- No to słucham was dzieciaki, jak do tego wszystkiego doszło? - spojrzał się na nas policjant.
-Więc zacznijmy od tego, że byliśmy w kawiarni. Ja poszłam do toalety, a Azucar został w kawiarni, aby dobić swoją kawę. To miał być zwykły dzień z drobnymi przyjemnościami… Przechodząc dalej. Będąc w toalecie usłyszałam piski tego psiaka, więc wybrałam przez okno jakie było w toalecie i zobaczyłam małego psiaka. Wyszłam przez to okno, aby sprawdzić co się stało tej biednej suczce. Wzięłam je na ręce, a potem okazało mnie oni. Powiedzieli kilka nie miłych słów, a jeden z nich miał nóż. Zaczęli mi grozić, a gdy ja powiedziałam, że nie odejdę bez psiaka to oni rzucili się na mnie, a ja w ostatniej chwili skoczyłam na linę od prania. Okazała się być wystarczająco silna, aby nas utrzymać. Zeskoczyłam z liny robiąc przy tym dwa piękne salta i omijając ich. Zaczęłam uciekać i prawie ich miałam z głowy, uciekając na drzewo, ale Azucar przyszedł i ja schowałam psiaka do torby, chwyciłam chłopaka za rękę po czym zaczęliśmy uciekać oboje…- wzięłam oddech, aby dokończyć resztę historii. -...potem Azu wziął i zaciągnął do tego sklepu z ubraniami i powiedział pani sprzedawczyni, aby zadzwoniła na policję. Oboje wraz z psiakiem schowaliśmy się w przymierzalni, a resztę to już pan zna. - uśmiechnęłam się lekko. Pomimo tego iż byliśmy bezpieczni to moje serce nie chciało się uspokoić. - Jak coś to nie jest wina Azucar'a tylko moja, on jak zawsze mnie po prostu uratował - dodałam zniżając swój wzrok w dół.
<Azucar?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz