26 lip 2019

Shu⭐zo CD Lennie

Trudno od czegokolwiek zacząć. Całą noc dręczyły mnie dziwne sny, chęć do życia już dawno uciekła, łzy non stop spływały policzkach. Byłem wkurzony, ale jednocześnie pełen żalu i smutku. Chciałem się parę razy zwyczajnie z czegoś pośmiać, by choć odrobinę uśmierzyć ten narastający ból w moim sercu. Jednak okazało się, że pomysł był daremny. Z czego się tu teraz śmiać? Nie mam się nawet po co uśmiechnąć, co dopiero jeszcze śmiać. Gdy otworzyłem na dobre oczy, w całym namiocie było już dość jasno. Pewnie już ranek i zaraz wszyscy tu będą przechodzić, gadać coś i będą szczęśliwi. Wszyscy tylko nie ja. Jakby tego było mało, to nie da się nie wspomnieć o pewnym rudzielcu, który kleił się do moich pleców, jakby były jakąś poduszką! W dodatku jakoś głośno oddychał. Nie dało się tego zignorować. Myślałem, że się obudziłem jedynie po to, aby znów zasnąć, a tu co? Każdego dnia muszę przeżywać jakieś męczarnie. Westchnąłem ciężko, zaczęło mi się robić gorąco. W końcu nie wytrzymałem. Zdecydowanym ruchem zepchnąłem z siebie rudzielca, a z racji tego, że zaczął się budzić, to dodatkowo jeszcze skopałem go z łóżka.
- Czemu mnie tak boli biodro? - wymruczał zaspany magik. Pewnie trochę mu zajęło rozumienie, że leży na ziemi, a nie we własnym łóżku. W sumie nawet nie wiem, po cholerę mnie tu zostawił. Mogłem równie dobrze spać w spokoju w tym namiocie pełnym ciuchów albo na durnej ścieżce w lesie. Jedynie westchnąłem, przewracając oczami i wstałem na równe nogi z łóżka.
- Zaczynasz mnie poważnie wkurwiać. - mruknąłem, z wyższością patrząc na magika pod moimi stopami. Naprawdę był to żałosny widok. Gdyby nie mój smętny humor na pewno bym coś jeszcze powiedział, pośmiał się, może nawet i go kopnął. Na razie tylko czułem złość oraz przytłaczający smutek, który za nic nie chciał mnie opuścić. Miałem wrażenie, że znów się popłaczę, więc wyszedłem stamtąd jak najszybciej. Od razu oślepiło mnie to poranne słońce. Czemu nie może dzisiaj padać czy coś? Gówniana pogoda. Jak zawsze wszystko przeciwko mnie. Poszedłem niezadowolony w stronę namiotu tego pajaca. Potrzebowałem forsy.

***

- Chwilo trwaj wiecznie. Jesteś piękna. - aż łezka spłynęła mi po policzku, gdy uniosłem kolejny kieliszek, a parę sekund później duszkiem wypiłem jego zawartość. Cudownie było. Nie pamiętam, ile wypiłem, ale czułem się tak zajebiście, jak nigdy dotąd. Cały świat stał się kolorowy, grała muzyka, wszyscy tańczyli i pili, a ja znów byłem szczęśliwy. Wszystkie problemy zniknęły w momencie. Ciągle się z kimś śmiałem, ale sam nawet nie wiem, o czym gadaliśmy. W sumie nawet nie wiem z kim dokładnie. Siedziałem na krześle z łokciami na barze i przed stertą pustych kieliszków, a dosiadali się do mnie co po chwilę inni ludzie, czasem też sam gawędziłem z barmanem. Koniec z końców postanowiłem się ruszyć z miejsca. Z jakimś drinkiem w ręku wszedłem w tłum tańczących ludzi. Powiedziałbym, że to był błąd, bo oblałem jakąś laskę, ale mówi się trudno. Zacząłem tańczyć, coś tam krzyczeć, aż koniec z końców wlazłem na ten sam bar, od którego odszedłem niedawno. I co? Zacząłem coś krzyczeć i na pewno było mnie słuchać aż na ulicę pomimo tej głośnej muzyki. Trochę mnie poniosło, ale w porównaniu do innych tu zebranych nie zrobiłem nic nadzwyczajnego. Każdy robił coś zwariowanego, a ja na tyle się schlałem, że o mało co nie spadłem z baru. Procenty zaczęły już uderzać mi do głowy. W dodatku zacząłem coś bełkotać i totalnie zrobiło mi się gorąco. Nagle to już tam stałem bez koszulki i znów coś zacząłem krzyczeć do ludzi pod moimi stopami. Jednak wciąż było mi gorąco i gdy już miałem zdejmować spodnie, ktoś mnie złapał i ściągnął na dół. - Hola hola, kto tak dybie na moją cnotę? - odwróciłem głowę w stronę osoby, która aktualnie trzymała mnie na rękach. Świat mi się trochę rozmazał. Trudno mi w ogóle było stwierdzić, kto to był, ale wyobraźnia podpowiadała, że jakaś ładna dziewczyna. Wzięło mnie na drobne miłostki, więc bez zastanowienia przycisnąłem swoje wargi prosto do jej. Nawet mi się podobało. Szczerze to pierwszy raz w życiu coś takiego zrobiłem i nie mam co narzekać. Po chwili spokojnie odsunąłem głowę i położyłem na jej ramieniu. - Toooo co będziemy robić księżniczkooo? - zaśmiałem się cicho, a gdy jej się bardziej przyjrzałem, okazała się facetem... W dodatku Lenniem.

<Lennie~?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz