11 lut 2019

Vivi CD Robin

Vivi postawił uszy, słysząc ostatni fragment. Ledwo, ale usłyszał. Szturchnął Robina głową. 
- Ze mną jesteś bezpieczny... - Mruknął. 
Istnieją trzy rodzaje prawdy. Prawda, pół prawda oraz nie prawda. To, co powiedział, było jedynie pół prawdą. Owszem chłopak był bezpieczny, jednak na dłuższą metę spędzanie czasu w towarzystwie demona nikomu nie służy. Czy powinien się trzymać od niego na dystans? Otarł się głową o nogę chłopaka i odskoczył. 
- Robin... Prawie bym zapomniał. Przecież ty jesteś cały mokry! Zaraz chory będziesz. - Ofuknął go.
Chłopak wzruszył ramionami.
- Nie mam tak słabego układu odpornościowego...
Vivi spojrzał na chłopaka sceptycznie.
- A to bieganie po lesie, i to w śniegu po kolana, w takim ubraniu. Jest niczym tak? 
- Nie sprawia mi to żadnych kłopotów.
- Wracamy i to już bez gadania — Wrócił do ludzkiej postaci i po chwili oboje stali nieopodal cyrku.
- Masz się w co przebrać czy muszę ci coś pożyczyć? Pewnie będą odrobinkę za duże...
- Nie trzeba — Wymamrotał chłopiec. - Dostałem trochę ubrań od Pika... Więc nie musisz.
Brunet skinął głową i poczochrał Davida po główce. 
- To biegnij się przebrać, a ja w tym czasie przygotuje herbatkę. Oczywiście zapraszam cię na filiżaneczkę. 
Młodzieniec skinął głową i poszedł się przebrać. Vivienne przez pewien czas patrzył się za nim. Nie potrafił zrozumieć, dlaczego jest tak miły dla tego człowieczka... Wzruszył ramionami i odwrócił się na pięcie. Ludzie są, o wiele bardziej skomplikowani niż mu się wydawało. Ruszył do swojej przyczepy, nucąc sobie coś pod nosem. Gdy wreszcie stanął w ciepełku, odetchnął głęboko. Nawet zmarzł, szczególnie po kąpieli w rzece... Nastawił wodę, po czym wygodnie sobie usiadł. Przymknął oczy i oparł głowę ma dłoni. Czuł się wyczerpany, chyba przez ten cały stres... Moment później zasnął. Jego drzemka nie trwała zbyt długo, aż tu nagle usłyszał jakiś głos. Kto śmiał go budzić? Zjeżył się niezadowolony. 
- Czego? - Mruknął, nawet nie otwierając oczu. 
- Vivi, mówiłeś coś o herbacie prawda?
Zaskoczony otworzył oczy. Oho! Prawie bym zapomniał... Zerwał się na nogi i sprawdził, czy woda się zagotowała.
- Aj... Wyleciało mi z głowy — Zalał herbatę. - Będzie akurat do picia... A i... Uważaj na drugi raz, jak mnie budzisz, czasem jak mam zły humor zdarza się, że mogę komuś zrobić krzywdę. - Odwrócił głowę. - I jak się czujesz? Nie masz żadnych odmrożeń? - Podał mu filiżankę.

( Robin?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz