- Mój Boże...- usłyszał wstrząśnięty głos matki trzymającej dziecko na rękach, gdy przewrócił wózek, w którym mogło się ono znajdować. "Zajebiście, prawie zabiłbym dziecko"- głos w jego głowie brzmiał ponuro i niezwykle ostro. Musi być ostrożniejszy. Gdyby dziewczynka (wywnioskował po różowym wózku) znajdowała się w swoim jeszcze niedawno bezpiecznym schronieniu, mogłaby się poważnie zranić, a nawet umrzeć. Nad całą sprawą rozmyślał jednak tylko parę sekund, gdyż ponownie musiał skupić się na ucieczce. Nagle jego uwagę przykuło coś zupełnie innego, niż goniący go mężczyźni.
- Rue!- z jego gardła wydobył się głośny krzyk, który i tak został zagłuszony przez ruch uliczny oraz gwar panujący na targu. Przeklął siarczyście, gdy zauważył, że szybciej biec już nie da rady. Spojrzał w jej stronę, jak po raz kolejny rzuca kamieniem w stróża prawa, a przynajmniej tak mu się wydawało. Cokolwiek chciała w ten sposób uzyskać, w końcu poskutkowało, gdyż w jej stronę szybko podbiegł on i kilka osób mu towarzyszących. Tak, to zdecydowanie jakiś gliniarz. Bez namysłu pognał w tamtym kierunku. Widział, jak szybko poruszają się jej usta, czyli próbowała coś wskórać w sprawie podpalaczy. Wkrótce z tłumu ludzi wybiegło parę osób z nożami w dłoniach, co zdecydowanie nie zrobiło dobrego wrażenia w oczach policjantów. Po chwili dziewczyna odwróciła się i palcem wskazała również w stronę Akumy, za którym pędziła pozostała grupa. A raczej się zatrzymała widząc, że do akcji wkroczyli policjanci. Czterech ruszyło w stronę tych jeszcze przed chwilą goniących Rue, jeden został i trzymał ją za ramię, mówiąc coś do kwadratowego urządzenia. Chłopak nie miał pojęcia, jak się to nazywa, ale musiał odeprzeć myśl o tym, że też takie chce. Po niemalże minucie z posterunku wysypało się dobrych dziesięciu gliniarzy, gotowych do pościgu. Ci goniący Akumę zdążyli uciec, ale zauważył to dopiero wtedy, gdy dotarł do Rue i faceta, który jeszcze przed chwilą wzywał wsparcie. Posłał pełne triumfu spojrzenie piątce złapanych, ale zaraz uświadomił sobie, że przecież jeszcze jedna taka grupa biega wolno po całym targu.
- Tam pobiegli.- oznajmił policjant, wskazując do nowo przybyłych kierunek, skąd przed chwilą cyrkowiec przybiegł. Trzech stróżów prawa skierowało się w tamtym kierunku, reszta rozbiegła się w różne strony. No tak, przecież nogą być wszędzie.
- A teraz, dzieciaki,- usłyszał jego głęboki głos- opowiecie mi wszystko dokładnie, dobrze?- niby wypowiedź brzmiała łagodnie, ale jakby z wrogością.
<Rue?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz