- Skończyłam! - uśmiechnęłam się radośnie. Byłam dumna ze swojego sukcesu. W dodatku w tak krótkim czasie to rozplątałam. - Husky, proszę - uśmiechnęłam się wesoło. Gdy chłopak coś chciał już powiedzieć do namiotu wleciał Pik oraz bliźniaki i Dague. Spojrzałam się na całą trójkę. Powitali gorąco chłopaka, a ja tylko przyglądałam się im z boku. Sama nie wiedziałam co mam sądzić o tym wszystkim.
- Smiley muszę z tobą porozmawiać na temat pewnej sprawy. Tak więc zechcesz ze mną pójść? - wzrok Dague mnie już zmartwił. Zapewne dostanę kolejną lekcję życia. Chociaż jak tak sobie dobrze pomyślałam to ostatnio niczego złego i nieodpowiedniego nie zrobiłam.
- Nie pójdę z tobą. Zwłaszcza, że Pik też pójdzie! - zrobiłam grymaśną minę. - Pójdę z bliźniakami, a nie z wami. Wy nie jesteście w moim typie. W dodatku jesteście dzisiaj nie do zniesienia - weszłam pomiędzy chłopców i chwyciłam ich za ramię.
- Księżniczko, kochamy ciebie - tak jak zawsze odpowiednio się zgrali i powiedzieli to w tym samym momencie. Każdy z nich pocałował mnie w policzek.
- Nie musisz z nimi pójść. Chcą po prostu ci pogratulować za dzisiejsze występy dla dzieci i nic więcej. - powiedział Night, a ja skierowałam się na tamtą dwójkę.
- My przyszliśmy tylko z nimi, aby dopilnować tego, że oni nie zrobią ci niczego oraz naszemu nowemu członkowi rodziny. Przy okazji chcielibyśmy ciebie poprosić o to, abyś jutro wystąpiła zamiast Diane, która sobie zwichnęła sobie nogę - dodał Black.
- Jasne czemu by nie. A teraz chodźmy. Nie powinniśmy przeszkadzać naszemu nowemu członkowi rodziny o tak późnej porze. - puściłam mu oczko. Nie chciałam go pozostawiać Pik'owi i Dague. - Dobranoc Husky - pomachałam mu na pożegnanie, a cała czwórka chłopców wyszła wraz ze mną.
Koniec końców dostałam lekcje życia o tym, że powinnam jeść śniadanie oraz lepiej o siebie dbać. Wróciłam do swojego namiotu, który daleko nie był. Przywitałam się z Yuki'm oraz Biscą. Uzupełniłam ich miski jedzeniem oraz wodą. Sama ułożyłam się do snu.
*Na następny dzień*
Wstałam wcześnie rano, aby zająć kuchnię. Miałam zamiar coś upiec nie tylko słodkiego, ale też i coś odżywczego. Założyłam swój fartuch na którym była głowa kota, który się uroczo uśmiechał. Bisca jak i Yuki wyjątkowo dzisiaj byli przy mnie. Dostawali resztki ze stołu, jednak co do cukru to ich ograniczyłam. Zapakowałam ciastka oraz śniadanie do pudełka. Kanapki z pewnością powinny odpowiadać, a ciastka na deser tym lepiej. Do tego wzięłam ze sobą herbatę. Była już prawie wpół do dziesiąta. Miałam nadzieję, że Husky da się skusić na śniadanie. Moje pupile poszły wraz ze mną do jego namiotu.
- Przepraszam bardzo, czy jesteś jeszcze u siebie - powiedziałam głośno, aby chłopak mnie usłyszał. - Mam coś dla ciebie - on wyszedł z namiotu jeszcze odrobinę zaspany. - Co powiesz na śniadanie? - pokazałam mu to co trzymałam w koszyku. Uśmiechnęłam się w jego stronę.
<Husky?> :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz