- Dobra, ale wpierw pokaż mi, co potrafisz jako magik – uśmiechnęła się. Spojrzałem na nią lekko zdziwiony, ale odwzajemniłem jej radość i się zgodziłem. Może przy okazji coś zarobię? Dobry pomysł. Będę mógł zagrać w coś i wygrać dla niej jakiegoś pluszaka, lub coś w tym rodzaju, jeśliby się zgodziła.
- No dobrze – zniżyłem się do pasa kłaniając się przed dziewczyną. Gdy się wyprostowałem złapałem swój kapelusz, z którego wyciągnąłem mniejszy kapelusik. - Jeśli coś dzisiaj uzbieram, wygram dla ciebie pluszaka – uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, po czym położyłem wyciągnięty przedmiot parę kroków od ławki. - A więc, ten występ jest dla ciebie – powiedziałem odwracając się do dziewczyny. - Jakie lubisz zwierzaczki? - zapytałem.
- Lisy – odparła po chwili namysłu.
- Świetnie się składa – wsadziłem dłoń do kapelusza, po czym wyjąłem z niego małego rudego liska. - A widziałaś kiedyś latające? - zapytałem. Podrzuciłem rudą kulkę do góry, a ta zamiast spaść na ziemię, lewitowała nad ziemią. Widziałem, jak oczy Smiley zabłysły, a wokół nas zebrało się z pięciu ludzi.
Wyjąłem z rękawa piękne róże, które podarowałem przypadkowej kobiecie. Gdy je powąchała, zamieniły się w małego kotka, który zamiauczał i wskoczył na głowę mężczyźnie, który stał obok. Zwierzak nie dał się złapać, skoczył w powietrze i zamienił się w białego gołębia, za którym poleciał lis. Jednak aby zapobiec temu, co miało się wydarzyć, złapałem lisa i gołębia, kiedy ich czapka wchłonęła. Po zrobieniu jeszcze paru sztuczek z zamianami zwierząt i roślin, postanowiłem to już zakończyć. Wyciągnąłem w stronę różowowłosej dłoń, a ta niepewnie ją złapała.
- W ostatniej sztuczce pomoże mi moja piękna przyjaciółka – powiedziałem i złapałem ją za biodra. - Zamknij oczy i pomyśl o czymś miłym – gdy to zrobiła, lekko ją uniosłem nad ziemią. - Ktoś widział kiedyś lewitujących ludzi? - zapytałem, ale nie oczekiwałem odpowiedzi. Wystarczyło, ze w moim malutkim kapelusiku znajdowało się parę monet, które na pewno wystarczą na wygranie dla niej jakiegoś pluszaka.
Znajdowała się nad ziemią jakiś metr, była lekka. Wyobraziłem sobie ja zostaje w tej pozycji, nie spada na ziemię, tylko trzyma się w powietrzu. Puściłem ją i kazałem jej otworzyć oczy.
- O matko! - zachwyciła się spoglądając w dół. Tak jak reszta widzów widziała, że nie stoi na ziemi, tylko unosi się w powietrzu. Usłyszałem oklaski, a potem brzęk monet. Złapałem dziewczynę za rękę, po czym stanęła na ziemi. Ukłoniłem się dziękując za uwagę, po czym wszyscy się rozeszli. Wziąłem do ręki to, co udało mi się zebrać.
- To na jakiego zwierzaka masz ochotę? - zapytałem z uśmiechem.
<Smiley? Wena wróciła!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz