- Okej tylko słuchaj uważnie. Nie uporządkowałem tu niczego, ponieważ nie spodziewałem się, że ktoś mi tam będzie właził. Więc nie skarż się na bałagan. - Mówiąc to wślizgnąłem się do środka. - Tylko nic nie przekładaj, to jest bardzo zorganizowany chaos.
Zająłem się szukaniem odpowiednich przyrządów przy tym całkowicie ignorując mężczyznę. Wyciągając to co mi było potrzebne zastanawiałem się czy to był tako dobry pomysł, przecież żadna iluzja nie mogłaby się w ogóle udać, gdyby nie emocje. To one sprawiają, że nie kierujemy się chłodną, racjonalną kalkulacją, a raczej wierzymy w to, w co chcemy wierzyć... A ten gość. Zadrżałem. Zdawał się przerażająco zimny. Może nawet lód byłby przyjemniejszy w dotyku. Wstałem po chwili odwracając się do mężczyzny.
- No dobra skoro nalegałeś to coś tam ci pokażę. Mimo to nic ci nie będę gwarantował. -
Odchrząknąłem i się przeciągnąłem po czym założyłem na głowę kapelusz. Zignorowałem swoje wcześniejsze zmartwienia i szybko potrząsnąłem głową. Skupiłem się na tym co chciałem zrobić. A więc pokazałem mu parę sztuczek w tym jedną z wyciąganiem chusteczki z rękawa. Z chęcią wytłumaczę wam na czym ona polega. A więc bierze się jedwabną chusteczkę i zwija w malutki rulonik po czym chowa się go w zgięciu lewego łokcia (Dlatego też potrzeba do tej sztuczki długich rękawów). Po wykonaniu tej czynności pokazuje się publiczności obie ręce i zaraz potem trzeba podwinąć rękawy. Zaczyna się od prawego w którym nic nie ma. Zaś gdy podwijamy lewy rękaw trzeba wykonując to szybko i niepostrzeżenie wyciągnąć chusteczkę i schować ja w prawej dłoni. Jeśli się już trzyma chusteczkę można zacząć poruszać rękami i wtedy chusteczka się rozłoży. a widowni będzie się wydawać iż pojawiła się znikąd. Po wykonaniu tej ostatniej sztuczki ukłoniłem się ściągając kapelusz. Już mnie nie interesowało czy przejrzał sztuczki czy nie. Uparłem się, że odkryję co wyniósł z tej oranżerii i koniec.
- No i to by było na tyle.
Usłyszałem powolne i miarowe klaskanie, które mimo to po chwili ucichło.
- Interesujące...
Podniosłem się rzucając kapelusz na jakąś szafkę.
- Tak apropos... Zwróciło moją uwagę to, że wróciłeś się po coś do tej całej oranżerii. A przecież wszystko co ja tam znalazłem zabrałeś ze sobą. Czyżbym coś przeoczył? - Spojrzałem na niego nieufnie.
Gdy chciał coś powiedzieć szybko mu przerwałem.
- Nawet nie myśl, że się z tego wyłgasz komplementami...
<Dmitrij?> Aah sorki jakieś to nieciekawe...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz