- Wracaj tu! - pobiegłem za nim. Mogłem go zostawić, by pożył sobie na wolności, ale miałem parę ale; wszystko, co wyciągam z kapelusika, ma do niego wrócić, gołąb jest niebieskie, to nie tylko zwróci uwagę ludzi, ale co się stanie, jeśli takowy zacznie się rozmnażać z normalnymi? Czy urodzą się niebieskie gołębie i staną się normalnymi ptakami w ekosystemie? Pobiegłem za nim, ale nie miał zamiaru zniżyć lotu. Poleciał wysoko ku niebu, a ja zostałem na środku cyrku sam jak palec. Zrezygnowany zacząłem krążyć po terenie, aż nie natrafiłem na nową osóbkę. Pierwszy raz widziałem tego czarnowłosego chłopaka z ukulele – chyba, nie byłem pewny co to za instrument. Z ciekawości podszedłem do niego i najwidoczniej mu przerwałem. Trzymał palce na strunach, ale zamiast grać, spojrzał na mnie.
- Graj, nie przeszkadzaj sobie – usiadłem obok i zamilkłem. W tej chwili miałem wyjątkowo dobry humor. Chłopak przez chwilę milczał, aż w końcu wrócił do swojej gitarki i zacząłem na niej brzdąkać. Powiem, że wychodziło mu to całkiem świetnie, ale głównie moją uwagę przykuł ten niebieski ptak, nadlatujący ze wschodu. Usiadł nagle na głowie nieznajomego i przyglądał się jego rękom. Zdjąłem kapelusz i nałożyłem go na głowę towarzysza. - Mam cię – odpowiedziałem radosny i ponownie nałożyłem kapelusz. - Ślicznie grasz, aż mojego gołębia przywołałeś. Jestem Lennie – przedstawiłem się.
<Jaskier?> Wiem, nudne, ale trochę mi się nie chciało przez tydzień wylegiwania się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz