- Przepraszam, ale jak mam się poruszać przez te dwa tygodnie? - zapytałam trochę zirytowana. Nie byłam zła na niego tylko sama na siebie. W dodatku brak Yuki'ego zamartwiał mnie jeszcze bardziej.
- Muszę coś wymyślić, jak na razie poleż sobie - chyba miał być to żart, ale nie dla mnie. Stanęłam na swojej zdrowej nodze, a chora uniosłam do góry. Po czym stanęłam na ręce i w taki sposób podeszłam do Vivi'ego. - Czy mogę tak się poruszać, jak na razie? - spojrzałam się na niego.
- Nieźle, ale czy nie powinnaś uważać? - na co miałabym uważać, przecież nic mi się nie stanie, co nie? Chyba nie. Zaczęłam rozmawiać sama do siebie w głowie.
- Spokojnie jak na razie to odpowiednia opcja - uśmiechnęłam się delikatnie. Skierowałam się ku wyjściu.
Daleko jednak nie zaszłam. Zapomniałam całkowicie, że ziemia była zimna w dodatku roztapiający się śnieg w niczym mi nie pomagał. Straciłam równowagę, przez co upadłam, znowu. Obtarłam sobie łokieć, chyba na twarzy też miałam jakieś zadrapnięcie. Nie pozostało mi nic innego jak wrócić do Vivi'ego. Może bym nie wróciła do niego, ale stojący Night nie ułatwił mi sprawy. Wziął mnie na dłonie i zaprowadził do miejsca w którym znajdowałam się pięć minut temu.
- Hej Vivi - przywitał się entuzjastycznie Night. - Czy mógłbyś...
- Spokojnie zaopiekuję się nią - Night nie dokończył swojej wypowiedzi, a Vivi wiedział o co chodzi.
- Dlaczego to wy się cały czas mną przejmujecie?! - uniosłam swój głos, patrząc na nich zirytowana.
<Vivi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz