Postawa chłopaka bardzo mnie zdziwiła, nie spodziewałem się od niego takiej reakcji. Zazwyczaj, gdy kogoś przyłapie, a nawet nieoczekiwanie zagadam to w odpowiedzi dostaje zmieszane wyrazy twarzy, większość się wstydzi i próbuję wymigać się z sytuacji, a niektórzy przestraszeni, gdy niespodziewanie się do nich odezwałem szybko opuszczali moje towarzystwo. Jednak na twarzy naprzeciwko mnie nie było widać wstydu lub zniechęcenia, raczej na odwrót. Na zadane pytanie skoczył na nogi i jedynie się uśmiechnął, jakby czekał na ten moment przez dłuższy czas. Bez chwili zastanowienia lub jakiegokolwiek jąkania się odpowiedział mi, jakby miał ten przebieg zdarzeń zaplanowany ze słowami podanymi jak na tacy. Nawet gdybym odwołał setki scenariuszy które już mi się przydarzyły oraz wszystkie jakie mógłbym wymyśleć na miejscu, taka odpowiedź byłaby ostatnia, jeśli w ogóle bym o tym pomyślał. Jasno dał mi do zrozumienia, że nie sterczał tu tak tylko sobie, miał do tego jeden powód, którym była moja umiejętność. Mimo swojego niecodziennego koloru oraz przypadłości, nigdy nie używałem jej do niczego oprócz palenia rzeczy i te cyrkowe sztuczki, a nic innego nie przychodziło mi do głowy, no może poza robieniem za kuchenkę lub ogrzewanie. Najdziwniejszym było to, jak podkreślił abym trzymał to dla siebie, a ja nawet nie miałem pojęcia o co mu chodziło. Sprawa wydawała się z góry podejrzana, jednak ciekawość powoli zaczęła mnie zjadać, wiedziałem, że długo nie usiedzę bez dalszej wiedzy o tym co mężczyzna przede mną chciał. Byłem prawie pewien, że nigdy się wcześniej nie spotkaliśmy, przynajmniej tak mi się wydawało, szczerze jest tu tylko parę ludzi, których widziałem więcej niż dwa razy, za co pozwoliłem sobie ich nazwać „znajomymi twarzami”. W jego wyglądzie nie było niczego podejrzanego; rude włosy spadające na jego bladą twarz, był także niższy ode mnie o paręnaście centymetrów, ale nie sprawiał wrażenia nastolatka, zresztą kim niby jestem, żeby oceniać ludzi. Jednak to, że miał sprawę do kogoś takiego jak ja było trochę intrygujące, w końcu niecodziennie ktoś ci mówi, że właśnie twój ogień jest im do czegoś niezbędny. Pragnąłem wiedzieć o tej całej sprawie, ale nie mogłem tak po prostu się zgodzić, nie wiadomo jeszcze w co się mam zamiar pakować, jak sam powiedział nie chciał kłopotów a ja tym bardziej. Wpatrywałem się w niego przez chwilę bez słowa myśląc nad odpowiedzią, a on nie wyglądał, aby miał zamiar odpuścić tak łatwo, musiało mu naprawdę na tym zależeć. – Najpierw powiedz mi do czego go potrzebujesz, to pomyślę. – nie spuszczając wzroku z mężczyzny, leniwie włożyłem obie ręce do kieszeni, rozluźniając się – Jeśli masz wystarczający dobry powód, to może i się zgodzę.
<Spektr?> Tak na szybko pisane ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz