Yuki i Bisca leżały sobie obecnie na moich nogach. Może trochę to dziwnie wyglądało, ale lubiłam jak tak sobie leżały. Gdy Vulnere zaczęła temat o "darze" nie wiedziałam co sądzić. Raczej nie byłoby to możliwe, aby taki o to "dar" posiadała. Najzwyczajniej w świecie tak się rozumiałam z tymi dwoma zwierzakami, że czasami odnosiłam wrażenie, iż czasami lepiej się potrafię z nimi dogadać niż z człowiekiem. W końcu po zastanowieniu się co odpowiedzieć Vulnere, znalazłam stosowne słowa i wytłumaczyłam. Uśmiechnęłam się do dziewczyny. Szczerze mówiąc Vulnere zaczęła się więcej uśmiechać od pierwszego dnia, gdy to ją poznałam.
Następnym tematem były babeczki, które to ostatnio przyrządziłam z Dague. Tak naprawdę mówiąc to on je robił, a ja mu podpowiadałam.
- Dzięki, chociaż na prawdę jestem w stanie podpalić pół kuchni, gdy chcę zagotować mleko samodzielnie - jak to usłyszałam na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Już to raz słyszałam od Vulnere.
Przecież nie mogło być aż tak źle. Może i nie każdy posiada dar do gotowania czy pieczenia, ale nie może być tak źle.
- Wiesz te babeczki upiekł Dague. Uczyłam go jak je upiec bo raz jak próbował sam to prawie spalił się jeden z namiotów. Pik zakazał mu cokolwiek piec, bez nadzoru. - na samo wspominanie o tym wydarzeniu chciało mi się śmiać. - Przyszedł do mnie z prośbą czy nie pomogłabym mu w pieczeniu. Oczywiście się zgodziłam. Dawałam mu instrukcje co i jak ma robić. Co prawda pierwsze trzy raz nie udało mu się, ale ostatnia porcja wyszła mu idealna. Zostawił mi kilka do spróbowania, więc teraz i ty możesz spróbować jego babeczek - uśmiechnęłam się. Bisca i Yuki wstali z moich nóg i spojrzeliśmy na mnie. Każde z nich podeszli do koszyka i wzięło swoją zabawkę. Stanęli naprzeciw mnie ze zabawkami w pyszczku. - Chyba odpoczeliście już - pogłaskałam ich po głowach. - To co? Pobawimy się teraz?! - spojrzałam na ich wesołe pyszczki.
Następnym tematem były babeczki, które to ostatnio przyrządziłam z Dague. Tak naprawdę mówiąc to on je robił, a ja mu podpowiadałam.
- Dzięki, chociaż na prawdę jestem w stanie podpalić pół kuchni, gdy chcę zagotować mleko samodzielnie - jak to usłyszałam na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Już to raz słyszałam od Vulnere.
Przecież nie mogło być aż tak źle. Może i nie każdy posiada dar do gotowania czy pieczenia, ale nie może być tak źle.
- Wiesz te babeczki upiekł Dague. Uczyłam go jak je upiec bo raz jak próbował sam to prawie spalił się jeden z namiotów. Pik zakazał mu cokolwiek piec, bez nadzoru. - na samo wspominanie o tym wydarzeniu chciało mi się śmiać. - Przyszedł do mnie z prośbą czy nie pomogłabym mu w pieczeniu. Oczywiście się zgodziłam. Dawałam mu instrukcje co i jak ma robić. Co prawda pierwsze trzy raz nie udało mu się, ale ostatnia porcja wyszła mu idealna. Zostawił mi kilka do spróbowania, więc teraz i ty możesz spróbować jego babeczek - uśmiechnęłam się. Bisca i Yuki wstali z moich nóg i spojrzeliśmy na mnie. Każde z nich podeszli do koszyka i wzięło swoją zabawkę. Stanęli naprzeciw mnie ze zabawkami w pyszczku. - Chyba odpoczeliście już - pogłaskałam ich po głowach. - To co? Pobawimy się teraz?! - spojrzałam na ich wesołe pyszczki.
<Vulnere?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz