Nawet nie potrafię uwierzyć w to, że można być dorosłym i warzyć tyle, co nic. Dosłownie, przecież on jest lżejszy od typowej dziewczyny w pierwszej gimnazjum! Boże, coś ty sobie zrobił, Akuma...? Teraz to ja już mam stuprocentową pewność, że on ma ze sobą problemy. Nikt normalny nie może tyle ważyć! No, nie tyle normalny, co zdrowy.
- Chyba nie myślałeś, że cię zrzucę? - zaśmiałem się lekko, gdy ten schował się jeszcze bardziej. Starałem się ukryć to, jak bardzo się przestraszyłem jego wagi. Boże, muszę mu pomóc, za każdą cenę. Przecież on nie może tak dalej żyć!
- Zabiję cię - wymruczał, po czym odchylił lekko głowę, by spojrzeć, gdzie się znajdujemy. Stałem aktualnie na środku dachu, trzymając go w swoich ramionach w stylu panny młodej. Boże, jak on uroczo wygląda, tak słodko i niewinnie... Kurde... W jednej chwili chłopak pobladł jeszcze bardziej na jego już i tak jasnej twarzy, a ja ściągnąłem brwi.
- Coś nie tak? - spytałem i w jednej chwili pojąłem, o co mu chodzi, gdy zaczął się wyrywać.- Akuma, słuchaj mnie teraz uważnie. I, do cholery, przestać się wiercić! - podniosłem głos, a on momentalnie przestał, patrząc na mnie wzrokiem zbitego szczeniaka. Wziąłem głęboki oddech, trzeba zacząć nad nim pracę. Co mu, a raczej sobie, obiecałem, to zrobię i mam zamiar słowa dotrzymać.
- Słuchaj mnie teraz dobrze i uważnie, okay? Jesteś lekki niczym piórko. Nie spotkałem jeszcze osoby, która byłaby taka wysoka jak ty i była tak lekka. Uwierz mi, kiedyś ktoś nieco niższy od ciebie skoczył mi na ramiona i nie mogłem z nim ustać, a ciebie mógłbym nieść na jednej ręce i nadal byłoby to nietrudne. Musisz mi uwierzyć, że jesteś chudy. Nie szczupły, nie o poprawnej budowie ciała, jesteś ZA chudy. Nie możesz tego ciągnąć, naprawdę. Jesteś piękny i jeśli nadal będziesz się głodzić, możesz nawet się zagłodzić i proszę, nie rób mi tego. Zdążyłem cię polubić i nie chcę stracić nowego przyjaciela, okay? Zwłaszcza przez jego głupotę, bo nie widzi, jak bardzo jest wyniszczony i wciąż twierdzi, że nie osiągnął celu - mówiłem, a on spoglądał na mnie z palącymi polikami. No tak, może i moje wyznania momentami były dosyć dziwne, ale, ku*wa, nie mogę dłużej pozwolić na to, by się tak krzywdził. - Musisz mi uwierzyć, jesteś piękny i dalsze głodówki sprawią, że wyniszczysz się do końca.
- Ja... - zaczął, ale zrobił przerwę, gdyż w jego oczach zebrały się łzy. W jednej chwili przytulił się do mnie, płacząc głośno i mocząc mi ubranie. Objąłem go mocniej, opierając swoją głowę na jego.
- Ciii... nic nie mów, już jest dobrze. Spokojnie, wypłacz się, dobrze ci to zrobi. Jestem tu, nie zostawię cię. Możesz mi zaufać, możesz mi powiedzieć co tylko chcesz, ja cię zrozumiem. Jeśli nie chcesz mówić nic, niech tak będzie, po prostu daj mi sobie pomóc. Potrzebujesz pomocy, a ja ci ją dam i zobaczysz, że będzie już tylko dobrze. Nie dam cię skrzywdzić, jesteś już bezpieczny, rozumiesz? - mówiłem, czując dziwne ciepło w środku. Cieszyłem się, że chłopak się przełamał i w końcu zaczął mi okazywać to, co naprawdę czuje. - Musisz mi obiecać jednak jedno. Zero tajemnic. Gdy tylko się coś dzieje, przychodzisz do mnie i mi o tym mówisz, dobrze? - spytałem, a on nie odpowiedział, tylko rozpłakał się jeszcze bardziej. Zacząłem gładzić go dłonią po plecach, czując jego wystające kręgi. Boże, coś ty sobie zrobił... Poczułem, że w moich oczach także zaczęły zbierać się łzy. Jak ja mogłem zareagować dopiero teraz?
< Akuma? Ops, porobiło się ;P >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz