyba będę musiał wró...
- Co? -przerwałem- Chcesz do niego wracać? Po tym wszystkim? -nie kryłem zawodu jaki pojawił się w moim głosie.
A już zacząłem lubić Mischę.
- Nie rozumiesz -westchnął- Groził mojej siostrze, nie pamiętasz? Muszę wrócić.
- I co? Pozwolisz żeby dalej kradł i znęcał się nad ludźmi? -prychnąłem
Mischa wyraźnie poddenerwowany kopnął w pobliski kamień. Patrzyłem jak odłamek turla się po ścieżce aż w końcu zatrzymuje, dokładnie w tym samym momencie, w którym odezwał się mężczyzna.
- Pik proponował bym został w cyrku -wypalił- Mógłbym być kimś w rodzaju ochroniarza.
Poczułem jak gniew trochę ze mnie opada.
- Więc czemu chcesz wracać do tego parszywca?
- Bo to dalej nie rozwiązuje sprawy mojej siostry -burknął
Zawachałem się ale po chwili odezwałem nadal nie do końca rozumiejąc Mischę.
- Może przecież zostać w cyrku z na...
- I co jej to da? -warknął- Luca to pojeb, on tu wróci. Wróci po Smiley, po moją siostrę, po ciebie -zrobił chwilę przerwy by wziąć kilka głębszych oddechów- Po mnie też. On tak łatwo nie odpuszcza. Upokorzyliśmy go, poczuł się przegrany.
A Luca nie znosi przegrywać.
Pokreciłem głową, jakby w nadziei, że w ten sposób wylecą z niej te nierozsądne pomysły. Smiley musi odpocząć. Nie powinienem jej nachodzić.
Po powrocie wziąłem szybki prysznic i przebrałem się w czyste ubrania. Przywitałem też stęsknionego za mną Amadeusza, który natychmiast wpakował się do kieszeni dresowych spodni, które miałem na sobie.
Wyszedłem z namiotu na świeże powietrze i niemal od razu wpadłem na Mischę.
- Oh -krzyknął zaskoczony omal na mnie nie wpadając- Wybacz. Pik chciał się upewnić, że wszystko z tobą w porządku.
Zmierzyłem go uważnie wzrokiem. On również zdążył się już ogarnąć, choć nie potrzebował tego tak bardzo jak my. Warunki mieszkaniowe u Lucasa były dobre. Spojrzałem mu w oczy. Wydawał się być spięty.
- Co teraz z tobą będzie? -spytałem
Ściągnął brwi. Zaskoczyło go to pytanie i jak widać nie rozmyślał wcześniej nad tą kwestią, bo zaczął się zastanawiać.
- Cóż... Luca nie odpuści. Chyba będę musiał wró...
- Co? -przerwałem- Chcesz do niego wracać? Po tym wszystkim? -nie kryłem zawodu jaki pojawił się w moim głosie.
A już zacząłem lubić Mischę.
- Nie rozumiesz -westchnął- Groził mojej siostrze, nie pamiętasz? Muszę wrócić.
- I co? Pozwolisz żeby dalej kradł i znęcał się nad ludźmi? -prychnąłem
Mischa wyraźnie poddenerwowany kopnął w pobliski kamień. Patrzyłem jak odłamek turla się po ścieżce aż w końcu zatrzymuje, dokładnie w tym samym momencie, w którym odezwał się mężczyzna.
- Pik proponował bym został w cyrku -wypalił- Mógłbym być kimś w rodzaju ochroniarza.
Poczułem jak gniew trochę ze mnie opada.
- Więc czemu chcesz wracać do tego parszywca?
- Bo to dalej nie rozwiązuje sprawy mojej siostry -burknął
Zawachałem się ale po chwili odezwałem nadal nie do końca rozumiejąc Mischę.
- Może przecież zostać w cyrku z na...
- I co jej to da? -warknął- Luca to pojeb, on tu wróci. Wróci po Smiley, po moją siostrę, po ciebie -zrobił chwilę przerwy by wziąć kilka głębszych oddechów- Po mnie też. On tak łatwo nie odpuszcza. Upokorzyliśmy go, poczuł się przegrany.
A Luca nie znosi przegrywać.
<Smiley?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz