- Sceny? - spojrzałam się na niego. - Wiesz gdybyś był na moim miejscu też byś tak postąpił. Skoro nie znasz moich przyczyn to się nie wtrącaj lisie - odwróciłam się w przeciwną stronę chłopaka. Już żałowałam tego co powiedziałam, a nie chciałam pogorszyć sprawy.
Nie wiem nawet kiedy, ale zasnęłam. Sen niby był mi potrzebny, ale koszmar jaki mi się przyśnił już nie. Obudziłam się natychmiast tym samym usiadając. Strasznie się przestraszyłam. Ostatnio nawiedza mnie dużo koszmarów co oznacza, że niedługo coś się wydarzy. Chyba przez przypadek obudziłam Vivi'ego.
- Przepraszam nie chciałam ciebie obudzić - wyszeptałam. Vivi, był trochę zaspany i chyba nie wiedział do końca co się do okoła działo. Zobaczyłam, że mój plecak jakimś cudem trafił do mnie. Nie wiem komu powinnam dziękować, ale bardzo się cieszyłam. Musiałam go jakoś do siebie przywlec, co jak co ale potrzebowałam czegoś co się znajdowało w nim. A dokładnie mówiąc mój inhalator. Ataki mojej astmy dawały mi się również ostatnio we znaki. W ogóle cały czas nic mi nie idzie tak jak powinno. Zobaczyłam, że Bisca śpi na ziemi. Szturchnęłam ją delikatnie, aby ją obudzić.
- Bisca, proszę przynieś mi mój plecak - wyszeptałam, a ona zrobiła to o co ją poprosiłam. Sięgnęłam po plecak, lekko się chwiejąc. Trudno było zachować całkowitą ciszę, ale przecież musiałam. Gdy tylko znalazłam swój inhalator, przyjęłam go od razu. Schowałam go od razu do plecaka. Spojrzałam się na Vivi'ego, który zasnął przy biurku. Wzięłam niepotrzebny koc, który leżał koło mnie. Skoro nie mogłam się ruszyć z kozetki no to miałam mało miejsca do poruszania się, ale wpadłam na pewien pomysł. Przysunęłam się do samego końca łóżka. Narzuciłam koc na chłopaka, co prawda nie było to za dokładnie, ale ważne że nie będzie mu zimno.
<Vivi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz