Po szybkim ogarnięciu się, wyskoczyłem z namiotu i ruszyłem w stronę stołówki, na czym skończyłem z jabłkiem po długich namysłach czy chce sobie utrudnić życie czymś bardziej skonstruowanym czy sytym. Nie mając nic innego do roboty, postanowiłem się trochę powydurniać z ogniem, to znaczy potrenować. Wolnym krokiem skierowałem się do namiotu cyrkowego, jedząc po drodze swą zdobycz. Łapiąc za jedno pudełko z sprzętem, którego mimo, że używam prawie codziennie i nie pamiętając nazwy, zeskanowałem duży namiot. W środku było już parę osób, każda z nich robiąc coś innego. Upolowałem sobie miejsce w jednym z kątów i rozłożyłem wszystko. Nie było tego dużo, i tak nie miałem zamiaru używać wszystkiego na raz, zresztą to były tylko małe ćwiczenia, więc nic specjalnego. Zapaliłem parę plastikowych piłeczek swoim błękitnym ogniem, tak aby się nie roztopiły i rozpocząłem swoje żonglerskie ćwiczenia. Nie to, że ich potrzebowałem, ale czasami było zabawnie móc użyć ich bez przestrzegania scenografii, tak sobie pomachać. Czas umknął szybko, a mi zaczęło burczeć w brzuchu, jak widać owoc nie był wystarczający. Z zamiarem powrotu do bufetu, zacząłem sprzątać wszystko co wcześniej wziąłem.
Poczułem na sobie czyiś wzrok. Nie to, żebym się przejmował, często ktoś się na mnie gapi, wszystko to dzięki mojej szkaradnej gębie. Nawet jakbym chciał, to wiem, że nie jest to żadna znajoma osoba, która przypadkiem zauważyła mnie w tłumie i myśli o tym, czy nie zagadać, nie znam tu nikogo na tyle, aby zacząć rozmowę lub nawet się zwyczajnie uśmiechnąć i przywitać. Zdążyłem się już do tego przyzwyczaić, jednak czasami przyprawiało o nerwice, jeśli już ich przyłapie i nadal się patrzą, jakbym był jakimś posągiem w muzeum. Postanowiłem więc to zignorować, licząc, że kiedy się napatrzą to ruszą się dalej ze swoim życiem. Wróciłem do swojego zajęcia, jakby nigdy nic, byłem blisko końca, więc już niedługo będę mógł nareszcie coś wszamać. Kiedy wszystko było ułożone i schowane na swoje miejsce, zauważyłem, że owa osoba nadal się mi przypatruje. No ile można? Poirytowany odwróciłem się i syknąłem: - Mogę w czymś pomóc?
<Ktoś? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz