Mój natłok myśli przerwała osoba, na którą wpadłem przy bufecie. Okazało się, że to ten sam blondynek, a ponieważ nie miałem już ani chwili na myślenie, co powiedzieć… podziękowałem mu.
- Sam nie byłem pewny, co mam powiedzieć. Podziękować za zszycie, wydrzeć się za wejście bez pozwolenia, wściec się, że dotykałeś moich rzeczy, gdy spałem czy może pochwalić za dobry gust – na ostatnie słowa chłopak się lekko uśmiechnął.
- Ciesze się, że ci się podoba – powiedział uradowany. - Chociaż ja bym jeszcze dodał parę kolorowych piórek różnej wielkości… do tego jeszcze trochę brylantów… - przerwałem mu, nim to za daleko by poszło.
- Zastopuj… - zaśmiałem się. - Nie lubię przesady, więc nie licz, że ci go dam, nawet, jeśli dziura jest zszyta, a ja nie mam występów – podkreśliłem. Chłopak skinął głową zawiedziony moimi słowami. - Wiesz… chyba wypada mi się tobie odwdzięczyć – stwierdziłem. - Masz jakieś życzenie? Prócz oddania ci mojego melonika – dodałem.
- Nic nie chce, serio – powiedział lekko się uśmiechając. - Pogadajmy od czasu do czasu i będę szczęśliwy – uśmiechnął się szeroko, ukazując białe żeby.
- Skoro tak chcesz… to możemy pójść do bufetu coś zjeść. I tak zaraz pora śniadaniowa – wskazałem na namiot obok.
<Shuzo? Takie okropne>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz