Spojrzał na nią zaskoczony. Nie no, chyba serio musieli ją tam Red Bullami karmić... Przecież ona ma jakieś niewyczerpalne baterie. Ale ku swojemu zdziwieniu stwierdził, że poza lekkim bólem nóg nie czuje się zmęczony.
- Masz jakiś konkretny pomysł?- spytał po chwili ciszy. Czuł, jak delikatny, chłodny wiatr wieje prosto na jego twarz. Przyjemne uczucie. Nawet bardzo. Przez parę sekund wydawała się wahać, jakby pomysł nie był odpowiedni. O ile nie wymyśliła go dopiero teraz.
- Może jakiś klub? Mam ochotę potańczyć.- zaproponowała z uśmiechem, zapewne wyobrażając sobie siebie na parkiecie. Klub? Co prawda Akuma gdy tańczy wygląda jak człowiek, który mimo paraliżu próbuje biec, ale da radę. Zwłaszcza, gdy chodzi o klub z alkoholem. Co prawda nie jest jest jakimś fanem tego trunku, jednak parę zgonów na imprezach zaliczył. Ba, nawet sam dawał radę się upić! W każdym razie podczas ostatnich dni nic, tylko szlajał się po mieście bądź ćwiczył w cyrku, więc klub to jednak bardzo interesująca opcja spędzenia reszty dnia.
- Gdy tańczę wyglądam, jakbym miał atak padaczki. Bez urazy dla ludzi z tą chorobą, rzecz jasna.- ostatnie zdanie wypowiedział z pośpiechem, co dało dość zabawny efekt. Chociaż próbowałbyś poważny, mimowolnie się uśmiechnął, słysząc cichy chichot Rue.
- No tak, teraz się śmiej. Później nie będziesz chciała się ze mną pokazywać publicznie.
- A kto mówi, że już tak nie jest?- zrobił minę zbitego psa, słysząc te słowa. Nie spuszczając wzroku z dziewczyny, pociągnął nosem, udając, że zbiera mu się na płacz. Albo szloch, jak kto woli.
- Uraziłaś moje uczucia.- ciągnął właśnie odgrywany dramat. Szybko jednak skończył.- Ale uważaj na słowa. Gdybym był seryjnym mordercą lub jakimś psychopatą, niezbyt szczęśliwie to by się dla ciebie skończyło.- ostrzegł, gdy skierowali się w końcu ścieżką, którą tutaj przyszli.
- Psychopaty to ty my raczej nie przypominasz. Choć z głową z pewnością coś masz.- droczyła się.
- Kto to mówi.- rzucił oschle, czując się pokonany. Urażona duma tego chłopaka nigdy nie zapomni przegranej wojny na słowa z d z i e w c z y n ą. Z resztą jaki chłopak chciałby jakkolwiek przegrać z płcią przeciwną? To się w głowie nie mieści...
- Ej...- nagle go olśniło. Skoro alkohol to pierwsza myśl, która weszła mu do głowy zaraz po zaczęcia tematu klubu, to może Rue także miała zamiar się napić? Minęła chwila, zanim kontynuował, chcąc odpowiednio dobrać słowa.
- Będziesz pić? Lepiej nie. Dopiero co wyszłaś ze szpitala, to się może źle skończyć.
- Doprawdy? A co, jeśli wypiję troszeczkę, mamusiu?- nie, tylko nie z tym tekstem! Westchnął cicho.
- Dobra, dobra. Znowu matkuję. Ale teraz tak na poważnie- pijesz, czy nie? To ważne pytanie. Bardzo ważne.- wypowiedział te słowa z taką powagą, że omal się nie roześmiał. Cóż. Tak to już bywa, gdy chce się brzmieć poważnie.
- Masz jakiś konkretny pomysł?- spytał po chwili ciszy. Czuł, jak delikatny, chłodny wiatr wieje prosto na jego twarz. Przyjemne uczucie. Nawet bardzo. Przez parę sekund wydawała się wahać, jakby pomysł nie był odpowiedni. O ile nie wymyśliła go dopiero teraz.
- Może jakiś klub? Mam ochotę potańczyć.- zaproponowała z uśmiechem, zapewne wyobrażając sobie siebie na parkiecie. Klub? Co prawda Akuma gdy tańczy wygląda jak człowiek, który mimo paraliżu próbuje biec, ale da radę. Zwłaszcza, gdy chodzi o klub z alkoholem. Co prawda nie jest jest jakimś fanem tego trunku, jednak parę zgonów na imprezach zaliczył. Ba, nawet sam dawał radę się upić! W każdym razie podczas ostatnich dni nic, tylko szlajał się po mieście bądź ćwiczył w cyrku, więc klub to jednak bardzo interesująca opcja spędzenia reszty dnia.
- Gdy tańczę wyglądam, jakbym miał atak padaczki. Bez urazy dla ludzi z tą chorobą, rzecz jasna.- ostatnie zdanie wypowiedział z pośpiechem, co dało dość zabawny efekt. Chociaż próbowałbyś poważny, mimowolnie się uśmiechnął, słysząc cichy chichot Rue.
- No tak, teraz się śmiej. Później nie będziesz chciała się ze mną pokazywać publicznie.
- A kto mówi, że już tak nie jest?- zrobił minę zbitego psa, słysząc te słowa. Nie spuszczając wzroku z dziewczyny, pociągnął nosem, udając, że zbiera mu się na płacz. Albo szloch, jak kto woli.
- Uraziłaś moje uczucia.- ciągnął właśnie odgrywany dramat. Szybko jednak skończył.- Ale uważaj na słowa. Gdybym był seryjnym mordercą lub jakimś psychopatą, niezbyt szczęśliwie to by się dla ciebie skończyło.- ostrzegł, gdy skierowali się w końcu ścieżką, którą tutaj przyszli.
- Psychopaty to ty my raczej nie przypominasz. Choć z głową z pewnością coś masz.- droczyła się.
- Kto to mówi.- rzucił oschle, czując się pokonany. Urażona duma tego chłopaka nigdy nie zapomni przegranej wojny na słowa z d z i e w c z y n ą. Z resztą jaki chłopak chciałby jakkolwiek przegrać z płcią przeciwną? To się w głowie nie mieści...
- Ej...- nagle go olśniło. Skoro alkohol to pierwsza myśl, która weszła mu do głowy zaraz po zaczęcia tematu klubu, to może Rue także miała zamiar się napić? Minęła chwila, zanim kontynuował, chcąc odpowiednio dobrać słowa.
- Będziesz pić? Lepiej nie. Dopiero co wyszłaś ze szpitala, to się może źle skończyć.
- Doprawdy? A co, jeśli wypiję troszeczkę, mamusiu?- nie, tylko nie z tym tekstem! Westchnął cicho.
- Dobra, dobra. Znowu matkuję. Ale teraz tak na poważnie- pijesz, czy nie? To ważne pytanie. Bardzo ważne.- wypowiedział te słowa z taką powagą, że omal się nie roześmiał. Cóż. Tak to już bywa, gdy chce się brzmieć poważnie.
<Rue?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz