Spokojnie zajmowałem się ranami chłopaka, próbując zająć go rozmową, aby nie skupiał się na bólu, który odczuwać prawdopodobnie musiał, co wnioskowałem po jego reakcjach za każdym razem jak wyciągałem drobinki. Nie wiedziałem dlaczego chłopak przemilczał fakt, że ma poranioną całą rękę. Mogło w końcu widać mu się zakażenie, gdyby w porę tego nie umył. Naprawdę było to lekkomyślne z jego strony, zwłaszcza że na pewno go to już wcześniej bolało. Na pytanie Ozyrysa uśmiechnąłem się lekko i głową skinąłem w róg pokoju, w którym siedziała lalka, nad której losem dramatyzowałem z rana. Ta, która miała dzisiaj rozmawiać ze mną zamiast Ozyrysa. Całkowicie zapomniałem o porannej depresji, jaka mnie dopadła, mimo że nadal było mi żal, że lalka nie ożyła. Jednak gdyby ożyła... Prawdopodobnie nie spotkał bym chłopaka, byśmy nie stłukli szyby i nie rozmawiali teraz. Siedział bym tu co prawda i gadał do lalki, a rozmowa z żywym człowiekiem była wprawdzie bardziej satysfakcjonująca. Kochałem swoje marionetki, ale nie były w stanie dać mi tego czego naprawdę potrzebowałem. Miałem teraz kompana do rozmowy, więc z lekki utęsknieniem oraz współczuciem spojrzałem na marionetkę, która prawdopodobnie ożywiona nie zostanie już przez długi czas. Na pewno nie, dopóki miałem jeszcze kogoś z kim mogłem porozmawiać. A miałem nadzieję, że uda mi się go zatrzymać jak najdłużej.
- Głównie bawię się w robienie lalek. Niektóre nawet umiem ożywić, większością jednak po prostu poruszam. - powiedziałem spokojnie. Brakowało mi bardzo takiej rozmowy i kontaktu z kimś, miałem więc nadzieję, że nie zepsuje tego i chłopak się nie wystraszy, przez moje dziwne i niepohamowane zachowania. Musiałem się postarać, aby nowy znajomy został nim na dłużej. Widziałem że wszelkie nowości traktował z dystansem, każdy moment wprawdzie naszej znajomości był nowy, więc zdążyłem zauważyć że trzyma się do mnie na dystans. Musiałem więc uważać na swoje innowacyjne pomysły i pchanie na głęboką wodę każdego nie zważając na jego zdanie. Ciężko było to wykonać, ale jeśli chciałem mieć kogoś na dłużej przy sobie nie mogłem tego rozwalić na starcie. - Poprosił bym o pokazanie, ale nie kiedy masz poranioną rękę. Boli Cię jak używasz mocy? W sensie, możesz się nią poparzyć? - spytałem. A po chwili spojrzałem na niego przepraszająco. Za dużo pytań i za szybko. Chłopak w odpowiedzi uśmiechnął się słabo i pokiwał głową. - Teraz już nie, może czasem. - powiedział uciekając lekko wzrokiem.
Postanowiłem dalej nie drążyć, mogłem się również powstrzymać od tych pytań. Kiedy skończyłem wyjmować drobinki szkła wziąłem wcześniej przygotowaną miskę z chłodną wodą i zmoczyłem w niej dłoń chłopaka, na co widocznie nie był przygotowany, ponieważ wstrząsnęły nim lekkie dreszcze. Trzeba było oczyścić rany z wszelkich ewentualnych zabrudzeń, więc innego wyjścia nie było,a ciepła woda mogła tylko przysporzyć problemów, wzmocniła by krwawienie. Kiedy skończyłem wziąłem się za zabandażowanie dłoni Ozyrysa, opatrunek był niezbędny ponieważ nie miałem pewności czy uważał by na tę rękę i pilnował aby żadna rana się nie zabrudziła.
- Uważaj na tę rękę, takie drobne rany mogą się często otwierać. - powiedziałem z lekkim uśmiechem, trzymając nadal dłoń chłopaka. - Ale powinno być w porządku. - dodałem po chwili i z większym, radosnym uśmiechem spojrzałem w oczy niższego.
- D-dzięki, będę uważał. - odparł.
Nie do końca wiedziałem jak i co mam robić, Ozyrys wydawał się być przerażony samym faktem że z nim przebywam a co dopiero rozmawiam. Momentami kiedy robiłem jakiś niekontrolowany ruch wyglądał jak spłoszone zwierzątko, które jest jednocześnie gotowe do ucieczki i śmierci. Zabrałem się za posprzątanie rzeczy, które były mi potrzebne do zabawy w lekarza. Gdy to skończyłem spojrzałem na wyraźnie zamyślonego chłopaka z lekkim uśmiechem. Pomachałem mu lekko dłonią przed oczami i kiedy skupił się na rzeczywistości jeszcze bardziej uśmiechnąłem.
- Skoro to już ogarnęliśmy, chodźmy na spacer. - powiedziałem lekko proszącym tonem. Liczyłem że chłopak się zgodzi, chciałem spędzić z nim jeszcze trochę czasu, nie miałem w końcu pewności czy później, albo jutro uda mi się go przekonać do spędzania wspólnie czasu.
Ozyrys?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz