- To moja wina. Wybaczcie. - wyjaśniłem, w końcu nie mogłem pozwolić, na obwinienie za to niższego nieznajomego. Pracownicy wymienili tylko kilka słów między sobą i odeszli z zamiarem pojechania do miasta. W momencie w którym się oddalili spojrzałem ponownie na nieznajomego chłopaka. - Naprawdę przepraszam. Nie pokaleczyłeś się? - spytałem, podnosząc dłonie chłopka aby sprawdzić czy nie ma na nich śladów krwi.
Chłopak tylko szybko pokiwał głową. - Nie. - Jego głos był dość niepewny. - Nic mi nie jest. - dodał po chwili zastanowienia.
Odetchnąłem lekko, nie chciałbym aby z mojej winy komuś stała się krzywda. Rozejrzałem się dookoła nas, szczęśliwie szyba stłukła się bez okaleczania któregoś z nas. Nie mógłbym sobie wybaczyć takiej nieuwagi, gdyby niższemu mężczyźnie coś się stało. Zorientowałem się nawet, że moje wcześniejsze myśli przeminęły jak ręką odjął i uczucie zrezygnowania też minęło, dzięki temu rozpogodziłem się. Dopiero teraz przyjrzałem się nieznanemu mi jeszcze chłopaku, wyglądał młodo i na niezbyt zadowolonego z tej sytuacji. Mój wzrok jednak najbardziej spoczął na włosach niższego. Miałem nieodpartą ochotę ich dotknąć, chociaż mogłoby to być dla niego zbyt dziwne. Nie chciałem zbytnio go straszyć dziwnymi zachowaniami. Mimo uporczywych myśli skupiłem się na powrót na świecie oraz rozmowie.
- Jestem Akusai. - przedstawiłem się z uśmiechem nadal trzymając dłonie niższego. Naszła mnie ochota zapytania po co mu rękawiczki, albo poproszenia żeby je zdjął, ale stwierdziłem że zostawię to na później. Chłopak spojrzał na mnie i postarał się lekko uśmiechnąć, nadal niepewnie.
- Ozyrys. - przedstawił się.
- Miło mi Cię poznać. - Radośnie spojrzałem na nowego znajomego, szczerze cieszyłem się że na niego wpadłem. - Nawet jeśli w takich okolicznościach. - zaśmiałem się lekko po chwili. - Będziemy musieli to posprzątać. - stwierdziłem spokojnie. Szkła dużo nie było, jednak musieliśmy zrobić to dokładnie, bo komuś mogła stać się krzywda.
- N-nie musisz, sam sobie poradzę - uśmiechnął się krzywo.
Ja w odpowiedzi również się uśmiechnąłem, trochę pobłażliwie.
- Nie ma mowy, że pozwolę Ci robić to samemu. W końcu to przeze mnie się zbiło. - Wzruszyłem lekko ramionami.
- Wcale nie, mogłem to po prostu mocniej trzymać.
Westchnąłem z lekka i mimowolnie roztrzepałem włosy chłopaka, nie byłbym sobą jakbym tego nie zrobił i uśmiechnąłem się przepraszająco za to, zabierając rękę.
- To nie Twoja wina. - powiedziałem spokojnie. Na mój gest chłopak spiął się i spojrzał na mnie wystraszony, po chwili spuścił wzrok. No tak, powinienem był się od tego powstrzymać, jednak z drugiej strony miał bardzo miękkie włosy. - Przepraszam. - uśmiechnąłem się lekko. - Więc zabierajmy się do sprzątania, lepiej zrobić to od razu. - dodałem, chcąc w pewnym sensie odciągnąć uwagę niższego od mojego dość dziwnego zachowania.
Ten kiwnął głową na znak zgody i jak gdyby nigdy nic zajęliśmy się zbieraniem na początku większych płatów szkła. Te sprawnie udało nam się zebrać, jednak zostało jeszcze wiele małych fragmentów szyby. W pewnym momencie zauważyłem krople czerwonej cieczy na ziemi, co nie pozostawiało mi wątpliwości.
- Wszystko w porządku? - spytałem spokojnie, jednak przyglądając się chłopakowi.
- T-trochę się zaciąłem, ale to nic. - powiedział nawet nie przerywając zbierania szkła. Była to już praktycznie końcówka drobinek. Jednak podszedłem do Ozyrysa i w pewnym sensie zmusiłem aby zaprzestał czynności. Ponownie złapałem jego ręce i już bez większego zapytania o pozwolenie zdjąłem mu rękawiczki, widziałem niemy protest i lekkie przerażenie, westchnąłem jednak spostrzegając wiele ran na dłoniach towarzysza.
- Trzeba to opatrzeć. - stwierdziłem tonem nie znoszącym sprzeciwu ale nadal przyjaznym.
<Ozyrys?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz